Redakcja Bieganie.pl
Jeśli myślisz, że jesteś biegaczem długodystansowym bo przebiegłeś maraton – to się mylisz. Dziś, żebyś mógł się uważać za biegacza musisz przebiec Rzeźnika.
To bieg o stosunkowo krótkiej tradycji – właśnie zakończyła się jego ósma edycja. Uczestnicy pierwszej edycji nie spodziewali się, że w ciągu kilku lat przerodzi się on w tak poważne przedsięwzięcie. Dziś organizatorzy nie mają problemu ze skompletowaniem dwustu dwuosobowych drużyn chcących pokonać 75 km po Bieszczadach w czasie nie dłuższym niż 16 godzin. W tym roku został po raz pierwszy włączony w cykl Salomon Trail Running jako najtrudniejszy spośród 10ciu biegów.
Trasa prowadzi z Komańczy do Ustrzyk Górnych, łączna suma podbiegów to 3225 m a zbiegów 3055 m. Bieg ma kilka specyficznych cech.
Biegnie się parami – dla bezpieczeństwa. Zgodnie z Regulaminem nie można oddalać się od siebie na dystans większy niż 100m. W tym roku w wyniku ustaleń z Dyrekcją Parku Narodowego jakim są Bieszczady ustalono także, że przebiegając przez Park nie można biec na czas 🙂 bo nie licuje to z wizerunkiem Parku oraz, że należy ściągnąć numery startowe, w zamian zawodnicy dostali specjalne identyfikatory.
Pomiędzy startem i metą rozlokowane są cztery punkty kontrolne, służące także jako ewentualne miejsca do tzw przepaku, zmiany butów, posilenia się. Godziny otwarcia i zamknięcia punktów kontrolnych były przez organizatorów nadrukowane na tyle numeru startowego. Jeśli jakaś drużyna nie zdążyła na punkt kontrolny w limicie czasu oznaczało to, że nie rokuje nadziei na ukończenie biegu w limicie i z automatu odpadała z biegu. Oczywiście organizatorzy byli wyrozumiali i jeśli któraś z drużyn przybyła na ostatni punkt kontrolny w limicie ale bieg ukończyła poza limitem – była podawana w klasyfikacji końcowej.
W tym roku było kilka bardzo mocnych i potencjalnie mocnych drużyn. Niektóre drużyny przyjeżdżają na Rzeźnika już od kilku lat chcąc zmierzyć się ze swoim rekordem oraz rekordem trasy jak Maciej Więcek i Michał Jędroszkowiak z Inov-8 czy Bartłomiej Golec i Marcin Piętka z Pershing Beskidy. Ale pojawiają się też nowi, obiecujący debiutanci. Taką obiecującą dwójką był drugi team Salomon Suunto w składzie Andrzej Bargiel, Piotr Karolczak. Andrzej to zwycięzca biegu na Elbrus, najwyższy szczyt Kaukazu, który zdobył w rekordowym czasie, jednocześnie doskonały polski skitourowiec. Piotr Karolczak (znany też jako Kulawy Pies) to zwycięzca Maratonu Gór Stołowych z zeszłego roku. Ta ekipa była można by rzec czarnym koniem. Jednak bezsprzecznym faworytem był pierwszy Salomon Suunto Team w składzie Piotr Hercog Marcin Świerc. Piotr Hercog to jeden z najbardziej utytułowanych polskich adventurowców tymczasem Marcin Świerc to jeden z czołowych obecnie polskich biegaczy górskich.
Start nastąpił o godzinie 3:00. Na starcie padał deszcz i co jakiś czas odzywały się pioruny co napawało obawą, czy nie będzie trzeba przerwać zawodów. Na szczęście nie było takiej potrzeby. Od początku ukształtowała się mocna czołówka trzech drużyn: dwie ekipy Salomona i Inov-8. Do Przełęczy Żebrak różnice czasowe między nimi były niewielkie, nie przekraczające minuty. Na odcinku do Cisnej, pierwszy zespół Świerc-Hercog nieznacznie zwiększyli przewagę nad pozostałymi dwiema ekipami ale jeszcze w Cisnej ta różnica wynosiła nie więcej niż 3:34.
