Redakcja Bieganie.pl
Scott stał się znany szerszej publiczności po tym, jak został opisany w książce Chrisa McDougalla: "Urodzeni Biegacze". Jego wizyta w Polsce wiązała się ze sporym zainteresowaniem ze strony świata biegowego i wegańskiego. Jednocześnie wielu biegaczy ze sfery polskiego wyczynu wzruszało ramionami i mówiło: "Kto to taki ten Scott Jurek" ?
Scott z zawodnikiem z plemienia Tarahumara, zdjęcie, dzięki któremu Scott szybko stał się najbardziej rozpoznawalnym biegaczem ultra na świecie, opublikowane w New York Times
Poniżej, krótka notka biograficzna:
Urodzony w 1973 roku
W latach 1999-2005 wygrał siedem razy pod rząd bieg Western State – 100
milowy bieg ustanawiając rekord trasy 15h36 (ważny do 2010)
W latach 2005-2006 wygrał Badwater Ultramarathon (217 km zaczynający się na wysokości 86m poniżej morza a kończący się na wysokości 2548 npmm)
W latach 2006-2008 – 245 kilometrowy bieg w Grecji: Sparthatlon
plus wiele innych
Jest jednym z najbardziej utytułowanych ultra biegaczy na świecie.
Wywiad odbył się w dwóch częściach, pierwsza to statyczna, w przededniu
Poznań Maraton. Druga dynamiczna, biegowa, w trakcie jednego z treningów, jakie
Scott odbył w Warszawie.
Część I – statyczna
Byłeś już w Polsce?
To moja druga wizyta. Byłem już tutaj przed osiemnastu laty, w Krakowie. Cieszę się tym bardziej, że moja książka została właśnie przetłumaczona na polski, jest to pierwsze tłumaczenie z angielskiego. Jestem dumny z mojego [polskiego – przyp. red.] pochodzenia, dziadkowie wpoili mi jak ważne jest to by przeciwstawiać się trudnościom i podejmować wyzwania, myślę, że częściowo dlatego osiągam sukcesy w ultramaratonach.
Jak z Twojej perspektywy wyglądało spotkanie z Tarahumara, czy autor Urodzonych biegaczy Chris McDougall trzyma się w Twojej ocenie faktów?
Chris odwalił dobrą robotę opowiadając świetną historię. Uważam, że zostałem właściwie przedstawiony w jego książce. Wielu ludzi dziwi się, że takie wydarzenie w ogóle miało miejsce, ale to była prawdziwa przygoda, nie wiedzieliśmy tak naprawdę co nas czeka. Czasami jeżeli pozwoli się przygodzie, ona staje się faktem. Wielu ludzi twierdzi, że Tarahumara nie są tak naprawdę najlepszymi biegaczami na świecie i Chris powinien o nich napisać w inny sposób, ale oni naprawdę biegają wspaniale jak na to, że nie trenują. Ja pojechałem tam by się od nich uczyć. Nie chodziło o bieganie boso – sami Tarahumara biegają w sandałach o grubej podeszwie, czego można się nauczyć to to, że da się biegać z poprawną techniką, da się biegać super długie dystanse, da się to robić bez kontuzji. To jest przesłanie, które wyłania się z Urodzonych biegaczy. Dla Tarahumara bieganie to część kultury i sam jestem zdania, że bieganie powinno się celebrować w podobny sposób jak oni to czynią.
Jedną z rzeczy, które książka McDougalla zmieniła, to myślenie o technice, obuwiu. Ty sam zdajesz się nie używać minimalistycznego obuwia? Jakie jest Twoje podejście do tych kwestii?
Wiele lat biegałem w startówkach, które są też rodzajem obuwia tradycyjnego. Biegałem w nich nawet bardzo długie zawody jak Spartathlon czy Badwater. Nie nazywaliśmy ich wtedy obuwiem minimalistycznym. Uważam, że to kwestia szufladkowania i nadawania etykiet rzeczom, co nie jest dobre dla biegania. Powinieneś biegać w tym w czym czujesz się dobrze i co nie odbiera Tobie przyjemności z biegania. Ja sam biegam w lekkim obuwiu, ale nie nazywam siebie biegaczem minimalistycznym. Uważam, że można się wiele nauczyć biegając w obuwiu mniej zabudowanym, odchudzonym, ale to nie jest przymus.
Kiedy zacząłem pracować z Brooksem, bawiliśmy się w znalezienie najlepszego buta dla mnie, różne podeszwy, zewnętrzne, środkowe, startówki, buty trailowe, w taki sposób skonstruowaliśmy Cascadie. Dużo biegam w Pure Grit – 4mm dropu, być może nie jest to but tak minimalny jak niektóre, ale na trudnych szlakach trzeba mieć trochę ochrony.
