Redakcja Bieganie.pl
Poranek był słoneczny ale mroźny, zamarznięte kałuże pękały pod stopami rozgrzewających się biegaczy. Na mecie zgromadziła się czołówka polskich biegów ulicznych oraz grupa zawodników z Afryki, których poziom zazwyczaj pozostaje zagadką do dnia startu, chyba często także dla nich samych (wśród Panów zabrakło Mariusza Giżyńskiego, który w tym samym dniu wybrał start w półmaratonie w Holandii oraz Karoliny Jarzyńskiej która ze względu na kontuzję nie mogła wziąć udziału w biegu).
Start wyglądał zupełnie jak start zawodników do biegu na dystansie nie dłuższym niż 1 mila. Wydawało się, że kilkutysięczny tłum ruszył do przodu w szaleńczym tempie przy dźwięku bębnów i tamtamów.
Na pacemakerów grupy męskiej wyznaczony był w pierwszej części biegu Paweł Ochal, dalej jego rolę miał przejąć jeden z Kenijczyków.
Jednak już kilkaset metrów po starcie prowadzenie objęła grupka Kenijczyków i ani myślała oddawać je Pawłowi Ochalowi, więc cała strategia prowadzenia od razu legła w gruzach. Polacy przygotowani byli na bieg w dużej grupie i ewentualnie atak w drugiej połowie lub na ostatnich kilometrach. Tymczasem natychmiast trzeba było podjąć decyzję i przeformować szeregi. W efekcie szybko powstały kilkuosobowe grupki.
Na czele pędził przeważająco kenijski "pociąg" z polskim i etiopskim pasażerami:
Korir Kigen Sammy, Daniel Mukche Kiptoo, Cosmam Kyeva, Boniface Nduva, Peter Kariuki Wanjiru, Hanryk Szost, Wilfred Kipkoceh Taragon, Girma Dereje Tadesse.
Następnie biegła w większości polska grupka: Paweł Ochal (zszedł zgodnie z planem na 5tym kilometrze), Marcin Chabowski, Michał Kaczmarek, Sammy Kibbi Kipruto kilka sekund za nimi Radek Kłeczek, Arek Gardzielewski.
Pierwsze 5 km liderzy przebiegli w czasie 14:28, czyli w średnim tempie: 2:54 min/km
Widać było jednak, że czołowa grupa nadal nie jest jednorodna, trwały tam jakieś wewnątrz kenijskie dyskusje dotyczące prowadzenia, szczególnie pomiędzy Sammym Korirem a Cosmasem Kyevą..
Może Kenijczycy wzięli sobie do serca słowa wypowiedziane publicznie dzień wcześniej przez Henryka Szosta. Henryk powiedział, że w tym roku będzie inaczej niż w zeszłym, kiedy to wg niego cały bieg prowadzili Kenijczykom Polacy i dzięki temu Kenijczycy zachowali na ostatnie kilometry więcej sił i wygrali. Tym razem Henryk na pewno nie mógł narzekać ale raczej mocno się pilnować, żeby utrzymać kenijskie tempo.
Kenijczycy a szczególnie Sammy Korir i Sosmas Kyeva to przyspieszali, to zwalniali cały czas jednak trzymając się w bardzo mocnym rejonie 2:50-2:55. Jadący obok w samochodzie trenerzy, przypuszczając, że Kenijczycy porwali się na tempo powyżej swoich możliwości pokrzykiwali:
„ – Slow down, keep together” – na co Samy Korir reagował spojrzeniem mogącym mówić: „Ale o co im chodzi? Przecież to jest wyścig? „
Po minięciu siódmego kilometra nie wytrzymał i rozpoczął się ONE MAN SHOW.
Mając przed sobą 14 kilometrów Sammy ruszył do indywidualnego wyścigu. Zawodnik mający przebiec w pojedynkę tak długi dystans w wyścigu ulicznym, skazany jest na samotne zmaganie się z przeciwnym wiatrem, podczas kiedy biegnąc w grupie zawodnicy mogą się zmieniać i co chwilę inny bierze na siebie prowadzenie (przynajmniej w teorii, a w praktyce tak dzieje się w kolarstwie). Także psychicznie, samotny zawodnik ma trudniejszą sytuację niż biegnący w grupie, bo grupa motywuje do większego wysiłku. W dodatku samotny zawodnik biegnący z przodu nie wie tak naprawdę jaka jest jego pozycja w stosunku do konkurentów i chcąc być na bieżąco musi co chwila oglądać się, co było bardzo częste w przypadku Sammy Korira.
Dlatego tak wczesny atak Kenijczyka można było potraktować na początku jako akt desperacji mało doświadczonego zawodnika z dużą fantazją. Każdy kilometr dalej przekonywał nas, że tak nie jest. Sammy biegł w taki sposób, jak gdyby miał wszystko zaplanowane. Jedyne co mu nie wychodziło – to picie, bardzo rzadko udawało mu się donieść coś do ust. W pewnym momencie można było odnieść wrażenie, że przed każdym punktem z napojami, trochę już zrezygnowany ale i rozbawniony zadaje sobie pytanie:
" – Uda mi się tym razem?"
