Dwa najlepsze wyniki w tym roku na świecie: Djamela Sedjati’ego na 800 m i Lamechy Girmy na 3000 m z przeszkodami mężczyzn, mocne otwarcie sezonu przez Femke Bol i trzy próby pobicia rekordu świata na wysokości 6,25 m przez Armanda Duplantisa w skoku o tyczce były najciekawszymi momentami siódmej odsłony Diamentowej Ligi w tym roku.
Stadion Olimpijski w Sztokholmie, który był areną igrzysk olimpijskich w 1912 r., ugościł tym razem najlepszych lekkoatletów i spragnionych wrażeń kibiców piękną, słoneczną pogodą. Kilkanaście tysięcy widzów, którzy przyszli w to niedzielne popołudnie na Bauhaus Galan nie było zawiedzonych, bo na stadionie nie brakowało emocji.
Ciekawe biegi w przedprogramie
Zanim rozpoczęła się walka o diamenty, w tzw. przedprogramie odbyły się m.in. dystanse 400 m. Wśród kobiet wygrała Alexis Holmes (51,18), a u mężczyzn Amerykanin Quincy Hall (44,68), który pokonał swojego rodaka Vernona Norwooda (44,80).
Na półtora kilometra wygrał Niemiec Robert Farken (3:33,53), który na końcówce pokonał Irlandczyka Luke’a McCanna (3:33,66 – rek. życiowy) i Włocha Federico Rivę (3:33,87). Jedenastu zawodników pobiegło w tym biegu poniżej 3:36.
Na 800 m pierwsze okrążenie w 57,53 poprowadziła Agata Kołakowska, a mocne tempo najbardziej wykorzystała Jemma Reekie z Wielkiej Brytanii, która zwyciężyła w czasie 1:57,79, pokonując zdecydowanie Kenijkę Vivian Chebet (1:58,64).
On another level 😮💨
🇬🇧's @JemmaReekie cruises to the 800m win in 1:57.79 💪
Zwycięstwa Femke Bol i Alisona dos Santosa na 400 m ppł
Pierwszym biegowym wyścigiem zaliczanym do diamentowej rywalizacji (o wejście do finału w Brukseli) był dystans 400 m przez płotki.
Trzy dni po wygranej nad rekordzistą świata Karstenem Warholmem „na jego ziemi” w Oslo Alison Dos Santos miał dziś nieco łatwiej o zwycięstwo na stadionie w Sztokholmie. Brazylijczyk pokonał kolejnego z rywali o przeszło sekundę. To jego trzecia z rzędu wygrana w mityngu Bauhaus Galan. Mistrz świata z 2022 r. wyprzedził srebrnego medalistę mistrzostw świata – Kyrona McMastera z Brytyjskich Wysp Dziewiczych i wygrał w czasie 47,01, który jest tylko 0,21 wolniejszy od jego własnego rekordu zawodów. McMaster przekroczył linię mety na drugim miejscu z najlepszym wynikiem w sezonie (48,05). Trzeci był CJ Allen z USA (48,12). Dos Santos jest obecnie posiadaczem trzech z czterech najlepszych wyników uzyskanych w biegu na 400 m przez płotki (najlepszy posiada Warholm). Ich rywalizacja w Paryżu zapowiada się bardzo ciekawie.
Na tym samym dystansie wśród kobiet Femke Bol wzięła udział w swoim pierwszym w tym roku biegu płotkarskim. Być może dlatego reprezentantka Holandii zaczęła bieg bardzo ostrożnie, ale na finiszowej prostej pewnie oderwała się od trzech trzymających się blisko niej Jamajek: Rushell Clayton, Andrenette Knight i Janieve Russell. Hol nie pozostawiła złudzeń rywalkom wygrywając w czasie 53,07 (jej rekord życiowy to 51,45). Clayton była druga (53,78), a Knight i Russell ustanowiły rekordy sezonu (odpowiednio 54,62 i 54,99).
Fastest season-opener ever for Femke Bol 👏
The 400m hurdles world champ clocks 53.07 for the win @BAUHAUSGALAN 🔥
Niesprzyjający wiatr nie sprzyjał uzyskiwaniu dobrych wyników w biegach sprinterskich. W biegu na 100 m kobiet najlepiej spisała się pochodząca z Gambii mistrzyni Igrzysk Afrykańskich – Gina Miriam Bass Bittaye (11,15), która najmniej zwolniła na końcowych metrach i pokonała o 1 setną Marie Josee Ta Lou-Smith (11,16). Trzecia była Brittany Brown z USA (11,18). Wiatr w tym biegu to –0,8 m/s.