Jesteś ambasadorem marki Brooks i również dlatego jesteś w Polsce, by wspierać tę markę. Czy możesz opowiedzieć coś więcej o swoim związku z tą firmą?
W mojej pracy z Brooksem bardzo ważne jest dla mnie to, że mogę odgrywać istotną rolę w procesie tworzenia butów. Pracuję w bliskim kontakcie z zespołem zajmującym się tworzeniem butów, byli u mnie w Boulder, pokazywałem im czego potrzebuję na szlaku, co jest dla mnie ważne. Trenowali razem ze mną. Mam wrażenie, że mniejsze firmy, takie jak Brooks, przykładają większą uwagę do szczegółów obuwia. Pracujemy razem od prawie 9 lat i ta współpraca układa się świetnie. To więcej niż bycie twarzą marki, to wspieranie pewnych pomysłów, zaangażowanie, wpływ na to jak tworzone są buty. Tak było z modelami Pure Grit i Cascadia, pokazywałem im co jest najważniejsze w bucie trailowym. To wspaniała firma – zajmują się tworzeniem obuwia do biegania, i niczym innym.
Najważniejsza jest jednak obecnie Twoja książka. Powiedz jak powstał pomysł jej napisania?
Ludzie od wielu lat prosili bym napisał książkę, nigdy jednak nie miałem czasu usiąść i faktycznie to zrobić. W końcu zdecydowałem, że muszę to zrobić, znalazłem pisarza do pomocy, wydawcę, po Urodzonych biegaczach podjąłem decyzję, że napiszę książkę. Ludzie pytali o książkę z przepisami, znając moją pasję gotowania, zdecydowałem więc połączyć jedzenie z bieganiem i pokazać światu jak to u mnie wyglądało, że wszyscy możemy w podobny sposób zmieniać nasze życie. Dołożyłem też 22 przepisy, po każdym rozdziale, by czytelnicy mogli sprawdzić z czym to się je. Ta książka mówi o mocy przemiany, o tym jak my ludzie mamy zdolność zmieniać się, że możemy być kim zechcemy. Oczywiście jest to historia o bieganiu, o mojej przygodzie z jedzeniem, ale koniec końców jest to historia przemiany a także inspiracja – opowieść o tym w jaki sposób ludzie mogą stawiać czoła trudnym wyzwaniom jakie niesie życie i że potrafią dokonać czegoś o czym myśleli, że jest niemożliwe.
W książce piszesz o społeczności ultra jako o niewielkiej, zintegrowanej, pełnej przyjaciół. Obecnie bieganie ultra komercjalizuje się, instytucjonalizuje, coraz więcej pieniędzy obecnych jest w tym sporcie. Jak się z tym czujesz?
Wierzę, że dyscyplina, jej duch, nie zmieni się. Organizacje, pieniądze, nagrody – to jest obecne w każdej dziedzinie, która zyskuje popularność. Uważam, że to jest dobre. Im więcej ludzi odważy się wejść w świat ultra, w którym chodzi o poszukiwanie, przekraczanie siebie, bardziej niż o cel, linię mety, tym lepiej, i ludzie ci przeniosą to myślenie w inne dziedziny życia. Niektórzy w Stanach chcieliby zachować bieganie ultra w takiej postaci jak to było dwadzieścia lat temu ale to niemożliwe. Wszystko ewoluuje, należy tylko dbać o to, by pewne rzeczy pozostały niezmienione.
Ważnym elementem książki jest dieta wegańska. W dyskusji nad różnymi sposobami odżywiania pojawia się zarzut wobec diety wegańskiej, że trudno z produktów pochodzenia wyłącznie roślinnego dostarczyć organizmowi sportowca wytrzymałościowego odpowiedniej ilości kalorii. Trywializując, dla laika weganizm to jedzenie wyłącznie owoców i warzyw. Jak jest w istocie?
Dostarczyć organizmowi odpowiedniej ilości kalorii wcale nie jest trudno. Ważne by pokazać ludziom, że weganizm to również zboża, warzywa takie jak ziemniaki, bataty, warzywa strączkowe, orzechy, ziarna, oleje. To wszystko produkty o dużej gęstości energetycznej więc można z nich pozyskać dużą ilość kalorii. Wybór jest bardzo szeroki, trzeba to tylko uzmysłowić ludziom. Taki jest również cel mojej książki – pokazywać inne możliwości.
Jaką rolę odegrało bieganie w trudnym dla Ciebie momencie życia, kiedy straciłeś matkę? Czy pomogło Tobie w jakiś sposób a może biegałeś by uciec od smutku?
