Bartłomiej Falkowski
Biegacz o wyczynowych aspiracjach, nauczyciel wychowania fizycznego i wielbiciel ciastek. Lubi podglądać zagranicznych biegaczy i wplatać ich metody treningowe do własnego biegania.
O rekordowym 49. BMW Berlin Marathon z perspektywy kibica napisano już wiele. Tigst Assefa spowodowała podziw całego świata, rozbijając w pył stary rekord w stylu pokazującym jej moc. Padło wiele świetnych rekordów wśród biegaczy elity, ale tak wielką imprezę tworzą też biegacze walczący o swoje „własne rekordy świata”. O berlińskim biegu z perspektywy biegacza przeczytacie poniżej.
Ulice, dworce, przystanki, wszędzie widać, że w mieście wystartuje kolejny maraton. Ogromne plakaty, a czasem wręcz serie połączonych ze sobą reklam zapowiadają ściganie na światowym poziomie. W oczy najbardziej rzucała się kampania marki adidas z Amanalem Petrosem, który zapowiadał atak na wynik 2:04 i poprawę własnego rekordu Niemiec. Jednak nie były to jedyne reklamy i informacje związane z biegiem, które można było znaleźć na każdym kroku.
W Berlinie ogromną sławą cieszy się oczywiście Eliud Kipchoge. Reklamy w formie plakatów czy murali z jego podobizną również zdobiły niemiecką stolicę. Do tego wszechobecne ogłoszenia organizatora oraz reklamy biegu. Charakterystyczne były także trzy niebieskie linie wyznaczające przebieg trasy maratonu. Na kilka dni przed biegiem można było już wizualizować sobie swoją obecność na trasie jednego z najsłynniejszych maratonów na świecie.
Sam odbiór numerów startowych robi ogromne wrażenie. Całe expo umiejscowione jest na nieczynnym lotnisku Tempelhof. Numer odbierałem w sobotę o godzinie 12 i nie było najmniejszych kolejek. Organizator zapewnił tak dużą liczbę okienek i obsługujących je wolontariuszy, że nie tworzyły się żadne zatory. Po odebraniu numeru można było przejść do ogromnej hali, w której znajdował się gigantyczny sklep marki adidas. Oczywiście były niezliczone ilości kurtek i koszulek w kolorze miętowym (wybaczcie, jeśli to inny kolor), który był przewodnim w tej edycji imprezy. Do tego można było dokupić klapki, kubki, czapki, torby i oczywiście buty. Prezentowano także najnowszy model adidas Adizero Adios Pro Evo 1, w którym wystartować mieli najszybsi biegacze drużyny adidas.
Stoisko niemieckiej marki było oczywiście największe, ale nie brakowało kilkudziesięciu innych, mniejszych firm. Wystawiał się także browar oferujący bezalkoholowe piwo. Można było spróbować swoich sił w wyzwaniu, polegającym na trzymaniu wielkiego pokala, napełnionego złocistym, bezalkoholowym trunkiem na wyciągniętych rękach. Stały także wystawione najnowsze samochody BMW, które zabezpieczały cały bieg jako oficjalna flota imprezy.
Berlin żyje bieganiem cały weekend. Dzień przed maratonem z samego rana odbywa się duże grupowe bieganie pod szyldem Generali oraz adidas Runners. Kilka tysięcy osób, w tym blisko 600 oficjalnie zarejestrowanych w aplikacji treningowej od adidas wzięło udział w biegu na dystansie niespełna 6 km w spokojnym tempie 6:15 na kilometr. Na trasie można było spotkać nie tylko maratończyków, którzy jutro rano staną na starcie, ale również ich rodziny, przyjaciół oraz dzieci.
Elita i pierwsze strefy biegaczy startowały o godzinie 9:15. Do godziny 7:45 istniała możliwość oddania własnych bidonów z odżywkami. To, co w większości przypadków ma zapewnione wyłącznie elita, tutaj mogło być w zasięgu każdego, jednak warto zwrócić uwagę na to, że z tej opcji skorzystali raczej szybsi amatorzy. Osoby biegające powyżej trzech godzin mogą biec w takim tłumie, że nie będą w stanie wypatrzyć i chwycić swojego bidonu ze stołu na punkcie odżywczym.
Do strefy gdzie można się rozgrzewać, gdzie są depozyty i szatnie, dostęp mają tylko biegacze po okazaniu opaski zakładanej wcześniej na nadgarstek przy okazji odbierania numeru startowego. Jest to bardzo duży, wydzielony teren w parku Tiergarten nieopodal Bramy Brandenburskiej. Osoby wspierające muszą zostać poza strefą i jedyna opcja to spotkać się pod ogrodzeniem przy strefie startowej. Ważne, że do tej strefy jest tylko jedno wejście. Biegacze przyzwyczajeni do polskich biegów mogą się zdziwić, jak daleko od bramy startu jest wejście na teren przeznaczony tylko dla biegaczy.
Tłok w alejkach parkowych, gdzie można się rozgrzewać, jest gigantyczny. Tak naprawdę możemy zapomnieć o swobodnej rozgrzewce. Albo drepczemy w tłumie innych biegaczy, albo biegamy w kółko, po małej łące uważając, by nie wpaść na jakąś nierówność. Warto mieć tego świadomość. Może nie da się tego przećwiczyć, ale świadomość tego, co nas czeka, zaoszczędzi nam nerwów. Problemem mogą być także kolejki do przenośnych toalet. Niestety chyba niemożliwe jest zapewnienie odpowiedniej liczby kabin na tak ogromnej imprezie.