Wśród mężczyzn na setkę czołowa trójka zmieściła się w 3 setnych sekundy. Triumfował Emmanuel Eseme z Kamerunu z czasem 10,16 przed Kyree Kingiem z USA (10,18) i Chituru Alim z Włoch (10,19). Wiatr w tym biegu przeszkadzał z prędkością –1,0 m/s.
Jackson tłumaczy się z Oslo, wygrywając Sztokholm
Chociaż Jamajka Shericka Jackson pobiegła o ponad sekundę gorzej od swojego rekordu życiowego (21,41), jednak silny niesprzyjający wiatr nie sprzyjał dzisiaj szybkiemu bieganiu (wiało w tym biegu z prędkością –2,0 m/s). Jackson wygrała z czasem 22,69 i wraca do serii zwycięstw, które niedawna porażka w Oslo na chwilę przerwała (wcześniej była niepokonana przez 2 lata!). Drugie miejsce zajęła Szwedka Julia Henriksson z czasem 22,89. Trzecia przybiegła Amy Hunt z Wielkiej Brytanii (22,92).
– Czasami muszą być gorsze dni, żeby dowiedzieć się, w jakim miejscu jesteś – powiedziała po biegu Shericka Jackson. – Oslo było dla mnie trochę gorsze, ale była to ważna lekcja dla mnie. Dzisiaj pobiegłam najlepszy wynik w sezonie, co jest dobrym znakiem. Zawsze byłam pewna siebie, ponieważ wiedziałam, że forma jest dobra. Nie chciałam się zamartwiać, bo wiem, że trenuję dobrze i wszystko się ułoży, co dzisiaj pokazałam.
– Po dobrym sezonie w ubiegłym roku wydawało się, że łatwo będzie mi znaleźć motywację. Niestety straciłam ten zapał w sobie. Szłam na trening i po prostu wykonywałem wszystko, co w planie, ale bez emocji. Myślę, że dlatego gorszy wynik w Oslo był dla mnie błogosławieństwem. Uświadomiło mi to, że nadal chcę wygrywać. Czasami walczę ze sobą psychicznie i w Oslo nie pokazałam tego, jaka naprawdę jestem. Teraz jednak wróciłem, a to było dla mnie ważne – zakończyła mistrzyni olimpijska i czterokrotna mistrzyni świata.
Srebrna medalistka olimpijska Laura Muir w pięknym stylu wygrała w Sztokholmie bieg na 1500 m. To zwycięstwo na pewno doda jej pewności siebie przed Mistrzostwami Europy w Rzymie i igrzyskami olimpijskimi w Paryżu.
Bieg prowadziła Julia Jaguścik, która pokonała pierwsze okrążenie w 64,16, a 600 m w 1:35,5. Później prowadzenie na swoje barki przejęła Brytyjka Sarah McDonald (800 m w 2:07,37), jednak tempo na 1000 m było już dużo wolniejsze od założeń (było 2:39,8, a wg założeń miało być 2:35).
Osiemnastoletnia Etiopka Birke Haylom zdawała się kontrolować bieg, jednak to Muir, Georgia Griffith z Australii (która zaskoczyła formą wygrywając w Oslo w czwartek) i Edinah Jebitok z Kenii zerwały tempo na około 200 metrów do mety, mijając Haylom. Muir wyszła na prowadzenie na 150 m przed metą i wygrała zdecydowanie z czasem 3:57,99, gorszym o zaledwie 0,35 s od rekordu mityngu Gudaf Tsegay z 2018 r. Jebitok po raz pierwszy w swojej karierze połamała granicę czterech minut zajmując drugie miejsce z czasem 3:58,88. Griffith była trzecia (3:59,17), a Haylom, która wyraźnie osłabła na końcówce, była czwarta z czasem 3:59,84.
