Redakcja Bieganie.pl
Tegoroczne mistrzostwa Polski w ultramaratonie górskim gościły w Karkonoszach. W Ultramaratonie Karkonoskim wygrali Katarzyna Solińska (5:54:04) i Bartosz Gorczyca (5:00:03), który po iście sprinterskim finiszu pokonał Marcina Świerca. Spytaliśmy medalistów o ocenę swojego występu.
Trasa Ultramaratonu Karkonoskiego objęła regulaminowo 57,5 km (2340 +/-). Start i meta zlokalizowane były przy dolnej stacji wyciągu na Szrenicę w Szklarskiej Porębie. Uczestnicy biegli od Szrenicy do Śnieżki i z powrotem, w dużej mierze głównym grzbietem Karkonoszy. Na tym dystansie zawody ukończyło 413 osób.
W rywalizacji kobiet były trzy zdecydowane faworytki – Martyna Kantor, Paulina Tracz i Katarzyna Solińska. Wymienione panie w takiej kolejności zajęły miejsca na podium kwietniowych MP w długodystansowym biegu górskim rozgrywanych na trasie Wielkiej Prehyby, podczas festiwalu Biegi w Szczawnicy. Mistrzyni Polski ze Szczawnicy pomyliła jednak w Karkonoszach trasę i nie ukończyła zawodów.
Prowadzenie objęła Katarzyna Solińska i do końca rywalizacji utrzymywała dość bezpieczną, kilkunastominutową przewagę nad Pauliną Tracz, która również nie ustrzegła się nawigacyjnego błędu. Trzecie miejsce przypadło w udziale Annie Arseniuk. W ramach mistrzostw Polski sklasyfikowano zaledwie 6 zawodniczek (razem z Martyną Kantor, która biegu nie ukończyła – siedem), co każe postawić pytanie, czy nie można uczynić więcej, by krajowy czempionat gromadził na starcie więcej zawodników i zawodniczek z czołówki.
Najlepsze zawodniczki 5. Mistrzostw Polski w biegu górskim na ultra dystansie 2019
1. Katarzyna Solińska 5:54:04
2. Paulina Tracz 6:12:19
3. Anna Arseniuk 6:39:28
4. Paulina Janik 6:51:29
5. Anna Nowakowska 7:29:55
6. Aleksandra Grabias 8:03:50
W biegu mężczyzn czołówka była również kilkuosobowa, ale niesamowicie mocna. Na starcie stanęli Marcin Świerc, Bartosz Gorczyca, Kamil Leśniak, Paweł Czerniak, Andrzej Witek, Tomasz Kobos i Damian Kozioł (zawodnicy z rankingiem ITRA powyżej 750, wg liczby punktów). Faworyci nie zawiedli, a Bartosz Gorczyca zbudował w drugiej części trasy kilkuminutową przewagę nad rywalami.
Marcin Świerc w końcówce mocno powalczył i zniwelował stratę do kilkunastu sekund. Na ostatnim kilometrze (który zawodnicy pokonali w około 3 minuty!) doszło więc do niemal bezpośredniej walki, z której zwycięsko wyszedł Gorczyca. Brąz zdobył Paweł Czerniak, który na około 10 kilometrów przed metą minął słabnącego Andrzeja Witka i wyszedł na medalową pozycję, którą obronił na finiszowym zbiegu.
Najlepsi zawodnicy 5. Mistrzostw Polski w biegu górskim na ultra dystansie 2019
1. Bartosz Gorczyca 5:00:03
2. Marcin Świerc 5:00:17
3. Paweł Czerniak 5:11:45
4. Andrzej Witek 5:16:45
5. Kamil Leśniak 5:23:26
6. Tomasz Kobos 5:34:58
Fot. FB Buff Team Poland
Po biegu medaliści mistrzostw kraju opowiadali o swoich wrażeniach:
Marcin Świerc (srebrny medal):
W każdym starcie daję z siebie sto procent. Pobiegłem tak, jak potrafiłem – podobnie jak miesiąc temu na Buff Epic Trail w Hiszpanii (Marcin zajął dość odległe miejsce, co stało się przyczynkiem do krytycznych komentarzy – przyp. red.). Zająłem tutaj drugie miejsce, podobnie jak rok temu na Grossglocknerze, tam też było 50 kilometrów. Podobnie też się czułem – głowa silna, ciało chce walczyć, ale wciąż jest trochę zmęczone.
Rywalizacja była godna mistrzostw Polski – przyjechali najmocniejsi polscy górale-ultrasi i zasłużenie wygrał lepszy. Fajnie, że w tej rywalizacji wywalczyłem drugie miejsce.
