Redakcja Bieganie.pl
Najpierw złota medalistka wczorajszych Mistrzostw Polski w biegach przełajowych – Aleksandra Jawor oraz jej trener Zbigniew Nadolski:
Olu, widzę, że wracasz do biegania w świetnym stylu. Jak się czujesz?
Aleksandra Jawor: Bardzo się cieszę ze złotego medalu, tym bardziej, że przez ostatnie lata nie miałam żadnych sukcesów. Ostatni raz na mistrzostwach Polski startowałam dwa i pół roku temu i nawet ich nie ukończyłam, a kiedy zdobyłam ostatni medal? Tego to już naprawdę nie pamiętam! A więc bardzo się cieszę z medalu, tym bardziej, że jest złoty.
Jak przygotowywałaś się do startu?
Trenowałam głównie w Częstochowie. Byłam także na obozie na Słowacji razem z moim chłopakiem, Rafałem Snochowskim. Obawiałam się, że miałam za mało obozów, ale na szczęście wystarczyło to do dobrego przygotowania się do mistrzostw Polski.
Wystartujesz w Młodzieżowych Mistrzostwach Europy w przełajach. Jakie masz oczekiwania?
Szczerze mówiąc to na razie nie wiem, co myśleć o tym starcie, bo nie startowałam nigdy na takiej imprezie w biegach przełajowych. Nie wiem czy stać mnie na miejsce w dwudziestce, trzydziestce, a może i lepsze? Będę biec tam na 6 km, więc jest to dla mnie lepszy dystans niż 4 km, jak było dzisiaj.
Jakie masz plany na przyszły sezon?
Na pewno nie zacznę go od startu na hali. Bardzo chciałabym wystartować na mistrzostwach kraju w przełajach. A potem oczywiście starty na stadionie.
Ola sprawiła dziś wszystkim wielką niespodziankę. Jak przygotowywał trener zawodniczkę do zdobycia złota?
Zbigniew Nadolski: Dziękuję, to smutne, ale Ola trenowała sama w Częstochowie. Była tylko na jednym krótkim obozie, ale beze mnie. Działo się tak ze względu na jej trudną sytuację finansową. Myślę, że nie tak to powinno wyglądać, bo powinienem być przy niej, a wtedy byłoby jeszcze lepiej. Niestety, nie było to możliwe.
W jakich konkurencjach zobaczymy Olę w przyszłym sezonie?
Chciałbym, żeby wróciła na stadion i nabiegała dobry wynik na 5000m, a potem myślę, że stać ją na start na 10000m. W grę wchodzi także start na 1500m. Zobaczymy, jak będzie. W tej chwili dobra forma nam wraca, ale nie jest to takie proste, wrócić na wysoki poziom na stadionie.
Jaką Ola jest zawodniczką, czy musiał trener całkowicie zmienić jej poprzedni trening?
Nie, niezupełnie. Starałem się go ukształtować w odpowiedni sposób. Można powiedzieć, że wzorowałem się na treningu poprzednich moich zawodniczek, takich jak Grażyna Syrek i Justyna Lesman oraz w tej chwili także Karolina Jarzyńska. Jest to po prostu bardzo spokojny sposób, aby w tym roku wprowadzić ją na taki średni poziom, aby miała chęć do powrotu do biegania. O to mi głównie chodziło. Zaangażowanie Oli i chęć tego, aby być najlepszą, na pewno doprowadzi ją do sukcesów.
Dla Anny Wojny ten sezon był przełomowy i z pewnością bardzo udany. Zdobyła swoje pierwsze medale w Młodzieżowych Mistrzostwach Polski: brąz na 10 000m oraz na 5 000m, a także złoto na 3 000m pprz. Wczoraj do najwyższego trofeum zabrakło jej dwóch sekund.
Aniu, jak ci się biegło? Spodziewałaś się dziś sukcesu?
Anna Wojna: Nie spodziewałam się medalu, wcale nie sądziłam, że tak dobrze wypadnę. Cały czas trenuję, przygotowuję się do startów i jestem już nieco zmęczona sezonem. Naprawdę nie spodziewałam się, że zdobędę medal.
Co cię najbardziej dziś motywowało? Czy możliwość awansu na ME?
Tak, było to na pewno w podświadomości, że jest możliwość awansu i wyjazdu na ME, chociaż do końca nie było pewne czy PZLA zdecyduje się wysłać młodzieżówki na tę imprezę. Bardzo pomaga mi mój trener, Tomasz Świerzowski, który swoją pracą i nastawieniem motywował mnie do wysiłku i treningu.
Czy liczysz na medal w drużynie na ME?
Na pewno będziemy starać się o jak najlepszy występ. Myślę, że dziewczyny są w dobrej formie i będziemy walczyć o medal, bo po niego właściwie tam jedziemy.
Izabela Trzaskalska zawodniczka AZS UMCS Lublin podobnie jak w tamtym roku, zapewniła sobie start na ME w biegach przełajowych. W tym sezonie udało się jej zdobyć złoty medal na 5000m podczas letnich MMP w Grudziądzu.