Wydaje mi się, że raczej biegałem w poszukiwaniu sensu i odpowiedzi. Cała książka jest właśnie o tym, w moim przypadku było to pytanie: co jest najważniejsze? Ja biegałem dla niej. To jest coś czego można nauczyć się od innych ludzi, co może stać się inspiracją dla nas – można poradzić sobie z wyzwaniami biegowymi, można również poradzić sobie z wyzwaniami życia. To pozwoliło mi zrozumieć, że bieganie to coś więcej niż bieganie samo w sobie. To odnoszenie zdarzeń do całości doświadczenia życia i wyzwań, które ono niesie. Jeżeli o mnie chodzi, z pewnością czerpałem od niej [matki – przyp. red.] siłę.
Część II dynamiczna.
Biegniemy po warszawskim wybrzeżu, wkoło dziesiątki biegaczy którzy przeszli przebiec się razem ze Scottem. Wszyscy chcą mieć z nim zdjęcie.
Pytam się Scotta o wyprawę do Etiopi, jaką zaplanował rozpocząć 22 lutego, w planie są wspólne treningi z Haile Gebrselassie, podczas całego pobytu biegowymi przewodnikami po Etiopii będzie małżeństwo: Gebre Gebremariam (zwycięzca Maratonu w Nowym Jorku w 2010 roku) i Werknesh Kidane. Skąd pomysł na taką wyprawę?
Chciałem pomóc ludziom, którzy wykonują tam operacje zaćmy. Mało kto zdaje sobie sprawę, że mobilne szpitale jakie powstały za sprawą Himalayan Cataract Project są w stanie za bardzo małe pieniądze leczyć operacyjnie zaćmę. W ciągu naszego pobytu w ciągu trzech dni zostanie wyleczonych 1000 osób * (Przyjmuje się, że zaćma jest przyczyną ślepoty u około 50% populacji która utraciła wzrok, w krajach rozwiniętych, zaćmę operuję się wszczepiając sztuczną soczewkę, natomiast Himalayan Cataract Project opracował bardzo prostą i szybka metodę leczenia zaćmy, poprzez manualne jej usunięcie, dzięki czemu w ciągu jednego dnia człowiek zaczyna widzieć, w krajach tzw trzeciego świata to jest często kwestia życia lub śmierci, system opieki nad niepełnosprawnymi tam praktycznie nie funkcjonuje – przyp.redakcji).
Ile?
1000 osób.
Niesamowite. Jak dobrym biegaczem trzeba być żeby wziąc udział w tej wyprawie?
Ooo, naprawdę nie trzeba bardzo szybko biegać, to nie mają być treningi a raczej wycieczka, zwiedzanie kraju (podobno są jeszcze miejsca, jedno miejsce kosztuje 10 tys dolarów USA, większość kwoty zostanie przeznaczona na pomoc lekarzom leczącym ślepotę – przyp. redakcji)
Byłeś kiedyś w Etiopii?
Nie, to będzie mój pierwszy raz, drugi w Afryce, w tym roku po raz pierwszy byłem w Kenii.
I jakie wrażenia?
Byłem tam, żeby pomóc w konserwacji środowiska naturalnego, pobiec w maratonie Safaricom, żeby zebrać pieniądze (Scott pobiegł w rekreacyjnym czasie 3:48) na ochronę środowiska, żeby kupić więcej ziemi dla rezerwatu i chronić migrację słoni, nosorożców, płacić ludziom za ochronę przed myśliwymi, praca nad edukacją.
Scott na starcie | Na trasie |
Tablica głosi między innymi: "Ostrzeżenie: Biegi długodystansowe w świecie dzikiej przyrody jest naturalnie ryzykowną aktywnością. Bierzesz udział wyłącznie na własną odpowiedzialność. Organizatorzy i właściciele terenu ie ponoszą żadnej odpowiedzialności za żaden wypadek jaki może się przydarzyć biegaczom lub widzom. Nie zbiegaj z trasy…" | Strażnicy przyrody |
Czyli byłeś w Kenii, żeby pomóc w ochronie środowiska, teraz biegasz tu z nami codziennie, potem jedziesz do Etiopii pobiegać z Haile ale i pomóc tamtejszym okulistom, kiedy zatem trenujesz?
Pomiędzy. To dlatego muszę w końcu przestać podróżować i wziąć się za trening.
To masz jakieś ważne sportowe cele?
W przyszłym roku bieg 24 godzinny, pewnie Leadville 100, może jeszcze jakiś inny bieg terenowy. Chciałbym pobić Rekord USA w biegu 24 godzinnym, a może i Rekord Świata. Byłem
zaskoczony kiedy Mike (Mike Morton ustanowił w Polsce Rekord USA w biegu 24 godzinnym – przyp. redakcji) wrócił do biegania i ścigania – jest moim idolem,
wspominam go w książce. Długo trapiły go kontuzje ale wrócił. Ja byłem
zawiedziony, że nie mogłem pobiec w tym biegu. Kiedy ustanawiałem mój
rekord w biegu 24h, wiedziałem, że jestem w stanie pobiec dalej.