Niestety gdzieś na trasie z Cisnej Andrzej Bargiel boleśnie naciągnął sobie jakieś ścięgno czy więzadło przy pachwinie i jego zespół zaczął zwalniać. Tymczasem na odcinku z Cisnej do Smereka zespół Świerc-Hercog pokazali na co ich stać. Z około 3:34 minuty w Cisnej wypracowali olbrzymią 50minutową przewagę. Niestety na tamtym odcinku miało miejsce dosyć niefortunne w skutkach wydarzenie. Przedstawiciel organizatorów pokierował pierwszą ekipę na złą drogę, przez co skrócili oni trasę i niezasłużenie nadrobili około 15 minut. Gdyby nie ta pomyłka przewaga zespołu Świerc-Hercog wynosiła by w Smereku około 35 minut, co i tak było bardzo dużo. W Smereku jako drugi zameldował się Team Inov-8 a jako trzeci, zwalniający drugi Salomon Suunto. Bargiel i Karolczak próbowali iść dalej ale ból u Andrzeja był coraz większy, tempo spadało i w końcu po dotarciu do schroniska na połoninie Wetlińskiej zdecydowali się zejść z trasy. Zapowiadają jednak, że wrócą za rok walczyć o rekord trasy.
Tempo z jakim poruszał się pierwszy zespół było zaskakujące także dla organizatorów, pojawiali się regularnie jeszcze przed oficjalnym otwarciem kolejnego przepaku. Choć nadal stopniowo zwiększali przewagę to nie było to już tak spektakularne jak na odcinku do Smereka. Od Smereka przez Połoninę Wętlińską do Berehów zyskali nad drugim zespołem już „tylko” 4 minuty a na ostatnim odcinku do Ustrzyk 5 minut. Cały czas bez zmian na czwartym miejscu (a po odpadnięciu drugiego zespołu Salomon Suunoto na trzecim) znajdował się team Pershing Beskidy. I w tej kolejności zespoły przybyły na metę. Pierwszy zespół przybył na metę jeszcze przed jej rozłożeniem.
Organizatorzy ustalili ze zwycięzcami, że ponieważ błąd w skierowaniu na złą trasę był po stronie organizatora to oczywiście dyskwalifikacji pierwszego zespołu nie będzie ale muszą dodać do ich wyniku jakiś czas za skróconą trasę, Dyr. Bieniecki zaproponował 20 minut na co Kapitan zespołu Piotr Hercog zgodził się i czas ten został doliczony do ostatniego odcinka.
Emocjonując się tym co działo się w walce o podium nie można zapominać, że z tyłu, w sensie zmian pozycji działo się tak naprawdę dużo więcej.
Na szczególna uwagę zasługuje zespół Running Psycho – Piotr Abrahamczyk i Alicja Sać, którzy na pierwszym punkcie byli na 13 miejscu by potem sukcesywnie przesuwać się do przodu i w końcu ukończyć bieg na 4 miejscu w kategorii open i pierwszym w kategorii par mieszanych.
Jeśli przyjrzeć się liście z wynikami to widać jakie przetasowania następowały szczególnie na ostatnim odcinku, gdzie niektórzy napotykali ogromny kryzys i wymijało ich po kilka drużyn.
Z 200 drużyn, które wystartowały bieg ukończyły 144, czyli odpadło ponad 25% drużyn. Wielu zawodników nie zdawało sobie sprawy z trudów tej imprezy i nie było po prostu odpowiednio przygotowanych na tak długi wysiłek.
Wyniki pierwszych 10 zespołów:
NAZWA DRUŻYNY | Zawodnicy | Czas końcowy |
SALOMON SUNNTO TEAM | HERCOG PIOTR | 08:32:43 |
ŚWIERC MARCIN | ||
0 | ||
INOV-8 2 | JĘDROSZKOWIAK MICHAŁ | 09:12:15 |
WIĘCEK MACIEJ | ||
0 | ||
PERSCHING BESKIDY | GOLEC BARTŁOMIEJ | 09:33:54 |
PIĘTKA MARCIN | ||
0 | ||
RUNNING PSYCHO | ABRAHAMCZYK PIOTR | 10:11:02 |
SAĆ ALICJA | ||
0 | ||
WEEKENDOWY RESET | ZIMNY OSKAR | 10:20:53 |
JOCHYMEK MICHAL | ||
0 | ||
KROSNO/KROSNO | KUSTROŃ BOGDAN | 10:24:27 |
BOREK WOJCIECH | ||
0 | ||
SALOMON SUUNTO TEAM | BARTOSZEWICZ MAGDA | 10:25:42 |
DYMUS PIOTR | ||
0 | ||
INOV-8 1 | GIEŁZAK SABINA | 10:28:53 |
NIEDŹWIEDZIŃSKI RAFAŁ | ||
0 | ||
BIESZCZADZKI ODDZIAŁ STRAŻY GRANICZNEJ | ŻUK MAREK | 10:34:45 |
DZIEDZICKI ANDRZEJ | ||
0 | ||
KORCZYNA/KROSNO | WIERDAK HUBERT | 10:35:53 |
STAROŃ JACEK | ||
0 |
WYNIKI DO ŚCIĄGNIECIA.
Poniżej krótkie filmowe podsumowanie Rzeźnika AD2011, rozmowa ze zwycięzcami.