Co jakiś czas zerkał na zegarek (co wcale nie jest u Kenijczyków powszechne), często oglądał się za siebie. Zupełnie niezwykła była jego interakcja z kibicami. Nasza redakcja była świadkiem już wielu wyścigów w Polsce, w których brali udział zawodnicy z Kenii lub Etiopi. Do dziś chyba tylko raz widzieliśmy zawodnika, który w równie swobodny i naturalny sposób uśmiechał się do pozdrawiających go na trasie ludzi i machał im na powitanie. Nazywał się Abel Kirui.
10 km Sammy pokonał w łącznym czasie 28:49 (2:53 / km)
20 sekund za nim (115 metrów) w czasie 29:09 ten sam punkt minęła grupka: Daniel Mukche Kiptoo, Cosmam Kyeva, Peter Kariuki Wanjiru, Hanryk Szost, Wilfred Kipkoceh Taragon.
22 sekundy później w czasie 29:32 ten punkt minęli Marcin Chabowski i Michał Kaczmarek.
Im dłużej trwał bieg tym większe zyskiwaliśmy przekonanie, że to oderwanie się Sammyego od grupy nie było przypadkiem, że raczej przypadkiem mogło być jego znalezienie się z grupą z tyłu.
Oddech Samyego był szybki, nasz reporter miał wrażenie, że gdyby po prędkości oddechu chcieć ocenić w jakim biegu bierze udział Sammy to byłoby to 5 km, tymczasem dla niego był to swobodny bieg. Potwierdzeniem były jego odpowiedzi do komentującego przebieg trasy Dyrektora Biegu Marka Troniny, oto przykład rozmowy:
Dyrektor: – There is a downhill and uphill ahead so you’d better slow down a little
Sammy: – Ok, ok.
Dyrektor: – And we are aproaching a long tunel, an uphill is at the end.
Sammy: – No light ?
Dyrektor: – Don’t worry 🙂
tłumaczenie:
– Niedługo jest zbieg i podbieg, więc możesz trochę zwolnić
– Ok, ok
– Zbliżamy się do tunelu, podbieg jest na jego końcu
– Nie ma tam światła?
– Nie martw się.
Można nawet powiedzieć, że w trakcie biegu Sammy prezentował wyższe umiejętności anglistyczne niż po biegu kiedy to oblegany przez dziennikarzy często chyba nie rozumiał pytań.
Sammy przebiegł przez tunel ze średnim tempem 2:47.
Po 15 kilometrach sytuacja wyglądała następująco:
Msc | Imie | Nazwisko | Czas | Strata do prowadzącego | Strata do poprzednika | Śr tempo |
1 | KORIR | KIGEN SAMMY | 00:43:13 | 02:53 | ||
2 | KARIUKI | WANTIRU PETER | 00:43:51 | 00:38 | 00:38 | 02:55 |
3 | DANIEL | MUKCHE KIPTOO | 00:43:53 | 00:40 | 00:02 | 02:56 |
4 | HENRYK | SZOST | 00:43:53 | 00:40 | 00:00 | 02:56 |
5 | COSMAS | KYEVA | 00:43:59 | 00:46 | 00:06 | 02:56 |
6 | MARCIN | CHABOWSKI | 00:44:06 | 00:53 | 00:07 | 02:56 |
7 | KIPKOECH | TARAGON WILFERD | 00:44:08 | 00:55 | 00:02 | 02:57 |
8 | MICHAŁ | KACZMAREK | 00:44:20 | 01:07 | 00:12 | 02:57 |
9 | MIKHAIL | KULKOV | 00:45:29 | 02:16 | 01:09 | 03:02 |
10 | RADOSŁAW | KŁECZEK | 00:45:29 | 02:16 | 00:00 | 03:02 |
11 | SAMMY | KIBII KIPRUTO | 00:45:48 | 02:35 | 00:19 | 03:03 |
12 | ARKADIUSZ | GARDZIELEWSKI | 00:45:53 | 02:40 | 00:05 | 03:04 |
13 | EMIL | DOBROWOLSKI | 00:47:03 | 03:50 | 01:10 | 03:08 |
1 | KATARZYNA | KOWALSKA | 00:50:20 | 03:21 | ||
2 | REBBY | KOECH CHERONO | 00:50:22 | 00:02 | 00:02 | 03:21 |
3 | BEATRICE | RUTO | 00:50:25 | 00:05 | 00:03 | 03:22 |
Przed ulicą Sanguszki Dyrektor Tronina ostrzegł Sammyego, że czeka go długi podbieg. 18 kilometr, czyli większą część podbiegu Sammy pokonał w 3:01.