Bartosz Gorczyca (złoty medal) nie krył radości z sukcesu:
Teraz dobrze się czuję, choć pierwsze chwile po biegu były bardzo słabe. Na 5-6 kilometrów przed metą miałem zjazd energetyczny i musiałem się ratować. Na szczęście w idealnym momencie mnie puściło…
Bieg na początku przebiegał spokojnie, wyklarowała się grupa około 6 zawodników, biegliśmy razem mniej więcej do Przełęczy Karkonoskiej. Potem przemieszczaliśmy się czwórką – Marcin Świerc, Andrzej Witek, Paweł Czerniak i ja – do Śnieżki, gonił nas Kamil Leśniak. W tym sezonie lepiej czuję się na długich dystansach i właśnie na podbiegach. Wiedziałem, że dwa ostatnie podbiegi to moje dwie ostatnie szanse, gdzie mogę uciec chłopakom. Marcina udało się urwać na tym pierwszym podbiegu, a na ostatnim zgubiłem Andrzeja.
Cały sezon podporządkowałem pod Bieg 7 Dolin na Festiwalu Biegowym – to jest mój cel numer jeden, pod który planuję treningi. Jeszcze zastanowię się nad Biegiem Ultra Granią Tatr – zobaczę, jak będę się regenerował.
Szczęśliwy był także brązowy medalista, Paweł Czerniak:
Miałem plan, żeby przynajmniej do Śnieżnych Kotłów zacząć nieco wolniej, jak ustaliliśmy z trenerem – na zbiegu do Śnieżnych Kotłów puściłem nogi i okazało się, że wyszedłem na prowadzenie… Później biegliśmy z Marcinem Świercem do Odrodzenia, w okolicach Domu Śląskiego wyprzedził mnie Bartek Gorczyca i Andrzej Witek.
Już na starcie czułem, że to będzie mój dzień. Lekki kryzys zaliczyłem na podbiegu z Polany Karkonoskiej, straciłem wtedy czołówkę z oczu. Na górze, na wypłaszczeniu ktoś powiedział mi, że tracę tylko kilkadziesiąt sekund do Marcina. Zdziwiłem się, ale faktycznie zobaczyłem go przed sobą – też musiał mieć kryzys – ale potem odżył. Pomyślałem, że skończy się na czwartym miejscu, fajnie… ale przed Śnieżnymi Kotłami minąłem idącego Andrzeja Witka, który szybko zaczął i biegł razem z Bartkiem – ale chyba dopadło go zmęczenie, bo dwa tygodnie wcześniej biegł 70 kilometrów na Chojniku…
Kiedy wbiegłem na Śnieżne Kotły, widziałem, że nie oddam tego trzeciego miejsca! Na trasie znałem każdy kamyk i myślę, że dużo mi to dało. Trafiłem też z życiową formą!
Katarzyna Solińska (złoto MP), podobnie jak Paweł, bieg zaczęła spokojnie:
Miałam takie założenie, żeby w pierwszej części bardzo kontrolować tętno, więc nie goniłam za dziewczynami. Zupełnie nie wiedziałam, że Martyna się zgubiła… Około trzynastego kilometra był zbieg, na którym trzeba było skręcić ostro w lewo, żeby utrzymać się na trasie, natomiast Paulina z Anią to przestrzeliły. Ja dopiero później na trasie dowiedziałam się, że zyskałam prowadzenie i dużą przewagę. Byłam w szoku. Nie był to jednak łatwy bieg. Świadomość, że dziewczyny mnie gonią i muszę utrzymać przewagę była pewnym obciążeniem, byłam też zla, że pomyliły trasę, ponieważ to zmieniło charakter rywalizacji. Skupiłam się jednak na tym, by robić swoje i to się udało, również dzięki wsparciu mnóstwa osób, które dopingowały mnie na trasie.
Było przepięknie, choć gorąco, a trasa trudna ze względu na dużą ilość kamieni.
Paulina Tracz (srebrny medal) mocno odczuła trudy biegu:
Początek był mocny, ale kontrolowany, biegło się dobrze. Nie chciałam zostać w tyle za dziewczynami i tak się zapatrzyłam na Anię Arseniuk, że przestałam kontrolować oznaczenia trasy i pobiegłam za nią, skutkiem czego nadrobiłam jakieś 3 kilometry. To mnie trochę zdeprymowało, bo walka o pierwsze miejsce była w zasadzie nierealna. Starałam się odrabiać stratę, ale była zbyt duża i ostatecznie straciłam wolę walki, a przewaga Kasi urosła. Dodatkowo w drugiej części biegu zaczęło mi mocno przeszkadzać słońce i teraz chyba są tego skutki… Nie czuję się za dobrze, muszę odpocząć po nieprzespanej nocy i dzisiejszym wysiłku. Śmieję się, że nie dojrzałam do mistrzostwa, bo popełniam kardynalne błędy.
Ogólnie cieszę się z mojej spontanicznej decyzji o przyjeździe do Szklarskiej Poręby, w końcu wicemistrzostwo zdobyte!