Redakcja Bieganie.pl
Raport i komentarz z treningu, trochę opóźniony, dotychczas ukazały się:
To był tydzień Kamila Stocha. I mój. 🙂 Najpierw we wtorek 20 podbiegów. Robiliście kiedyś 20 podbiegów? Psychiczna rzeźnia. Ale chyba warto.
Warto, bo w czwartek ładnie poszło 15k, gdzie pierwsze 5km to tuptanie. Po nim takie WB2 10km biegane koło 4:20. Bez rzeźbienia. Ładnie pobiegane.
Ale „mój najdłuższy skok” wykonałem w niedzielę. W sumie 28km. Najpierw 12km wtuptania. Później 3km rozpędzania się. W końcu od 16km/24km po ok. 4:20. Po tym na dokładkę 2km w TM i miła dobitka 3:55. Wszystko pobiegane po mazurskich asfaltach, gdzie jestem chyba z żoną obecnie jedynym turystą. Trening, po którym czuję się jak mistrz świata. A wieczorem sauna.
W całym tygodniu ok. 95km.
Byłem też u fizjoterapeuty. Ma nade mną trochę popracować w kolejnych tygodniach, bo mięśnie podobno zbite. Na pierwszym naszym spotkaniu krzyczałem z bólu.
Podsumowując: jest fajnie. Jest dobrze. Cieszę się.
Maciek na STRAVIE
Jakiś czas temu Maciek poinformował mnie, że zapisał się na Bieg Chomiczówki (płaskie uliczne 15k, jeden z biegów na bardzo wysokim miejscu w moim prywatnym rankingu „Najbrzydszych biegów w Polsce”). Napisałem do Maćka: Teraz każdy tydzień (czyli praktycznie każdy dzień) waży. A szczególnie ważą weekendy, bo wtedy możesz biegać długo jak jest jasno. Dlatego jedyna forma jaką widzę, która nie byłaby stratą czasu, to dołączenie się do biegu po około 10 km rozbiegania.
Masz rozumiem to wykupione, masz numer, czyli nikt nie mógłby się do Ciebie przyczepić, że biegniesz na „krzywy ryj”. Jedyny negatywny efekt uboczny byłby taki, że nie byłoby Cię w wynikach.
Korzyść taka, że mocne 15 km (czyli jakaś rywalizacja z ludźmi na Twoim poziomie) po 10 km rozbieganiu to dobry trening do maratonu. Ale nie odwrotnie (czyli najpierw 15 a potem 10). Pytanie, czy potrafiłbyś to zrobić, tzn wbiec w bieg tuż po starcie (np na setnym czy dwusetnym metrze) utrzymując wcześniej cały czas tempo rozbiegania.
Żebyś się nie czuł niekomfortowo, że ktoś Cię z boku zobaczy, że wbiegasz w trasę i może chcesz „oszukać”, ogłosimy publicznie, że tak się zachowasz, że po prostu tak uznaliśmy będzie dla Ciebie najlepiej (o ile oficjalny wynik z Chomiczówki Cię nie interesuje).
Plan na tydzień, z zastrzeżeniem jakiejś małej zmiany, jak widać jest bardzo „nie piętnastkowy” ale ta piętnastka to ma być fragment treningu.
Wtorek
Rozbieganie 12 km + 20 podbiegów
Środa
Rozbieganie > 12 km (czyli ponad 12 km, pierwsza część bardzo wolno ale dystans też zależy od Ciebie, ale minimum 12, nie więcej niż 20)
Czwartek
Rozbieganie 12 km + solidna sesja siły domowej
Piątek
Jakaś „terapia” (rozciaganie, joga) ewentualnie basen
Sobota:
12km + 6 przebieżek
Niedziela
10km rozbieganie + 15 km mocno