Obiri Hellen FH1 NYCM23
2 listopada 2025 Bartłomiej Falkowski Sport

Obiri i Kipruto wygrywają w Nowym Jorku


Odważny bieg amerykanki O’Keeffe, spacerowe tempo mężczyzn i bieg na wyniszczenie trzech liderek z Kenii i świetny debiut Brytyjczyka Devera. Mocne tempo kobiet poskutkowało rekordem trasy w wykonaniu Hellen Obiri, która pobiegła 2:19:51. Wolny początek mężczyzn sprzyjał debiutantowi z Wielkiej Brytanii, ale to Kipruto wygrał z czasem 2:08:09 o milimetry wyprzedzając drugiego na mecie Mutiso.

Bieg kobiet

Pierwsze na trasę biegu wyruszyły panie. Tradycyjnie już tempo nadawały Amerykanki, w tym Annie Fresbie, Fiona O’Keeffe czy Sussana Sullivan. Piąty kilometr zwarta grupa mijała w około 17:05. Były w niej wszystkie faworytki.

15 kilometr i punkt odżywczy okazał się pierwszym punktem weryfikacji formy. Do przodu wyszła Hellen Obiri, a także Sheila Chepkirui czy Sharon Lokedi. Razem z nimi biegła O’Keeffe. W tyle zaczęła zostawać Sifan Hassan czy Emily Sisson, które jednak podgoniły rywalki i skleiły do uciekających rywalek.

Tuż przed dwudziestym kilometrem ponownie szarpnęła O’Keeffe. Sprawiło to, że Hassan ponownie zaczęła odpadać, a grupa liderek liczyła już tylko sześć zawodniczek, w tym Chepkirui, Obiri i Lokedi, które miały już na koncie wygrane w NY. Grupę trzymała też dalej rekordzistka USA Sisson.

Półmetek liderki minęły w 1:11:01. W. grupie z trzema Kenijkami została wtedy już tylko O’Keeffe. Zawodniczki miały przed sobą zdecydowanie trudniejszą, drugą część trasy. „Na radar” liderki trzymała jeszcze Hassan, która samotnie, biegła kilka metrów za liderkami, by po chwili ponownie dogonić rywalki. Co ciekawe Hassan w grupie wytrzymała bardzo krótko. Po kilkuset metrach wyraźnie zaczęła tracić z każdą sekundą dystans do liderek.

Na 25 kilometrze na moście Queensborough od Kenijek odpadała Amerykanka O’Keeffe. Na tym etapie liderki biegły na rekord trasy, trójka Kenijek miała 3 sekundy przewagi nad O’Keeffe i siedemnaście nad Hassan. Co ciekawe dwa kilometry dalej do grupy, na lekkim podbiegu doszła O’Keeffe. A na 29 kilometrze Hassan ponownie dogoniła prowadzącą grupkę, robiąc to już trzeci raz w tym biegu.

Kolejnym zrywem Kenijki definitywnie urwały Amerykankę i Holenderkę, a na dziesięć kilometrów przed metą było wiadome, że zwyciężczynią tegorocznej edycji będzie biegaczka, która ma już na koncie jedną wygraną w Nowym Jorku.

W Central Parku, na niecałe trzy kilometry przed metą, odpadła Chepikrui. Za mocne prowadzenie wzięła się Lokedi, a jej pleców trzymała się odwieczna rywalka Hellen Obiri. Na kilometr przed metą mocnym zrywem zaatakowała Obiri i momentalnie uciekła Lokedi. Dla Obiri to drugie zwycięstwo w Nowym Jorku. Uzyskała też nowy rekord życiowy, a także poprawiła rekord trasy maratonu nowojorskiego. Druga była Lokedi z 2:20:07 , trzecia dobiegła Chepkiriui z 2:20:24. Tuż za podium zasłużenie skończyła Amerykanka O’Keeffe, która uzyskała wynik 2:22:49.

Bieg mężczyzn

Mężczyźni wystartowali w inny sposób. Od pierwszych metrów oderwał się Japończyk Yudai Fukuda, wraz z Francuzem Emmanuelem Levisse. Potem Francuza zastąpił Szwajcar Matthias Kyburz, ale już na szóstym kilometrze ucieczka połączyła się z dużą grupą i na czoło wyszedł Kipchoge. Piątkę, zwarta grupa mijała w około 15:11.

Tuż przed 10 kilometrem znowu urwał się Fukuda, który łatwo uzyskał kilkunastometrową przewagę nad rywalami. Chwilę później Japończyk dosyć dziwnie zachowywał się na punkcie z piciem dla… amatorów… i szybko został ponownie wciągnięty do grupy. Po minięciu 10 kilometrów w 30:22 przez czoło grupy, tempa zaczął nie wytrzymywać Bekele.