Tuż przed biegiem spiker wyczytywał największe gwiazdy 49. BMW Berlin Marathon, a tych nie brakowało. Największa wrzawa, prawie jak na koncercie gwiazdy rocka, była podczas wymieniania Eliuda Kipchoge, który wcześniej wygrywał już cztery razy w stolicy Niemiec, a dwa razy ustanawiał tam rekord świata. Kenijczyk jest wielką gwiazdą w Berlinie i powoli symbolem miasta. Prawie tyle samo braw zebrała Tigst Assefa, późniejsza rekordzistka świata, czy rekordzista kraju Amanal Petros.
To, co może się wydać nieprawdopodobne to liczba kibiców na trasie biegu. Od startu do samej mety wzdłuż ulic ciągnęły się tłumy kibiców. Nie było fragmentu trasy, gdzie nikt by nie stał. Co ważne, kibice czynnie zagrzewali do biegu, klaszcząc, krzycząc i robiąc hałas w każdy możliwy sposób. Takie wsparcie na pewno pomaga najbardziej w kryzysowych momentach i jest łatwiej zebrać się w sobie, gdy ktoś z boku wspiera nas w naszym wysiłku.
Sama trasa jest bardzo szybka. Wiedzie płaskimi, szerokimi ulicami i wytyczona jest tak, by jak najmniej przeszkadzać w szybkim bieganiu. Nie wybiegamy na bardzo odkryte tereny ani nie biegamy także blisko bardzo wysokich budynków. To sprawia także, że nie ma utrudniania w postaci nasilonego wiatru.
Meta umiejscowiona jest w tym samym miejscu co start. Niezmiennie do tej strefy nie mają wstępu kibice, stąd w depozycie warto zostawić sobie ciepłe i suche ubrania na zmianę. Jeśli nie, to podczas rejestracji możemy zaznaczyć, że wybieramy ciepłe ponczo, którym okryją nas po biegu, a my nie zmarzniemy. Standardowo są oczywiście napoje, przekąski i inne rzeczy, które raczej ciężko wchodzą po maksymalnym wysiłku, ale przydadzą się w drodze do hotelu. Sama strefa znajduje się nad stacją metra. Dzięki temu łatwo można wydostać się z terenu, który raczej jest niedostępny dla samochodów.
Wieczorem, w dużej sali widowiskowej odbywa się afterparty, gdzie zaproszone są gwiazdy. W klubowym i sportowym klimacie można porozmawiać z innymi maratończykami i spotkać m.in. Eliuda Kipchoge, czy resztę gwiazd, które również uczestniczą w zabawie.
Już dzień po biegu, we flagowym sklepie adidas przy Tauentzienstraße 15, wystawiony był but, w którym Tigst Assefa wynikiem 2:11:52 ustanowiła nowy rekord świata. Drugi but Adizero Adios Pro Evo 1 powędrował do głównej siedziby marki w Herogenaurach.
Poniedziałek po maratonie to oczywiście „Medal Monday”. Po ulicach spaceruje pełno osób w koszulkach finiszera, kurtkach maratonu i oczywiście z zawieszonym medalem, na którym w tym roku widniała podobizna mistrzyni olimpijskiej Peres Jepchirchir.
Jeśli ktoś wybiera się na berliński maraton, to hotelu warto szukać z dużym wyprzedzeniem. Na uwadze należy mieć też wyższe ceny podczas maratońskiego weekendu. Podczas kwietniowego półmaratonu spałem w tym samym hotelu. Wtedy cena za trzy noce wynosiła 1500 zł, by w trakcie weekendu maratońskiego skoczyć do 3800 zł. Podczas maratońskiego weekendu miasto przezywa oblężenie turystów. Kolejki w dobrych restauracjach mogą wymagać rezerwacji, więc jeśli macie upatrzone miejsce na makaron lub pizzę na kolację przed biegiem lepiej zróbcie rezerwację.
Warto również pamiętać, że Expo to naprawdę spory teren i mimo że odbiór numerów czy zakupy idą sprawnie, to trzeba się trochę nachodzić. Najlepiej odwiedzić to miejsce w piątek lub w sobotę do południa, by później już tylko odpoczywać. Biorąc pod uwagę ogromny wydzielony teren, należy również dobrze zaplanować logistykę dotarcia do strefy startowej. Najlepiej poruszać się metrem. Stacja Bundestag znajduje się obok wejścia do wydzielonej strefy. Dobrze też mieć na sobie wierzchnie ubrania, które można wyrzucić tuż przed biegiem. Lepiej nie marznąć na godzinę przed maratonem.
Jeśli chcemy się z kimś spotkać po biegu, umówmy się w bardzo charakterystycznym punkcie i uwzględnijmy, że trasa biegu jest praktycznie nie do przejścia, gdy do mety dobiegać zaczynają masowo amatorzy. Jest naprawdę tłumnie. Wieczorem trzeba odstać swoje w kolejce na afterparty. Lepiej wliczyć czas oczekiwania do naszego planu wieczoru.
We flagowym sklepie adidas następnego dnia kupisz wszystkie produkty, które były w sklepie na Expo. Z tego względu lepiej na zakupy przeznaczyć dzień po biegu i nie tracić sił tuż przed nim.
Relacja z 49. BMW Berlin Marathon powstała we współpracy z marką adidas.