Michał Piątek: w przyszłym roku chcę powalczyć o Uniwersjadę i Młodzieżowe Mistrzostwa Europy
Michał Piątek w minionym sezonie na stadionie wywalczył piąte miejsce w mistrzostwach Polski w Bydgoszczy na 1500 m poprawiając życiówkę na tym dystansie o przeszło pięć sekund (3:43,82). W swojej karierze zdobył już 4 medale mistrzostw Polski (juniorów i młodzieżowców), reprezentował też Polskę podczas tegorocznego meczu Polska-Czechy-Ukraina-Węgry rozegranego w Krakowie. Podopieczny trenera Czesława Lamcha opowiada nam o swoich dotychczasowych sukcesach, przygotowaniach, planach na kolejny sezon i treningu.
Jak oceniasz sezon halowy?
W tym roku praktycznie się nie przygotowywałem do hali. Miałem tylko dwa starty, oba na 1500 m. Pierwszy w Spale, a tydzień później na mistrzostwach Polski. W Spale zrobiłem halową życiówkę o kilka setnych (3:51,60). To nie był jakiś zły wynik, ale poniżej moich oczekiwań. Potem były już Halowe Mistrzostwa Polski w Toruniu, na których wypadłem słabo, sam nie wiem czemu, bo wszystko wskazywało na to że powinno być dużo lepiej, ale trafiłem chyba po prostu na gorszy dzień. Podjęliśmy z trenerem decyzję, że do hali się specjalnie nie szykujemy, więc to były tylko dwa starty, bez większych planów.
Miałeś też jeden start w przełajach, na Akademickich Mistrzostwach Polski.
W tym roku AMP-y były w Pile, gdzie biegłem na 4,5 km. Ku mojemu zaskoczeniu wygrałem te zawody. Startowało tam ponad 100 osób w moim biegu. Wiadomo, część startujących to w ogóle nie trenuje, ale zawsze jest też kilku chłopaków trenujących, na solidnym poziomie, więc w sumie się nie spodziewałem, że tam wygram. Czułem się mega dobrze podczas tego biegu i wygrałem, więc była to duża satysfakcja i pierwszy sygnał, że ten sezon może być bardzo dobry.
Duży progres zrobiłeś w sezonie letnim, gdzie poprawiłeś życiówkę na 1500 m aż o 5 sekund.
Mistrzostwa Polski seniorów były pod koniec czerwca w Bydgoszczy i tam poprawiłem życiówkę o 5 sekund na 1500 m, nabiegałem 3:43,82. Wcześniejsze moje treningi już wskazywały, że jestem na taki wynik, bo też kilka tygodni przed mistrzostwami, na AMP-ach na stadionie pobiegłem 3:48,21 w Białymstoku, ale tam miałem ostatnie koło w 56 sekund, więc był to bieg na finisz. Jednak to już pokazało, że mam duży zapas. Na treningach też zacząłem dobrze czuć na takich prędkościach 15 sekund na setkę, 14,5 sekundy nawet. Więc ten wynik mnie bardzo ucieszył, ale to nie było dla mnie jakieś duże zaskoczenie, bo wiedziałem, że już jestem przygotowany na taki wynik. A dwa tygodnie później, po seniorskich mistrzostwach Polski były Młodzieżowe Mistrzostwa Polski w Lublinie, gdzie znowu pobiegłem dobry wynik, bo poniżej 3:45 na 1500 m. [3:44,65 – przyp. red.] i zdobyłem brązowy medal. Ten bieg też był bardzo dobry, bo tam bardzo szybko miałem ostatnie 300 m, które pobiegłem w 42 sekundy, więc to też bardzo mnie ucieszyło. Byłem tam trzeci, wygrał Maciek Wyderka, drugi był Kamil Herzyk, a czwarty Maciek Megier, więc tam stawka była bardzo mocna, a brakowało jeszcze Filipa Raka, który odpuścił te zawody, bo wolał się przygotować na spokojnie do igrzysk olimpijskich w Paryżu.
Jak wspominasz międzynarodowy mecz w Krakowie, na który zostałeś powołany w lipcu? Czy stresowałeś się, jaka była atmosfera w polskiej kadrze?
Mecz Międzynarodowy w Krakowie to było bardzo fajne przeżycie, które na pewno zapamiętam na długo, ponieważ był to dla mnie debiut w narodowych barwach. Wiadomo, że stres był, ale jest on przed każdymi zawodami i jeśli chce się rywalizować na wysokim poziomie, to trzeba umieć sobie z nim radzić. A atmosfera w kadrze była bardzo dobra, każdy wspierał siebie nawzajem i na pewno dawało to dużą motywacje i napędzało każdego do walki.
Dość dużo startowałeś w przeszłości w biegach górskich i przełajach. Jak się czujesz w takich biegach?
