Redakcja Bieganie.pl
Dla kibica biegów długich niezwykłe
jest być na stadionie, na którym odbywa się bieg na 10 tys metrów w którym
biegnie Haile Gebrselassie a kilku innych zawodników ma życiówki poniżej
27 minut. Ale takie właśnie spotkało mnie doświadczenie. Jak odbywał się bieg – to już
wszyscy wiedzą z telewizyjnej relacji internetowej, ja opiszę jak to wyglądało
z płyty stadionu.
Zawodnicy zostali wyprowadzeni na
stadion ze specjalnego tunelu spod trybun.
Wyszli wszyscy – brakowało tylko
Hailego. Podbiegłem pod wyjście – i zobaczyłem Hailego sznurującego buty. Był
to prawdopodobnie celowy wybieg aby dać Hailemu wybiec na stadion samotnie w
glorii i chwale – takie są przywileje gwiazdy. Rzeczywiście – kiedy pojawił się
Haile cały stadion zaczął wiwatować.
Co ciekawe – po kilku minutach
Haile znowu zaczął sznurować buty. Nie wiem czy tym razem nie było to ustalone
z firmą Adidas aby zwrócić wszystkim uwagę na buty w jakich biegł Haile. W
każdym razie czas jaki poświęcił na sznurowanie i to co tam wyczyniał było
niezwykłe. Zawiązał sznurowadła podwójnie, potem przeplótł końcówki przez
sznurowadła, okręcił dokoła chyba ze trzy razy, potem dalej pociągnął wyżej i
znowu okręcał. Strasznie długie były te sznurowadła. 🙂
Dla zainteresowanych umieszczam
całą sekwencję z wiązania buta przez Hailego – może tutaj nasi zawodnicy mają jeszcze
jakieś rezerwy ? 🙂
Tuż po starcie nie działo się nic
ciekawego, prowadził zając, też chyba ze stajni Josa Hermensa Guus Janssen (życiówki 10k 29:18, 5k 14:02).
Na
stadionie, na płycie było wg mnie tylko dwóch fotografów, pasjonatów biegania – ja i Sean
Hartnett z Track and Field News. Tylko my w trakcie biegu co chwila zmienialiśmy
położenie podczas kiedy reszta fotoreporterów przez większą część biegu stała w
jednym miejscu. Mieliśmy jeszcze jedną cechę wspólną (oprócz żółtej kamizelki
przeznaczonej tylko dla najważniejszych serwisów fotograficznych i newsowych na
świecie 😉 ) – najsłabsze aparaty. Podczas kiedy tamci mogli wylegiwać się na
podwyższeniu na końcu ostatniej prostej ze swoimi białymi Canonowskimi lunetami
(trzeba jednak przyznać, że biegać z nimi trudno) my musieliśmy nadrabiać
bieganiem.
Ciekawie się zaczęło robić
dopiero kiedy po kilku okrążeniach Jos Hermens włączył się do gry. Było tak jak
to kiedyś opisywałem. Stał przy bieżni, coś notował, wyliczał, i krzyczał do
przebiegających zawodników – jednak głównie do Sihine i Kipchogea, którzy także
są w jego teamie. Do Hailego właściwie nic nie krzyczał.
Jos zresztą dwoił się i troił. W pewnym
momencie wysłał Janssena który już zszedł z trasy na drugi koniec stadionu żeby
wykonał jakąś „robotę” – na pewno mokrą. 😉
Końcówka jak wiecie należała już
tylko do grupki trzech zawodników – Haile, Kipchoge i Sihine z których ten
ostatni okazał się najmocniejszy uzyskując jak na razie najmocniejszy w tym
roku wynik – 26:50,53. Cała zresztą pierwsza czwórka złamała 27 minut.
Miałem wrażenie, że zwycięstwo
Sihine było trochę niezaplanowane. A może
po prostu manager Hailego ustalił, że co
by się nie działo Haile musi grać gwiazdę? W każdym razie Haile złapał flage i
razem z Sihine biegł rundę honorową, odnosiło się wrażenie, że to on był
zwycięzcą a Sihine prawie nie istniał, Zresztą zniknął ze stadionu szybciej niż
Haile.
Zapraszam do obejrzenia galerii z biegu:
Wyniki
|