Gratulacje, zdobyłaś kolejny medal MP. Jak ci się biegło?
Izabela Trzaskalska: Szczerze mówiąc, biegło mi się naprawdę dobrze. Myślałam, że trasa będzie o wiele gorsza, ale nie było tak źle, chociaż rów z wodą był dość trudną przeszkodą.
Czy masz jakieś ambitniejsze plany na ME?
Myślę, że wspaniałe byłoby zdobycie medalu w drużynie. Mamy dobrą ekipę, więc kto wie? Może się uda?
Jakie masz plany na przyszły sezon?
Po mistrzostwach Europy mam w planach roztrenowanie. Na pewno nie będę biegać hali. Rezygnuję także ze startu w przełajach, bo mam zaplanowaną operację przegrody nosowej. Moim celem w tym sezonie jest na pewno zrobienie minimum na MME na stadionie.
Zbigniew Rolbiecki: Dzisiejszym zadaniem grupy moich młodzieżowców było mocne „przetarcie się” przed ME, bo jak wiadomo, jest to ostatni start przed tą ważną imprezą. W związku z tym mieli nie patrzyć na kolejność, jaka jest na mecie, tylko po prostu mocno się przefiltrować. Teraz jedziemy prosto na zgrupowanie do Międzyzdrojów, a potem na młodzieżowe ME do Belgii. Oczekuję, że ta drużyna jest w stanie powalczyć, moim skromnym zdaniem, o złoty medal. Wiem, że chłopaki są w bardzo dobrej dyspozycji, co potwierdzili dzisiaj, natomiast z każdym następnym dniem ich dyspozycja będzie wzrastała, gdyż wykonali bardzo mocny trening. Liczę, że na ME potwierdzą swą dobra formę i jeśli przynajmniej pięciu z nich znajdzie się w pierwszej dwudziestce, to daje to gwarancję zdobycia złotego medalu.
Czy jest coś, co zaskoczyło trenera na dzisiejszych zawodach?
Jeśli chodzi o młodzieżowców, to nikt mnie nie zaskoczył, bo wytypowałem pierwszą siódemkę. Co prawda spodziewałem się innej kolejności na 4 i 5 miejscu. Bardzo cieszę się z dobrego występu Oli Jawor, która po długiej przerwie w bieganiu, wróciła z dużym powodzeniem. Jest bardzo utalentowana i mam nadzieje, że będą o niej mówić nie tylko w Polsce, ale i Europie.
Marcin Chabowski do swojej tegorocznej bogatej kolekcji medali mistrzostw Polski dołączył wczoraj kolejny złoty krążek. Do ukoronowania kariery młodzieżowca brakuje mu jeszcze medalu wywalczonego indywidualnie na ME w biegach przełajowych.
Marcin, jak ci się biegło, czy byłeś od początku pewny zwycięstwa?
Marcin Chabowski: Biegło mi się gorzej niż przed tygodniem w Tczewie, bo trasa była dziś cięższa. Rywale zaskoczyli mnie, gdyż w Tczewie wygrałem dużo łatwiej niż dzisiaj, dlatego uczucia mam mieszane. Ważne, że jest zwycięstwo i myślę, że na ME będzie jeszcze lepiej.
Czy masz jakieś ambitniejsze plany na mistrzostwa starego kontynentu?
Oczywiście. Minimum dla mnie to pierwsza szóstka, ale bardzo chciałbym zdobyć medal indywidualnie, dlatego będę starał się biec od samego początku w czubie stawki i zająć jak najwyższą lokatę.
Czy boisz się swoich rywali z innych krajów?
Oczywiście, w Europie jest wielu dobrych biegaczy, np. Włosi, mocny Holender, nie wiadomo czy nie będą biegali Kenijczycy w barwach Turcji i Hiszpanie. Jest jeszcze szybki Brytyjczyk oraz grupa mocnych Francuzów, więc na pewno stawka jest wyrównana i bieg będzie bardzo mocny. A kto go najlepiej wytrzyma? Będzie to zależało nie tylko od formy, ale i dyspozycji dnia.
Twój trener mówi odważnie o złocie w drużynie? Czy podzielasz jego kalkulacje?
Tak, mamy duże szanse na zdobycie złota w drużynie. Tak naprawdę mamy dwóch poważnych konkurentów, są to Francuzi i Brytyjczycy, którzy będą chcieli obronić zeszłoroczny mistrzowski tytuł. Wiadomo, w sporcie bywa różnie, ale myślę, że szczęście dopisze i uda nam się wygrać.
Rozmowa z Kamilem Murzynem, brązowym medalistą MP w biegach przełajowych.
Ostatni sezon Kamil Murzyn może zaliczyć do udanych. Przede wszystkim pobił swój rekord życiowy na 5000m (13.57,95) zdobywając tym samym brązowy medal MP. We wrześniu obronił tytuł młodzieżowego mistrza Polski na 5000m oraz ponownie zdobył brązowy medal na 1500m.
