Bartłomiej Falkowski
Biegacz o wyczynowych aspiracjach, nauczyciel wychowania fizycznego i wielbiciel ciastek. Lubi podglądać zagranicznych biegaczy i wplatać ich metody treningowe do własnego biegania.
Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu (CAS) rozpoczął właśnie rozpatrywanie apelacji Alberto Salazara, który w 2019 roku wraz z dr. Jeffreyem Brownem, został ukarany czteroletnim okresem zakazu trenowania zawodników wyczynowych. Czy wniesiona już wcześniej i opóźniona przez pandemię apelacja to jedynie zabieg, który ma sugerować niewinność? Czy może Salazar ma dowody, które odwołają kończące się 30 września 2023 roku zawieszenie?
Przypomnijmy, że kara to wynik postępowania Amerykańskiej Agencji Antydopingowej (USADA), która po czteroletnim dochodzeniu stwierdziła, że słynny amerykański trener „organizował i ułatwiał stosowanie zabronionych środków i metod”. Salazar miał pod skrzydłami w swojej grupie Nike Oregon Project (NOP) m.in. Mo Faraha, Galena Ruppa, Stiffan Hassan czy Karę Goucher. To m.in. dzięki zeznaniom tej ostatniej zawodniczki, wicemistrzyni świata na 10 000 m (Osaka 2007) doszło do skazania opiekunów NOP. Trener był w przeszłości wybitnym maratończykiem. To on jest jednym z dwóch aktorów słynnego „pojedynku w słońcu” podczas maratonu bostońskiego w 1982. Wydarzenia te przeszły do historii biegania i stały się kanwą książki.
Alberto Salazar zaczął wzbudzać podejrzenia w momencie gdy coraz głośniej było o jego niechęci do kontrolerów USADA. Częstokroć tak organizował trening i pobyt zawodników by jak najbardziej utrudnić pracę agentom antydopingowym. Dodatkowo podczas badań części zawodników NOP, wartości niektórych substancji były zastanawiająco wysokie. Tak było m.in. z l-karnityną, która sama w sobie nie jest nielegalna, jednak jej wysokie stężenie we krwi sugerowało możliwość dokonywania zbyt dużych wlewów. Te, co może zdziwić wiele osób, są dozwolone jedynie w objętości 50 ml co sześć godzin. Niedawno w Polsce był głośny przykład piłkarzy pierwszoligowej Pogoni Siedlce, którzy poddali się zabiegom odnowy fizjologicznej polegającym na podłączeniu kroplówki z mikroelementami. Zawartość takiej kroplówki była legalna, ale już ilość i sposób podania nie.
Co ciekawe w Polsce niejednokrotnie do pakietów startowych dla biegaczy dołączano ulotki reklamujące ten sposób regeneracji. Zdarzało się też, że na swoich profilach w mediach społecznościowych zawodnicy pretendujący do zwycięstw w lokalnych biegach ochoczo wrzucali zdjęcia z takich zabiegów, a dalej jest to normlane wśród zawodników MMA. Zapewne Alberto dałby pod takim zdjęciem na Insta serduszko.
Z Salazarem, jeszcze przed wyrokiem skazującym, rozstał się Mo Farah. Drugi najsłynniejszy zawodnik NOP Galen Rupp, wicemistrz olimpijski na 10 000 m (Londyn 2012) i brązowy medalista w maratonie (Rio 2016) do końca trwał przy trenerze, który był dla niego jak drugi ojciec wprowadzając utytułowanego Amerykanina do seniorskiego biegania. Cieniem na ich współpracy kładzie się fakt chorób stwierdzonych u Ruppa oraz zezwoleń medycznych wystawionych przez skazanego doktora Browna. Dokumenty te pozwalały na przyjmowanie leków będących na liście środków zakazanych przez Światową Agencję Antydopingową. USADA poddawała w wątpliwość występowanie chorób u amerykańskiego biegacza i konieczność przyjmowania leków jednak nie zdołała zebrać wystarczającego materiału dowodowego.
Najbliższe dni i decyzja CAS, która ma nastąpić po 12 marca mogą ponownie wstrząsnąć światem sportu. Pytanie tylko czy jeszcze coś może nas zaskoczyć po tym jak oszustem okazał się idol wielu chorujących na raka Lance Armstrong, zawodnicy potrafili fingować wypadki drogowe by ukryć się przed kontrolą, a mistrzyni świata podała do bazy WADA adres skrytki na opony unikając w ten sposób oddania próbki do badań.