Lamecha Girma, który w tym sezonie ustanowił już rekord życiowy 3:53,82 na milę i 12:58,96 na 5000 m, po raz pierwszy biegał w 2024 roku przeszkody. Dzisiejszym biegiem wysłał od razu jasny sygnał do największego rywala – Soufiane El Bakkali’ego, mistrza olimpijskiego i świata, że jest bardzo mocny i szykuje się na Paryż.
Tempo nadawane przez pacemakerów było dziś nawet zbyt mocne (2:36,44 na 1000 m) i zapowiadało walkę o rekord świata (7:52,11 Girmy z DL w Paryżu w ubiegłym roku). Tempo jednak spadło na drugim kilometrze (5:17,3), a z Girmą biegli dwaj inni Etiopczycy – Samuel Firewu i Getnet Wale.
Rekordzista świata zwolnił nieco na ostatnim okrążeniu, ale zwyciężył o ponad cztery sekundy z najlepszym w tym roku wynikiem na świecie – 8:01,63, który jest o prawie o osiem sekund lepszy niż wynik El Bakkali’ego z Marrakeszu w ubiegłym miesiącu.
Firewu był drugi z czasem 8:05,78, a trzeci był z rekordem Tunezji Mohamed Amin Jhinaoui (8:10,41).
Sedjati daje popis na koniec
Ostatnim biegowym akcentem mityngu był bieg na 800 m. Prowadzący bieg Patryk Sieradzki otworzył pierwsze koło w 50,02. Blisko za nim biegł Amerykanin Bryce Hoppel i Ben Pattison. Djamel Sedjati z Algierii biegł pod koniec stawki i na drugim okrążeniu zaczął poprawiać swoją pozycję.
Pattison utrzymywał prowadzenie aż do 600 m, po czym Sedjati najpierw zajął drugie miejsce, a na ostatniej prostej oderwał się od rywali i zwyciężył z czasem 1:43,23, najlepszym wynikiem w tym roku na świecie na 800 m.
Halowy mistrz świata Bryce Hoppel zajął drugie miejsce z czasem 1:44,29, a trzeci Tshepiso Masalela i czwarty Ben Pattisonem uzyskali taki sam czas – 1:44,44 (zadecydowały 2 tysięczne sekundy). Walka o drugie miejsce była bardzo zacięta.
– Jestem bardzo zadowolony z dzisiejszego prowadzenia na światowych listach po mityngu w Sztokholmie – powiedział Sedjati. – Już kilka dni temu objąłem prowadzenie w tabelach po mityngu w Ostrawie. W tym sezonie ścigałem się tylko dwa razy, aby być gotowym na sierpniowe igrzyska olimpijskie w Paryżu. Moim celem na najbliższe tygodnie jest dalsze poprawienie rekordu życiowego i złamanie bariery 1:43. Przed igrzyskami wystartuję na Diamentowej Lidze w Paryżu i być może w Nicei jeszcze w tym miesiącu.
Sedjati with the kick 🤯
Fresh off his world lead in Ostrava, Djamel Sedjati improves on his own world lead with 1:43.23 👀
W biegu na 3000 m od startu mocne tempo rozprowadzał Adam Czerwiński (2:31,99 pierwszy tysiąc), a później Thomas Jude (5:05,98 na 2000 m), jednak czołowi zawodnicy (grupa liczyła 10 osób) nie kwapili się do trzymania zająców, zostawiając ich daleko przed sobą.
Na ostatnim kilometrze najwięcej sił zachował brązowy medalista świata na 1500 m z Eugene – Narve Gilje Nordas z Norwegii (7:33,49 – nowy rekord życiowy), który wyprzedził Szwajcara Dominica Lokinyomo Lobalu o 0,19 (3:33,68). Padły w tym biegu trzy rekordy kraju: Andreas Almgren ze Szwecji (7:34,28), Mohamed Ismail z Dżibuti (7:36,29) i Adriaan Wildschutt z RPA (7:36,77).
– To niewiele poprawiony rekord życiowy, ale zawsze cieszy, szczególnie po ciężkim biegu w Oslo w czwartek, gdzie straciłem buta, a odbywało się to na stadionie w moich rodzinnych stronach – powiedział 25-letni Nordas, który jest trenowany przez ojca braci Ingebrigtsenów. – Wiedziałem, że mogę pobiec dobry wyścig, ale musiałem wyjść i to udowodnić, co wyszło świetnie, bo mam w końcu swoje pierwsze zwycięstwo w Diamentowej Lidze. Dzisiejszy start i ten w Oslo to dobre przygotowanie do mistrzostw Europy w Rzymie, bo będą tam rundy eliminacyjne, a ja startuję na 1500 m i na 5000 m. To dodało mi pewności siebie przed Rzymem. Jadę jutro na obóz, który ma przygotować mnie na upały panujące w Rzymie, ale w Sztokholmie jest teraz nawet cieplej niż Rzymie – zakończył z uśmiechem Norweg.