Męski bieg na półmetku wyglądał zupełnie inaczej niż rywalizacja kobiet. Mężczyźni nie biegli nawet w tempie bliskim rekordowemu. Panowie w dosyć komfortowym dla siebie tempie, w aż dwudziestoosobowej grupie, mijali połowę dystansu w 1:05:18.

Na 25. kilometrze zaatakował debiutujący w maratonie Hilary Bor. Pochodzący z Kenii, reprezentant Stanów Zjednoczonych był w tym roku trzeci podczas półmaratonu w Nowym Jorku. Ruch Bora ożywił tempo i lekko rozerwał grupę i chociaż ucieczka Bora szybko została skasowana to prowadząca grupa szybko stopniała jedynie do ośmiu zawodników. Nie było w niej już Eliuda Kipchoge. Biegł w niej za to Brytyjczyk Patrick Dever, który debiutował w maratonie. Jego rekord życiowy w półmaratonie to 1:00:11 ze stycznia tego roku.

Na sześć kilometrów przed metą z przodu była trójka Kenijczyków: Benson Kipruto, Albert Korir i Aleksander Mutiso, a razem z nimi Patrick Dever. Cztery kilometry przed metą, tuż przed wbiegiem do Cental Parku zaatakował Kipruto i wraz z Mutiso urwali się dwójce rywali.

Kipruto postanowił sprawdzić Mutiso już przed 40. kilometrem nieznacznie odskakując od rodaka. Ten nie zamierzał jednak odpuszczać i wciąż trzymał się za plecami prowadzącego Kipruto. Dało to kibicom szansę podziwiania sprinterskiego finiszu. Na 400 metrów przed metą Kipruto obejrzał się za siebie i odskoczył Alexandrowi Mutiso, ale ten na sto metrów zaczął w szybkim tempie zbliżać się do rywala. Kipruto wygrał 2:08:09, a taki sam wynik osiągnął Mutiso. Zawodnicy obaj zerwali taśmę na mecie, ale to Kipruto był nieznacznie z przodu. Trzeci był Albert Korir z 2:08:57. Tuż za podium dobiegł debiutant Dever z 2:08:58.

Bądź na bieżąco
Powiadom o
10 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Radek Stanowski
Radek Stanowski
21 dni temu

Gratulacje dla Tomasza ,🏅, super bieg

Last edited 21 dni temu by Radek Stanowski
Tadeusz
Tadeusz
20 dni temu

Pewnie będzie pod moim komentarzem wiele minusów, ale osobiście szykując się indywidualnie i biegnąc niełatwy Silesia Marathon miałem słabszy czas o jakieś 10 minut. Także czy jego czas jest dobry? Tak, jak dla amatora i debiutanta, ale wynik jest daleki od założonego planu…moim zdaniem.

Ned78
Ned78
20 dni temu
Reply to  Tadeusz

Biegał tylko 3 razy w tygodniu więc w sumie taki wynik nie jest zły, a to że plan miał na 3:30 to już inna sprawa – zwyczajnie zbyt mało km wybieganych – rzadko kto z 3 treningów w tygodniu przebiegnie maraton

Tadeusz
Tadeusz
20 dni temu
Reply to  Ned78

Taki wynik to nie powód do wstydu, bo wziąłbym taki wynik w ciemno w tym roku we Warszawie, ale pozwolę sobie nie skomentować co zawiodło. To sprawa do wyjaśnienia między zawodnikiem, a trenerem. Cierpliwie poczekam na komentarz naczelnego.

Partyk AP
Partyk AP
20 dni temu
Reply to  Tadeusz

W biegach amatorskich rywalizujesz przede wszystkich ze sobą i biegniesz dla siebie. Tylko tyle i aż tyle. Samo ukończenie maratonu to już dużo, bo nie każdy jest w stanie to zrobić. Nie zawsze uda się zrealizować plan i pobiec w założonym tempie, nie każdy też ma takie same możliwości. Najważniejsze by na mecie czuć że dałeś z siebie maxa i że pokonałeś ból, bo maraton zawsze boli. Bieganie i starty w zawodach mają dawać frajdę niezależnie od tego jak komuś pójdzie i czy biega w tempie 2h 30 czy 6h.

Tadeusz
Tadeusz
20 dni temu
Reply to  Partyk AP

Zgodzę się, z pierwszą częścią, ale nie z kolejnymi. W moim odczuciu, maraton pokazuje nasze wewnętrzne ego. To z czym się zmagamy w środku i to co pokazujemy na zewnątrz. Jednakże nie zgodzę się,że maraton zawsze boli…gdyby bolał to pewien „Śląski Gal” nie biegł takiego dystansu 3 tygodnie pod rząd (Warszawa-Śląsk-Poznań) w porównywalnych czasach.
Ostatnie zdanie to pana opinia, która może nie być po drodze wielu osobom. Zbyt wiele czynników zmiennych o czy świadczą między innymi 3 ostatnie maratony w Krakowie.