Wtedy było już pewne, że mamy do czynienia z przyszłym zwycięzcą VI Półmaratonu Warszawskiego i czas jaki Sammy osiągnie będzie należał do najlepszych jakie kiedykolwiek osiągnięto w Polsce w biegach długodystansowych czy ulicznych.
Tak też się stało, Sammy Kigen Korrir minął linię mety z wynikiem 1:01:18, co jeśłi porównywać z rekordem świata stanowi wskaźnik 95% (stosunek rekordu świata do wyniku Sammyego). Jeszcze nigdy w Polsce nikt z mężczyzn nie pobiegł wyniku posiadającego taki wskaźnik (choć jeśliby porównać wynik w maratonie Antoniego Niemczaka z Dębna z 1986 roku z ówczesnym rekordem świata w maratonie to był to wynik lepszy, zeszłoroczny wynik w maratonie Henryka Szosta miał podobną wartość ale piszemy tutaj o wynikach osiągniętych na terenie Polski).
Minutę po nim na metę dotarł niedoszły pacemaker Peter Wanjiru Kariuki (1:02:17).
Dziesięć sekund później (1:02:27) z nowym rekordem życiowym pojawił się Marcin Chabowski. Następnie, osiem sekund za Marcinem, także z nowym rekordem życiowym metę minał Henryk Szost (1:02:35), który stracił sporo sił na podbiegu i dał się wyprzedzić na ostatnich kilometrach Marcinowi Chabowskiemu.
Trzeci z Polaków Michał Kaczmarek także przybiegł na metę z nowym rekordem życiowym (1:03:25).
Od tego momentu wszyscy czekali już na pojawienie się pierwszej kobiety, zwłaszcza, że wieści z trasy były optymistyczne, prowadziła debiutująca na tym dystansie Katarzyna Kowalska. Kasia przybiegła na metę ze znakomitym, zwłaszcza jak na debiut wynikiem 1:11:27 co jeszcze rok temu byłoby rekordem Polski a tak było rekordem trasy (pomimo, powtarzanego często stwierdzenia, że rekordem trasy jest o dwie sekundy lepszy wynik Mare Dibaba z 2008 roku kiedy to jednak bieg rozgrywano na innej trasie).
Zapytaliśmy się po biegu Henryka Szosta:
Henryk, jak należy rozumieć Twój bieg z Kenijczykami w tempie momentami po 2:50 myślałeś, że to wytrzymasz, czy po prostu nie chciałeś im pokazać, że Polacy są słabsi?
Myślałem, że wytrzymam, i tak naprawdę nieźle wytrzymywałem do podbiegu. No cóż, podbieg dał mi trochę w kość i tam straciłem sporo sił, minął mnie też potem Marcin Chabowski.
Jak komentujesz swoją formę?
Myślę, że jest dobra, w końcu życiówka, weź pod uwagę, że my jeszcze 24 godziny temu odsypialiśmy wielogodzinną podróż z Kenii. Rok temu, także po powrocie z Kenii, na tej samej trasie pobiegłem 1:03:14, czyli prawie 40 sekund wolniej a maraton w 2:10:27. Czyli jeśliby chcieć wyciągać jakieś wnioski, to w maratonie w Wiedniu nie powinno być źle.
Dziękujemy
Poniżej krótkie nagrania rozmów z Marcinem Chabowskim i Katarzyna Kowalską
Wyniki
Panowie:
1. Sammy Kigen Korir (Kenia) – 1:01:18
2. Peter Kariuki Wanjiru (Kenia) – 1:02:17
3. Marcin Chabowski (Polska) – 1:02:27
4. Henryk Szost (Polska) – 1:02:35
5. Daniel Kiptoo Mukche (Kenia) – 1:02:54
6. Kyeva Cosmas (Kenia) – 1:03:04
7. Michał Kaczmarek (Polska) – 1:03:25
8. Wilfred Kipkoech Taragon (Kenia) – 1:03:33
Panie:
1. Katarzyna Kowalska (Polska) – 1:11:27
2. Rebaby Cherono Koech (Kenia) – 1:11:53
3. Beatrice Rutto (Kenia) – 1:12:32
4. Iwona Lewandowska (Polska) – 1:14:10
5. Peris Jepkorir (Kenia) – 1:14:22
6. Agnieszka Jerzyk (Polska) – 1:14:51
7. Gyta Norgyliene (Litwa) – 1:14:58
8. Anna Wojna (Polska) – 1:17:17
Statystyki biegu:
Liczba zawodników zapisanych do startu w imprezie: 5 828
Liczba nadanych numerów startowych: 5 087
Liczba zawodników na starcie: 4 725
Liczba zawodników, którzy ukończyli bieg w limicie czasowym: 4 698
Liczba kobiet biorących udział w biegu: 686