W artykułach z serii: „Niezły numer” bierzemy na tapet wspomnienia biegaczek i biegaczy wyczynowych z różnych konkurencji. Numer startowy z wybranych zawodów staje się katalizatorem wspomnień, nie tylko pozytywnych.
Kolejnym bohaterem naszego cyklu jest utalentowany długodystansowiec, który już w wieku juniora zdobył mistrzostwo Europy w przełajach (2012). Potem z powodzeniem startował na bieżni, od kilku lat skupia się na biegach ulicznych, co zaowocowało m.in. złotymi medalami mistrzostw Polski na 10 km i w półmaratonie. Jesienią 2019 roku udanie debiutował w maratonie (2:14:35) i z pewnością nie było to jego ostatnie słowo na tym dystansie.
Swój medalowy numer sprzed blisko 9 lat wspomina Szymon Kulka.
TEN START ODBYŁ SIĘ.. 21 lipca 2011 roku w Tallinie. Było to podczas Mistrzostw Europy Juniorów w Lekkiej Atletyce. Rywalizowałem na tych mistrzostwach na dystansie 10000 m.
BYŁEM WTEDY… młodym zawodnikiem, bo był to pierwszy rok juniora i wkraczałem dopiero w ważniejszą fazę mojej przygody ze sportem. Mieszkałem wtedy w rodzinnej miejscowości Ropa, a trenowałem w małym klubie ULKS Lipinki. Moim trenerem wówczas był Tomasz Świerzowski.
PRZED BIEGIEM… wiedziałem, że będzie ciężko, bo temperatury oscylowały w granicach 32-34 stopni z dużą wilgotnością. Bieg miałem zaplanowany na godziny popołudniowe, więc wiedziałem, co mnie czeka. Pamiętam, że przed zawodami jeden z rosyjskich zawodników zrobił rozgrzewkę w postaci biegu ciągłego w szybkościach około startowych, co w tamtych warunkach było dla mnie wielkim zaskoczeniem.
W TRAKCIE ZAWODÓW… po około 3 km biegu zaczęło pomalutku odcinać mi prąd. Stało się to zbyt wcześnie, gdyż poszedłem bardzo mocno od początku – w granicach mojej życiówki, wraz z czołową grupą. Niestety już po 5 km nie wiedziałem, co się ze mną działo, a jedynym celem dla mnie było po prostu dobiegnięcie do mety. Na szczęście nie tylko ja miałem taki problem… Medal już pomału mi uciekał, a ja na 3 koła do mety biegłem na 4 miejscu. Ale nagle ciemnoskóry zawodnik z Wielkiej Brytanii (biegnący wówczas na medalowej pozycji Paul Thompson – przyp. red.) z wycieńczenia padł na bieżnię, a ja mogłem doczłapać do mety zdobywając brązowy medal Mistrzostw Europy z wynikiem 1 min 48 s gorszym od mojego rekordu życiowego z tamtych czasów (na mecie Szymon zanotował 31:50.13 – przyp. red.).
PO BIEGU… byłem tak wycieńczony, że na chwilę straciłem przytomność, a mój organizm w ogóle nie przyjmował żadnych napojów. Pamiętam, że jeszcze tego samego dnia miałem dekorację, na którą w ogóle nie byłem przygotowany. Strój kadrowy na podium pożyczałem od kulomiota Krzysztofa Brzozowskiego. Strojem tym, ze względu na posturę Krzysia, mogłem się owinąć 2 razy… Szczerze mówiąc na podium zamiast się cieszyć, z wycieńczenia marzyłem tylko o tym, aby położyć się w łóżku.
Pisząc coś o sobie zwykle popada w przesadę. Medalista mistrzostw Polski w biegach długich, specjalizujący się przez lata w biegu na 3000 m z przeszkodami, obecnie próbuje swoich sił w biegach ulicznych i ultra. Absolwent MISH oraz WDiNP UW, dziennikarz piszący, spiker, trener biegaczy i współtwórca Tatra Running.