Kamil, znów pokazałeś swój waleczny charakter. Jak podsumujesz dzisiejszy strat?
Kamil Murzyn: Dziękuję, generalnie przed przyjazdem tutaj nie czułem się najlepiej. Tydzień temu w Tczewie wypadłem fatalnie i w tygodniu nie czułem się zbyt dobrze na treningach, a wręcz bardzo źle. Tym bardziej jestem zadowolony z tego sukcesu. Jechałem tu z myślą, aby zakwalifikować się do pierwszej szóstki, która jedzie na ME. Sam siebie zaskoczyłem, zdobywając dziś medal. Wyszło lepiej niż kalkulowałem, więc jestem bardzo zadowolony.
Co najbardziej cię dziś zmotywowało?
Chyba to, że mam mocną końcówkę biegu. Trzymałem się chłopaków podczas całego dystansu, a więc głupio byłoby przegrać na ostatnich metrach.
Czy to prawda, że zakończyłeś współpracę z trenerem Rolbieckim?
Nie, nie jest to do końca prawdą. Wprawdzie nawiązałem współpracę z trenerem Grzegorzem Sobczykiem z Krakowa, z tego względu, że z trenerem Rolbieckim była to jednak współpraca na odległość. Chciałbym do tego sezonu przygotować się dobrze, więc trener Sobczyk będzie ze mną w Krakowie, a trener Rolbiecki na obozach kadrowych.
Jakie masz plany startowe?
Nie są one zbyt sprecyzowane, ale na dzień dzisiejszy wiem, że chciałbym wystartować na hali, wykorzystać przygotowania, jakie zrobiłem do przełajów.
Bogusław Mamiński: Tak, jestem bardzo zadowolony, gdyż namysłowska trasa jest bardzo podobna do tej, która czeka w Brukseli. Znam cross w Brukseli, ma podobną konfigurację do tego w Namysłowie, odbywały się tam przed laty także MŚ, więc sądzę, że dzisiejsze zawody były idealnym testem dla naszych reprezentantów przed docelową imprezą.
Jaki skład został ustalony na ME?
Jedziemy w czterech zespołach. Przede wszystkim stawiamy na młodzież, juniorki. Liczymy na ich bardzo wysoką pozycję w drużynie. Mamy nadzieję, że zawodniczka Danuta Urbanik będzie w podobnej dyspozycji jak przed rokiem i przywiezie kolejny medal wywalczony indywidualnie. Sądzę, że juniorzy mają też bardzo dobry zespół. Nie ukrywam, mówiąc nieskromnie, że liczę na złoty medal w drużynie młodzieżowców i medal indywidualnie Marcina Chabowskiego. Wśród kobiet do lat 23 trudno marzyć o medalu, ale myślę, że ich występ będzie na przyzwoitym poziomie. Bieganie na ME nie jest takie jak na mistrzostwach świata, Europa jest w naszym zasięgu, co nasze ekipy udowadniały wielokrotnie, przywożąc medale z tej imprezy. Znów mamy na to szansę. Tak naprawdę nasze miejsce jest właśnie w Europie, a trudno mówić tu o świecie.
Czy zaskoczył pana dobry występ Oli Jawor?
Tak, myślę, że Ola jest bardzo zdolną zawodniczką, ale niestety miała prawie dwuletnią przerwę w bieganiu. Przeprowadziła dziś może nie zdecydowaną, ale równorzędną walkę o zwycięstwo. To bardzo dobrze nastawia zawodniczkę. Przed nią poważny sprawdzian w Brukseli. Bardzo się cieszę dlatego, że kiedyś obiecywano sobie sporo po Oli, a teraz wróciła. Jest bardzo młodą zawodniczką, ma dopiero 22 lata, więc poważniejsza przygoda z bieganiem właściwie się dla niej rozpoczyna. Jest na dobrej drodze do sukcesu.
Czy to prawda, że Karolina Waszak, mimo że nie startowała dziś w eliminacjach, pojedzie na ME?
Karolina ma mały uraz, na razie ma powołanie na ME, ale jeszcze musi potwierdzić dyspozycję w ciągu tych dwóch ostatnich tygodni. Jeśli będzie zdrowa, to na pewno pojedzie pod warunkiem, że uraz ten jest częściowy, tak jak jej trener zapewniał. To się okaże na jej najbliższych treningach.
A jak spędzi te dwa ostatnie tygodnie przygotowawcze nasza reprezentacja na ME?
Zaplanowany jest dla nich obóz w Międzyzdrojach. A więc ci, którzy chcą, pojadą na konsultacje przed ME do Międzyzdrojów. Zawsze tak się odbywało, a ci którzy mają zaległości w szkołach, spowodowane częstymi wyjazdami na obozy, być może z nich nie skorzystają. Konsultacje te są doszlifowaniem formy zawodników i zabezpieczeniem przed popełnieniem błędów treningowych przed ME. Po tym krótkim zgrupowaniu jadą prosto do Brukseli.