Partyk AP
Partyk AP
20 dni temu
Reply to  Tadeusz

Każdy ma prawo do swojego zdania i nic mi do tego o ile nie deprecjonuje to wysiłku czy poświęcenie drugiego człowieka (w tym przypadku drugiego biegacza).
NIezależnie jakie masz możliwości, jeśli biegłeś na maksimum to boli. Ktoś może tego nie pokazać na zewnątrz, ktoś może powiedzieć że nie doświadczył ściany ale zawsze patrzę na to z przymróżeniem oka bo gdzieś tam ten ból jest – czasem większy, czasem mniejszy ale jest. Siłą niektórych jest to, że szybko się regenerują i wówczas wspomniany „Śląski Gal”, który nie mam pojęcia kim jest, może zrobić 3 maratony w krótkim czasie, ale większość z nas tak dobrze nie ma.
Dla mnie osobiście każdy bieg niezależnie od okoliczności to walka o to by dać z siebie 100%, ale największą radość dają mi Ci wszyscy wokół dla których to zabawa, emocje i chęć zrobienia czegoś wielkiego. Ich energia przez startem mnie niesie bo mało jest takich miejsc gdzie obok Ciebie jest tylu uśmiechniętych ludzi.
Nie mam pojęcia o co chodzi z tymi 3 maratonami w Krakowie, podobnie jak co oznacza, że moja opinia „może być nie po drodze wielu osobom”. Zbyt wiele tu skrótów myślowych.

Tadeusz
Tadeusz
19 dni temu
Reply to  Partyk AP

Kwestia Cracovia Maraton: szykujesz się mozolnie co roku na maraton w Krakowie, aby udowodnić sobie, że jesteś gotowy na przełamanie bariery, ale pogoda w 2023, 2024, 2025 nie daje ci takiej możliwości. Mam pretensje tylko do pechu, bo organizacja Cracovia Maraton jest bez zarzutu. Ale jeśli masz cel życiowy i przez 3 lata jest pech to mocno podcina skrzydła. Dla precyzji. W 2023 roku zaczynamy przy 24 stopniach, w 2024 roku jest 20stopni, w 2025 jest -1 stopień. Oczywiście później temperatura wzrasta po 3 godzinach. I to też jest moja sugestia, że znajdziemy ludzi, którzy biegną dla zabawy (jak Śląski Gal), ale również tacy którzy startują któryś raz i nie realizują swojego celu, bo nie byli gotowi na takie warunki. Dla jasności, 5 kwietnia było +8 stopni, 7 kwietnia było +5stopni w Krakowie. Przy tegorocznej ciepłej i suchej zimie można się załamać, że tego 6 kwietnia bylo -1 stopień.

Partyk AP
Partyk AP
19 dni temu
Reply to  Tadeusz

Kwestia nastawienia. Sam podchodzę ambicjonalnie do swoich biegów i krytycznie jeśli mi się coś nie uda. Krytyczny jestem jednak jedynie wobec siebie bo jak pisałem wcześniej – biegnę dla siebie i rywalizuje ze swoimi celami. Nie oceniam innych amatorskich biegaczy – każdy kto ma odwagę stanąć na starcie (nie tylko maratonu) zasługuje na szacunek. Nie zawsze uda się zrealizować cel – czasem pobiegnie się poniżej swoich możliwości czy poniżej deklarowanego czasu ale czy powinno się to komuś wypominać? Moim zdaniem nie. Bieganie to hobby i powinno dawać radość, a nie powód do smutku.
Co do pogody to warto w swoich treningach wplatać te w skrajnych warunkach – ja uwielbiam długi wybiegania w swoim tempie maratońskim w upale, mrozie czy deszczu. Dzięki temu adaptuje się do każdych warunków i nie tracę tak wiele jak start wypada właśnie w taki dzień. Mam nadzieję, że Tobie uda się osiągnąć założony cel i życzę powodzenia oraz jak największej radości z biegania.

Tadeusz
Tadeusz
19 dni temu
Reply to  Partyk AP

I jeszcze odnośnie tego ile kto może maratonów zrobić w krótkim czasie, proszę zobaczyć ile osób zgarnęło ten nieudany (moim zdaniem) projekt w postaci pegazów, które zastąpiły koronę maratonów Polski. Ja tak nie potrafię że względu na dodatkowe obowiązki i uciążliwą pracę fizyczną. Ale czy to jest mała grupa osób z pegazami?

Bartłomiej Falkowski
Bartłomiej Falkowski

Biegacz o wyczynowych aspiracjach, nauczyciel wychowania fizycznego i wielbiciel ciastek. Lubi podglądać zagranicznych biegaczy i wplatać ich metody treningowe do własnego biegania.