Redakcja Bieganie.pl
Przed mistrzostwami Prezes PZLA, Jerzy Skucha mówił, że jeżeli Polakom uda się zdobyć więcej niż dwa medale potraktuje HME za udane. Tak też się stało. Cel minimum zakładany przez władze PZLA i polskich kibiców udało się osiągnąć. Nie zawiedli przede wszystkim faworyci: Adam Kszczot i Anna Rogowska. O niespodziankę postarała się natomiast Katarzyna Broniatowska.
Zacznijmy jednak od początku. Do Göteborga poleciała dość skromna reprezentacja Polski składająca się z 20 zawodników, wśród których aż 75% stanowili biegacze. Ze względu na nieobecność kilku czołowych, polskich lekkoatletów trudno było oczekiwać powtórzenia sukcesu sprzed dwóch lat z Paryża, kiedy to nasi reprezentanci wywalczyli 5 medali. Dla wielu zawodników sukcesem byłby sam start w finale. Do tego jednak nie zdołali zakwalifikować się biegacze startujący w sesji porannej pierwszego dnia rywalizacji.
Mateusz Demczyszak, Grzegorz Sobiński i Dominik Bochenek, bo o nich mowa, jako pierwsi z grona Polaków zaprezentowali się na bieżni hali Scandinavium. Cała trójka nie zdołała jednak zakwalifikować się do biegów finałowych odpowiednio na 3000 m, 400 m i 60 m ppł. Przesadą byłoby jednak pisanie, że ich występ był nieudany. Mateusz Demczyszak zbliżył się do swojego rekordu życiowego, Grzegorz Sobiński start na 400 m traktował jako przetarcie przed ważnym biegiem w sztafecie 4x 400 m (obu do awansu zabrakło odpowiednio 0,25 i 0,03 s.), natomiast Bochenek udanie przebrnął przez eliminacje i odpadł dopiero w półfinale uzyskując swój drugi wynik w tym sezonie (pierwszy uzyskał w eliminacjach).
Dużo słabiej spisała się Anna Rostkowska. Halowa mistrzyni Polski w biegu na 800 m została sklasyfikowana na ostatnim, 13 miejscu i już na etapie eliminacji pożegnała się z rywalizacją na 800 m. Na tym samym etapie z mistrzostwami Europy pożegnali się zawodnicy startujący na 1500 m: Angelika Cichocka i Danuta Urbanik oraz w gronie mężczyzn: Szymon Krawczyk.
Dużo lepiej na tych dystansach spisali się mający większe doświadczenie i sukcesy na arenie międzynarodowej: Adam Kszczot (800 m), Marcin Lewandowski i Bartosz Nowicki (1500 m) oraz niespodziewanie Katarzyna Broniatowska (1500 m). Wszyscy pewnie awansowali do finałów, gdzie także nie zawiedli naszych oczekiwań.
Adam Kszczot, który w Göteborgu bronił tytułu halowego mistrza Europy z Paryża w świetnym stylu zdołał powtórzyć swój sukces sprzed dwóch lat. Wspaniale rozegrane biegi pod względem taktycznym, zarówno w eliminacjach, półfinale i finale sprawiły, że Polak nie miał sobie równych i udowodnił, że zmiana trenera ze Stanisława Jaszczaka na Zbigniewa Króla nie wpłynęła na niego negatywnie.
Dobre przygotowanie taktyczne ze strony Zbigniewa Króla dało się także dostrzec w biegu finałowym kobiet na 1500 m, gdzie Katarzyna Broniatowska wywalczyła brązowy medal. Dzięki temu, że przez cały dystans utrzymywała się w czołówce, kontrolowała przebieg wydarzeń i w odpowiednim momencie zaatakowała, na mecie mogła cieszyć się z pierwszego medalu wywalczonego na międzynarodowej imprezie w kategorii seniora.
Niestety tym razem bez medalu do Polski wrócili Marcin Lewandowski i Bartosz Nowicki. Srebrny i brązowy medalista ostatnich HME zajęli czwarte (Lewandowski) i siódme (Nowicki) miejsce w finale 1500 m. Ich startu nie należy jednak rozpatrywać w kategorii porażki. Lewandowski przed biegami eliminacyjnymi narzekał na gorączkę i do końca nie był pewny występu w Szwecji, natomiast Nowicki przyznał, że w walce z tak silnymi zawodnikami, w tak szybkim biegu (trójka medalistów uzyskała wyniki lepsze od halowego rekordu Polski) był na razie bez szans. Dlatego też myśli o spróbowaniu swoich sił na dłuższych dystansach (3000 m, 5000 m, a nawet w biegu przeszkodowym).
O ile wszystkie biegi indywidualne Polaków były emocjonujące, to i tak najwięcej wrażeń dostarczyła polskim kibicom ostatnia konkurencja – sztafeta 4x 400 m mężczyzn. Polacy przed startem nie byli stawiani w gronie faworytów. Odmłodzona reprezentacja, w której startowali mniej doświadczeni zawodnicy zaprezentowała się jednak bardzo ambitnie. Bardzo dobrze na pierwszej zmianie pobiegł Michał Pietrzak, który pałeczkę oddał na drugim miejscu. Nieco słabiej pobiegł Rafał Omelko, który spadł na czwartą pozycję, jednak tę udało się poprawić Łukaszowi Domagale, który wyprowadził naszą sztafetę na trzecim miejscu. Na takim też miejscu Polska, w składzie której na ostatniej zmianie pobiegł Grzegorz Sobiński, dobiegła na metę. Niestety radość Polaków nie trwała długo. Na skutek protestu reprezentacji Czech nasza sztafeta została zdyskwalifikowana. Niestety trudno nawet ocenić co było tego powodem.
Ostatecznie więc Polska zakończyła mistrzostwa z dorobkiem trzech medali (1 złoty, 1 srebrny i 1 brązowy). Dało nam to dziewiąte miejsce w klasyfikacji medalowej i 11 w rankingu punktowym. Zgodnie z oczekiwaniami najwięcej medali zdobyli Rosjanie (14), którzy też wywalczyli najwięcej miejsc w czołowych ósemkach.
Kolejne Halowe Mistrzostwa Europy odbędą się w dniach 6-8 marca 2015 w Pradze. Mamy nadzieję, że w kraju naszych południowych sąsiadów Polacy powalczą o jeszcze lepsze rezultaty i do Polski przywiozą jeszcze więcej medali.