Krzysztof Brągiel
Biega od 1999 roku i nadal niczego nie wygrał. Absolwent II LO im. Mikołaja Kopernika w Kędzierzynie-Koźlu. Mieszka na Warmii. Najbardziej lubi startować na 800 metrów i leżeć na mecie.
Znamy nazwiska maratończyków, którzy będą reprezentować Stany Zjednoczone podczas tegorocznych igrzysk. Rozegrane w Atlancie eliminacje wygrali Galen Rupp (2:09:20) i Aliphine Tuliamuk (2:27:23). Poza zwycięzcami premiowane miejsca numer 2 i 3 zajęli: Jacob Riley i Abdi Abdirahman oraz Molly Seidel i Sally Kipyego. Z ciężką, niemal górską trasą „trialsów”, nie poradziło sobie wielu faworytów na czele z Jaredem Wardem, Jordan Hasay i Des Linden.
Amerykańskie media w ostatnim tygodniu żyły zbliżającymi się eliminacjami, niczym najważniejszym biegowym wydarzeniem roku. Każdego dnia podgrzewano atmosferę publikacjami o faworytach, czarnych koniach (zwracano uwagę na mistrza górskich ultra Jima Walmsleya) czy szansach maratońskich seniorów, takich jak 45-letni Bernard Lagat, dla którego Tokio byłoby szóstymi igrzyskami w karierze (dwukrotnie startował w barwach Kenii, trzykrotnie w teamie USA).
Dzień przed wyścigiem pojawiła się plotka, jakoby Alberto Salazar widziany był w Hotelu Omni w Atlancie, co tylko wskrzesiło dyskusję o przewinieniach byłego trenera. Zwłaszcza, że pretendentami do wygrania trialsów byli jego ex-podopieczni – Galen Rupp i Jordan Hasay. Ponadto eksperci dyskutowali nad wybitnie górzystą trasą, pełną wybijających z rytmu zakrętów, oraz – rzecz jasna – Great Shoe War, jak określono technologiczny pojedynek: buty Nike kontra reszta świata.
Przypomnijmy, że aby znaleźć się wśród ponad 700 szczęśliwców (261 mężczyzn i 510 kobiet), którzy zdobyli szansę walki o olimpijski bilet należało wcześniej uzyskać maratoński wskaźnik 2:19:00 (dla mężczyzn) lub 2:45:00 (dla kobiet). Alternatywną furtką był również wynik w półmaratonie (1:04:00 – mężczyźni, 1:13:00 – kobiety). Najstarszym zawodnikiem, który podołał zadaniu był wspomniany Lagat (2:12:10), a najmłodszym – szesnastolatka z Minnesoty – Tierney Wolfgram, która podczas Twin Cities Marathon 2018 nabiegała 2:40:03. Należy pamiętać, że U.S Olympic Marathon Trials zyskało status Gold Label, dzięki czemu pierwsza piątka w Atlancie zyskiwała automatycznie kwalifikację światowych władz lekkiej atletyki (nieważne czy osiągnięto by minima World Athletics – 2:11:30 i 2:29:30).
Wśród mężczyzn za największych faworytów uważano obrońcę tytułu z 2016 roku – Galena Ruppa (najlepsze PB w stawce 2:06:07), pochodzącego z Kenii Leonarda Korira (2:07:56 w debiucie podczas Amsterdam Marathon 2019), Jareda Warda (PB: 2:09:25 podczas Boston Marathon 2019) oraz Scotta Fauble’a (z życiówką 2:09:09 z zeszłego roku z Bostonu, gdzie w bezpośrednim pojedynku okazał się lepszy od Warda).
W stawce kobiet komentatorzy zwracali uwagę przede wszystkim na Jordan Hasay (właścicielkę drugiego amerykańskiego wyniku All-Time: 2:20:57 z 2017 roku), niezwykle doświadczoną i wszechstronną Sarę Hall (PB: 2:22:16 oraz na koncie tytuły mistrzyni USA od mili po maraton), Emily Sisson (2:23:08 w maratońskim debiucie podczas London Marathon 2019) czy Desiree Linden (z doskonałą życiówką 2:22:38 ale dość starą, bo z 2011 roku). Na starcie zabrakło obrończyni tytułu z 2016 roku Amy Cragg, którą wyeliminowała kontuzja.
Na zawodników czekały trzy pętle (dwie pierwsze po 8 mil, ostatnia 10.2 mili), na każdej liczne podbiegi i nawrotki. Najpierw o 12:08 lokalnego czasu czerwonym brukiem Centennial Olympic Park wystartowali panowie, a 12 minut później panie. W słoneczne ale wietrzne popołudnie przy dogodnych 10 stopniach Celsjusza, ruszyła walka o olimpijską kwalifikację, ale też o wartościowe gratyfikacje pieniężne (zwycięzcy mieli zarobić po $80 000 na głowę, a łączna pula nagród wyniosła $480 000).