Zdecydowanie zamierzam jeszcze pobiec dalej i spróbować odebrać Mike’owi
ten rekord. Chciałbym również pobiec jakiś trailowy wyścig 100milowy.
Ścigam się od wielu lat i ludzie chcieliby wciąż oglądać Scotta Jurka
startującego w zawodach i wygrywającego. Przychodzi jednak moment, kiedy
przestaje chodzić o wygrywanie i ściganie się, chciałbym po prostu
bawić się bieganiem i oddać jaką cząstkę siebie dla biegania.
Są jakieś biegi, których szczególnie żałujesz, że nie wygrałeś?
Jestem generalnie szczęśliwy, są oczywiście jakieś biegi o których myślę, chciałbym na przykład zrobić Rekord Świata w biegu 24godzinnym, to jedno z moich marzeń i celów. Ale zawsze byłem bardzo szczęśliwy, że raczej osiągałem co chciałem, miałem naprawdę niesamowita karierę, niczego szczególnie nie żałuję.
A UTMB (Ultra Trail du Mont Blanc – 160 km wokół masywu Mont Blanc, Scottowi ten wyścig nie wyszedł, był tam w drugiej dziesiątce)?
No tak, żałuje, że tam nie wygrałem tam jest zazwyczaj taka mocna ekipa, dziedzictwo, historia tego biegu, mimo, że jest rozgrywany dopiero od 9 lat jest bardzo popularny ale bardzo mocny, chciałbym tam wygrać.
Ale nie myślisz, że mógłbyś tam wygrać robiąc sobie taki luźny trening jak teraz?
O nie, to dużo ciężkiej pracy.
Jaka jest specyfika treningu do ultra? Czym różni się on od treningu maratońskiego?
To
co starałem się przekazać w książce to to, że nie wystarczy nabijać
kilometry podczas długich wybiegań. Chodzi o filozofię – sięgam do jogi,
do innych rzeczy, ponieważ ludzie, którzy sięgają poza to, co wydaje
się możliwe, to nie tylko biegacze. Często widzi się biegaczy, którzy
biegają tysiące kilometrów, robią cuda wianki na treningach a na koniec
dnia zostają w pokonanym polu. Pokonałem wielu biegaczy, którzy byli ode
mnie znacznie szybsi. W ultramaratonie chodzi o coś więcej niż samo
bieganie. Chodzi o wykraczanie poza umysł i ciało. W treningu chodzi o
powtarzalność – w książce wspominam o długich wybieganiach dzień po
dniu, o metodach, które stosuję w treningu a które mi pomogły, ale
zdecydowanie chodzi o coś więcej niż wybiegane kilometry.
Czasem w ultra można się spotkać z koncepcją "treningu poprzez zawody". Czy często stosujesz zawody jako formę treningu?
O tak, stosuję, przed Western 100 biegałem często w 50 milowych zawodach, ale nie w tych długich, nie robię 100 milowych zawodów jako treningu.
Ale wracając jednak do kilometrów, jeśli przygotowywałbyś się do UTMB jaki byłby Twój tygodniowy przebieg?
180-220 km, zależnie od cyklu, gdzieś w górach.
Czy do tego typu zawodów wykonywałbyś trening interwałowy? Czytałem w twojej książce, że stosowałeś taki typ treningu.
Tak, może stosowałbym ale na podbiegu, długie "Tempo Run", 5-6 km pod górę.
Co to jest dla Ciebie Tempo?
Próg mleczanowy, 85%. Jak do maratonu.
Myślałem, że do tego typu biegów biegów stosujesz takiego typu "Tempo Run" to jednak inna fizjologia? (* w trakcie wywiadu w trakcie biegu nie zareagowałem wystarczająco szybko, ale 85% to jest poniżej tego co Amerykanie uznają za "threshold" i dla Scotta to byłby nasz II zakres, więc nie wiemy, czy Scott pomylił się i nie zdając sobie sprawy z tętna biega tak naprawdę szybciej czy rzeczywiście biega po prostu nasz II zakres – przyp. Adam)
Tak, ale do maratonu też musisz robić treningi czasem szybsze niż Twoje tempo docelowe, logika która za tym stoi jest podobna. Musisz czasem trenować coś szybszego. Ale biegam tez czasami 8 godzinne biegi w moim 100 milowym tempie startowym.
To jest znacznie szybciej niż Twoje tempo "easy"?
O tak, zdecydowanie szybciej.
A czy mogę Cie teraz poprosić, żebyśmy przebiegli się kawałek w twoim 100 milowym wyścigowym tempie jakim na treningu biegasz przez 8 godzin?
Jasne.
Scott przyspiesza, przez 30 sekund biegniemy mniej więcej po 4:30. Dziękujemy mu za wspólny trening ale długo jeszcze Scott stoi pod mostem bo wszyscy chcą mieć z nim zdjęcie.