Nie liczymy na kokosy, ale finał jest w zasięgu
Polska sztafeta 4×400 metrów kobiet ma duże szanse na awans do finału mistrzostw świata w Pekinie. Trzy nasze zawodniczki startujące w biegu indywidualnym na 400 metrów pobiły swoje rekordy życiowe. Rozmawiamy z nimi po eliminacjach o apetytach na wysokie miejsce drużynowej rywalizacji.
Trzy starty dzisiaj i trzy rekordy życiowe. Fajnie to wygląda.
Iga Baumgart: Gdy szłam na start, to jeszcze usłyszałam Małgosię Hołub, która krzyknęła z góry: dawaj Iga. Pomyślałam, że dobrze pobiegły i ja nie mogę zawalić. Jesteśmy w formie. Nie można zapeszać i liczyć na nie wiadomo jakie kokosy, ale powinno być dobrze.
Małgorzata Hołub: Wiem już, jak powinnam ruszyć w sztafecie, żeby ten bieg był o wiele lepszy. Mam nadzieję, że to wykorzystam. Patrycja i Iga są świetnie przygotowane. Justyna Święty nie może tu biegać indywidualnie, ale także wygląda na treningach znakomicie.
Wiecie już w jakim składzie pobiegniecie w sztafecie?
Iga Baumgart: Jakieś pierwsze przymiarki do zmian są. Poza naszymi biegami eliminacyjnymi jest też sprawdzian dziewczyn, które nie biegały tutaj. Brana pod uwagę jest też Joasia Linkiewicz, płotkarka. Za wiele nie mogę zdradzić, bo rywalki nie śpią (śmiech).
Apetyty przed drużynowym występem rosną.
Małgorzata Hołub: Nam również (śmiech). Na pewno będziemy walczyły Rywalki też są jednak bardzo mocne. Na Bahamach udało nam się wywalczyć piąte miejsce, ale nie oszukujmy się, tam nie wszyscy przyjechali. Brakowało chociażby Ukrainek czy Rosjanek. Te sztafety są też trudne do ogrania. Jedna z Rosjanek pobiegła indywidualnie słabo, ale one potem w sztafecie zawsze są mocne.
Na co liczycie w Pekinie?
Patrycja Wyciszkiewicz: Chcemy znaleźć się w finale. Jesteśmy w życiowej formie. Jak nie teraz, to kiedy? Przygotowania przebiegły super, co widać po wynikach każdej z nas. Z wielkim optymizmem patrzymy w przyszłość.
Awansowałaś indywidualnie do półfinału. To był cel minimum?
Patrycja Wyciszkiewicz: Chciałam pobić rekord życiowy. Wątpiłam, że uda się to zrobić w eliminacjach, bo biegłam po dziewiątym torze. A tam zawsze startowało mi się ciężko. Tym razem było jednak inaczej.
Stać cię na złamanie granicy 51 sekund? To wynik pozwalający w Europie bić się o medale?
Patrycja Wyciszkiewicz: Kręcę się już blisko tego wyniku. Mam nadzieję, że uda mi się go pobić. Rzeczywiście, może on dawać wysokie miejsca na mistrzostwach Europy. Świat biega trochę szybciej.