Na rozgrzewce Galen Rupp zaprezentował się w nowych, dostosowanych do przepisów WA butach Nike Alphafly. Nie było to wcale tak oczywiste, ponieważ wielu ambasadorów Nike, pomimo możliwości skorzystania z najnowszego wynalazku sponsora, wolało postawić na wypróbowane w boju Vaporfly.
Ostatecznie na linii startu pojawiło się 235 mężczyzn. Początkowo panowie biegli dużą, zbitą grupą, ale nie skończyła się jeszcze pierwsza mila, gdy ucieczkę rozpoczął Luke Puskedra. Czwarty zawodnik trialsów 2016 szybko został jednak wchłonięty przez peleton i zabawa zaczęła się od nowa.
Na 5 mili oderwała się dwójka: Brian Shrader i Dan Nestor, wykręcając szóstą milę w 4:47 (2:58/km) i wypracowując sobie 17 sekund przewagi nad resztą. Na 7 mili duet dołożył kolejne 10 sekund przebiegając 1609 metrów w 4:55, podczas gdy peleton w 5:05. Na kończącym pierwszą pętlę odcinku numer 8 – Shrader i Nestor zwiększyli przewagę o kolejne 10 sekund. W niechętnie goniącej dużej grupie bardzo pracowali seniorzy: Dathan Ritzenhein (37 lata) i Abdi Abdirahman (43 lata)
Na 9 mili pochodzący z Flagstaff w Arizonie Shrader stwierdził chyba, że nie potrzebuje już towarzystwa i odprawił Nestora, stając się samotnym uciekinierem. Na 10 mili przewaga biegacza nad dużą grupą pościgową wynosiła już 55 sekund. Amerykanin biegł tempem na sub 2:09, podczas gdy jego życiówka wynosiła 2:13:27 (Chicago Marathon 2019).
Pierwszy kryzys dopadł Shradera na jedenastej mili. Ambasador Saucony zaczął powoli tracić wypracowane w pocie czoła sekundy. Półmaraton minął w 1:04:53, mając już „tylko” 48 sekund zapasu nad peletonem.
Inna sprawa, że tempo w goniącej grupie postanowili podkręcać zawodnicy Nike: Rupp i Abdirahman, oraz reprezentanci US Army: Maiyo i Korir. Tym sposobem przewaga dzielnego Shradera na 15 mili skurczyła się do skromnych, jak święty Franciszek – 23 sekund. Milę później ucieczka została oficjalnie skasowana, a na prowadzenie wyszedł obrońca tytułu. Blisko był Korir. Za to z dużą stratą (około 20 sekund) podążali inni faworyci – Ward i Fauble.
Na 19 mili czołówkę tworzyli już tylko Rupp, Maiyo, Abdirahman oraz reprezentant gospodarzy McDonald (z Atlanta Track Club). Odpadł Korir. Milę później srebrny medalista na 10000 z Londynu (2012) wypracował sobie już 3 sekundy przewagi. Na 2 miejscu gonił Maiyo, a tuż za nim McDonald. Odpadł Abdirahman. Na odcinku numer 21 Rupp miał już 17 sekund przewagi nad Maiyo i sprawiał wrażenie kogoś z zupełnie innej planety. Z luzem i pewnością siebie (tempem 2:56/km) zmierzał po obronę tytułu z Los Angeles 2016 (do tej pory udało się to jedynie Frankowi Shorterowi, który triumfował podczas Trialsów 1972 i 1976).
Ciekawie wyglądała za to walka za plecami lidera. Odrodził się Korir i Abdirahman. „Umarł” McDonald, ciężkie chwile przeżywał też Maiyo. Gra o premiujące na igrzyska miejsca 2-3 dla co najmniej kilku zawodników była nadal otwarta. Skończyła się za to dla faworyzowanych Warda i Fauble’a, których strata na 20 mili wynosiła już około 2 minuty.
Między 24 a 25 milą do walki o miejsce w top 3 włączył się Jacob Riley, doganiając Korira i Abdirahmana. Zgubił za to moc w nogach Maiyo. Jedno stało się więc pewne – ktoś z trójki Riley, Korir, Abdirahman będzie tego popołudnia w Atlancie czuć duży niedosyt. Szybko okazało się kto nim będzie – na 25 mili puścił Korir. Riley i Abdi zawiązali natomiast naprędce spółkę „Tokio 2020” i współpracując ramię w ramię dobiegli do mety na premiowanych miejscach.
Tam od niespełna minuty świętował swój wielki triumf Galen Rupp, który ostatecznie finiszował z wynikiem 2:09:20. Drugi na mecie Jacob Riley (2:10:02) oficjalnie nie ma sponsora i na górzystej trasie w Atlancie wybiegał nową życiówkę. Ostatni na podium, 43 letni Abdi Abdirahman (2:10:03) do Tokio poleci na swoje piąte igrzyska. Jest najstarszym olimpijczykiem w historii USA T&F. Cała trójka nie kryła radości, hucznie celebrując sukces na mecie. Szczególnie dużo powodów do satysfakcji miał zwycięzca, który przeżywał ostatnio problemy ze ścięgnem Achillesa i rozstał się po wielu latach współpracy z Alberto Salazarem.