Konkurencje techniczne. Mondo bliski rekordu świata
Armand Duplantis nie ustanowił tego wieczoru kolejnego rekordu świata w soku o tyczce, ale obserwując jego próby na wysokość 6,25 m można się spodziewać, że kolejne rekordy w tym sezonie jeszcze padną.
Szwedzki skoczek pokonał w pierwszych próbach 5,60, 5,80 i 5,90 m, cały czas prowadząc w konkursie. Na tym etapie pozostał już tylko Sam Kendricks, który zakończył konkurs trzema strąceniami na wysokości 6,00 m.
Golden hour 🤝 6.00m
It's @mondohoss600's world and we're all just living in it.
Tymczasem Duplantis po raz kolejny poradził sobie z tą wysokością już w pierwszej próbie, a następnie podniósł poprzeczkę na wysokość rekordu świata. Jego pierwsza próba była niezła, a kolejne dwie były jeszcze lepsze, choć poprzeczka nie ustała na stojakach. Było bardzo blisko, ale tym razem się nie udało. Ciekawie zapowiadają się jego starty w mistrzostwach Europy i igrzyskach olimpijskich w Paryżu, choć bardziej niż o to, czy zwycięży, martwi się pewnie o to, czy i o ile poprawi swój rekord świata.
W skoku wzwyż jako jedyna z wysokością 2 metrów poradziła sobie Jarosława Mahuczik z Ukrainy.
W konkursie pchnięcia kulą Amerykanka Chase Jackson pokonała liderkę światowych tabel i halową mistrzynię świata – Sarah Mitton z Kanady, która szybko objęła prowadzenie w konkursie wynikiem 19,33 m. Jackson odpowiedziała w drugiej kolejce pchnięciem na okrągłą odległość 20,00 m, a Mitton poprawiła się na 19,98 m. Później liderki nie poprawiły już swoich wyników. Mistrzyni Europy Jessica Schilder z Holandii była trzecia z wynikiem 19,08 m.
That was close 👀
🇺🇸's shot put world champ @ealey_chase stays two centimetres ahead of world indoor champ Sarah Mitton.
Rekordzista świata, Litwin Mykolas Alekna odniósł w tym roku sześć zwycięstw w rzucie dyskiem na sześć możliwych startów. Litwin rozpoczął skromnie, ale w trzeciej kolejce oddał rzut na odległość 68,64 m, który dał mu zwycięstwo. Drugi był Australijczyk Matthew Denny (66,75 m), wyprzedzając w ostatniej kolejce reprezentanta gospodarzy mistrza świata i olimpijskiego – Daniela Stahla (66,10 m).
Srebrna medalistka mistrzostw świata w hali – Kubanka Leyanis Perez-Hernandez dalej jest niepokonana w tym sezonie w trójskoku. W Sztokholmie ustanowiła najlepszy wynik w sezonie 14,67 m (wiatr +1,4 m/s) w trzeciej kolejce, wyprzedzając Jamajkę Shaniekę Ricketts (14,40 m; –1,0 m/s) i halową mistrzynię świata – Theę Lafond z Dominiki (14,26 m; –1,0 m/s).
Były chodziarz, który nieustannie dokądś zmierza (wielokrotny reprezentant Polski i dwukrotny olimpijczyk – z Pekinu i Rio). Współautor biografii Henryka Szosta, Marcina Lewandowskiego i Adama Kszczota oraz książki „Trening mistrzów". Doktor nauk medycznych i nauk o zdrowiu. Pracownik Uniwersytetu Jana Długosza, a także trener lekkoatletycznych klas sportowych w IV L.O. w Częstochowie. Działa też jako sędzia i organizator imprez, nie tylko sportowych.
A ta w kuli to chyba chłop bez jaj.
Co do Bol to w tym roku taka mocna nie będzie jak w tamtym.