– Zawsze skupiałem się na rzeczach, na które mam wpływ, a nie na tych, których nie mogę zmienić. Każdego dnia starałem się być jak najlepszym człowiekiem, mężczyzną, jak najlepszym sportowcem. – mówił na mecie Rupp.
Na wysokim 18 miejscu zakończył zawody weteran Bernard Lagat (45 lat!) z wynikiem 2:14:23. Na 22 pozycji (z czasem 2:15:05) finiszował mistrz ultra-trailu, dwukrotny zwycięzca Western States 100 (którego ma rekord trasy) – Jim Walmsley. Wielki faworyt Jared Ward obejrzy olimpijski maraton w telewizji. Jego 2:15:55 dało dopiero 27 miejsce.
TOP 3 Marathon Trials 2020 – najlepsi mężczyźni
1. | RUPP Galen | 2:09:20 |
2. | RILEY Jacob | 2:10:02 |
3. | ABDIRAHMAN Abdi | 2:10:03 |
Duże wrażenie mógł zrobić start kobiet. Ponad 400 biegaczek stworzyło kolorowy tłum, złożony wyłącznie z wyselekcjonowanych, najlepszych zawodniczek w Stanach Zjednoczonych. Wśród wiwatujących kibiców panie wcale nie dostały jednak przyśpieszenia, pokonując pierwszą milę ławą w 6:13 (3:51/km). Przez kolejne mile niewiele się działo. Stawka była zbita, żadna z maratonek nie miała ochoty wychodzić przed szereg. Czujnie biegły największe faworytki – Des Linden, Emily Sisson, Sara Hall i Jordan Hasay, pilnując czoła grupy.
Na 7 mili wykrystalizowała się 23 osobowa czołówka. Znalazły się w niej przedstawicielki różnych biegowych marek – w Asicsie biegły Hall i Bates, w trykocie New Balance Sisson, Des Linden z logo Brooks na koszulce, Jordan Hasay i Sally Kipyego w Nike.
Na półmetku przeciętym w 1:14:38 czołowa grupa uszczupliła się do 14 nazwisk i co ciekawe zabrakło w niej Hasay. Na 19 mili prowadzącą grupę nadal tworzyło kilkanaście zawodniczek, panie postanowiły więc rozegrać sprawę olimpijskiej kwalifikacji w zupełnie innym stylu niż mężczyźni. Szykowała się emocjonująca końcówka. Pozostawało tylko pytanie – kto pierwszy rzuci rękawice i poczęstuje rywalki szybszym rytmem?
Okazało się, że najwięcej mocy w nodze zachowały Aluphine Tuliamuk i Molly Seidel (obie nie wymieniane w gronie faworytek). Na 22 mili miały 7 sekund przewagi nad Kipyego, ale już dwadzieścia nad Des Linden. Odpadła za to Sara Hall i Emilly Sisson. Duet Tuliamuk-Seidel pracował jak dobra maszyna, na 24 mili meldując się już z 40 sekundową przewagą nad trzecią Kipyego.
Na końcówce doskonale finiszowała Tuliamuk, wygrywając z czasem 2:27:23. Debiutująca w maratonie Seidel dobiegła druga kilka sekund później (2:27:31). Chociaż Kipyego na ostatniej mili słaniała się już na nogach, atak Des Linden był spóźniony. Trzecie miejsce w drużynie do Tokio uzupełniła, więc właśnie Sally Kipyego (2:28:52). Faworyzowana Des Linden przybiegła czwarta, 11 sekund później.
– Kto wymyślił tę trasę?! – komentowała na gorąco górski profil biegu Kipyego.
O ile w wyścigu mężczyzn pierwsza szóstka zawodników ukończyła rywalizację w butach Nike, o tyle wśród pań dominacji brandu spod znaku łyżwy nie dało się odczuć. Zwyciężczyni Tuliamuk ubrana była od góry do dołu w akcesoria marki Hoka, z kolei Seidel jest sponsorowana przez Saucony.
Kim jest niespodziewana zwyciężczyni? Tuliamuk pochodzi z Kenii, gdzie wychowała się wśród licznego – 31 osobowego – rodzeństwa. W Stanach Zjednoczonych mieszka od 2009 roku (otrzymała obywatelstwo w 2016). Do tej pory jej największym sukcesem było 3 miejsce w Rotterdam Marathon 2019 z rekordem życiowym 2:26:50. Zdobywała już tytuły mistrzyni USA na różnych ulicznych dystansach zaczynając od „piątki” przez półmaraton, a kończąc na biegach przełajowych. Teraz została najlepszą maratonką.
TOP 3 Marathon Trials 2020 – najlepsze kobiety
1. | TULIAMUK Aliphine | 2:27:23 |
2. | SEIDEL Molly | 2:27:31 |
3. | KIPYEGO Sally | 2:28:52 |
PEŁNE WYNIKI Atlanta 2020 Marathon Trials
Fot. tytułowe – archiwalne zdjęcie Ruppa w koszulce rozwiązanego jesienią zeszłego roku Nike Oregon Project