Starty w biegach górskich zakończyłem w kategorii juniora, teraz już więcej nie startuję w górach. Zdobyłem w nich kilka medali mistrzostw Polski, aczkolwiek w kategoriach juniorskich nie jest trudno o te medale i te dystanse nie są aż takie długie. Więc traktowałem to jako taki trening przed sezonem. Natomiast przełaje w sumie lubię biegać i uważam, że jest to bardzo dobre przygotowanie wytrzymałościowe właśnie pod bieganie na 1500 m i 800 m. W tym roku szykujemy się jeszcze z trenerem do mistrzostw Polski w przełajach w Bytomiu. To jest taki ostatni cel w tym roku. Zobaczymy, jak pójdą przygotowania. Jeszcze nawet nie wiem, jaki dystans tam pobiegnę, czy dłuższy, czy krótszy, ale na pewno będę chciał być tam w wysokiej formie. Będą to kwalifikacje na mistrzostwa Europy w biegach przełajowych, ale nie wiem, jak się na to nastawiać, bo przełaje są ciężkie do przewidzenia. Nie wiadomo, jaka też będzie stawka, bo nie wszyscy biegają przełaje i nie wszyscy się do nich szykują.
Jakie masz plany na kolejny sezon?
Za rok na pewno będzie trzeba powalczyć o minimum na Uniwersjadę i Młodzieżowe Mistrzostwa Europy. Jeszcze nie wiem, jakie będą te minima, ale zapewne to będzie około 3:41 na 1500 m, może 3:40. Na Uniwersjadę kwalifikację może dać wynik trochę wolniejszy. Na pewno będę musiał trochę urwać z mojej życiówki, ale myślę, że jest to realne.
Tutaj w województwie śląskim jest kilku zawodników, którzy wskoczyli już na taki międzynarodowy poziom, tacy jak Kamil Harzyk, Maciej Wyderka. Zdarzało ci się jeździć na wspólne obozy z nimi i razem trenować? Jak to wspominasz?
Kilka lat temu trenowaliśmy razem z Kamilem Herzykiem na obozach wojewódzkich, natomiast on jest teraz w kadrze narodowej, w szkoleniu centralnym, więc nie mam już okazji z nim pobiegać. Z Maćkiem Wyderką byłem chyba raz na obozie, ale trenowaliśmy oddzielnie. Z Kamilem tych treningów było więcej i miło wspominam ten czas, zawsze z lepszymi zawodnikami trenuje się lepiej, podnosi to poziom.
Myślisz, że już możesz powoli rywalizować z tą czołówką?
Po to się trenuje, żeby się poprawiać, rywalizować z najlepszymi w Polsce, a potem z najlepszymi w Europie i na świecie.
Byłeś w lekkoatletycznej klasie sportowej w IV L. O. w Częstochowie. Czy taka klasa pomaga w rozwoju i np. lepszym zdaniu matury?
To duża pomoc i ułatwia to trenowanie. Jak najbardziej to powinno być kontynuowane i mam nadzieję, że takich klas sportowych będzie w jak największej liczbie miast w Polsce. Takie klasy lekkoatletyczne to dobry start kariery sportowej. Z pewnością w dłuższym okresie czasu to przyniesie pozytywne skutki dla całej lekkiej atletyki w Polsce. Tutaj akurat w IV L.O. w Częstochowie ten poziom nauki jest wysoki, więc to na pewno pozwala się przygotować do matury i dobrze ją zdać.
Jesteś teraz studentem Politechniki Częstochowskiej. Jak udaje ci się łączyć trenowanie ze studiowaniem?
Bardzo dobrze, nie mam żadnych problemów z nauką, nie robi mi nikt problemów z tego powodu, że czasami mnie nie ma, bo wyjadę gdzieś tam na obóz czy na zawody w czasie roku akademickiego. Mam Indywidualną Organizację Studiów, co umożliwia mi łączenie treningów i studiowania, ale w miarę możliwości uczęszczam normalnie na zajęcia.
Jesteś od początku w klubie CKS Budowlani Częstochowa. A czy masz jakichś sponsorów, jak wygląda finansowanie twojego trenowania?
Nie mam żadnych sponsorów, jestem tylko i wyłącznie wspierany trochę przez klub i mam szkolenie z kadry narodowej B, co daje mi 3 lub 4 obozy rocznie po 10 dni, więc jest to małe szkolenie. Do tego jeszcze obozy klubowe, których też mam 2–3 rocznie. Na pewno jacyś sponsorzy by się przydali, bo im ten poziom jest wyższy, tym te wydatki też są większe, bo trzeba inwestować w coraz to lepszy sprzęt, odżywki, a to kosztuje coraz większe pieniądze.
Byłeś już na jakimś obozie wysokogórskim albo klimatycznym? Albo stosowałeś hipoksję w postaci pokojów czy namiotów?
Nie, moje obozy były tylko w Polsce, to jest głównie w Wiśle, tam już byłem w czasie swojej kariery nie wiem, ze 25 razy. Jeździmy też do Szczyrku, no i chyba 2 lub 3 razy byłem w Szklarskiej Porębie i Białogardzie i to są wszystkie moje obozy. Za granicą nigdy nie byłem na obozie.
Jakie treningi najlepiej ci służą?
Uważam, że na tą chwilę najbardziej mi służy spokojny trening wytrzymałościowy czyli np. drugie zakresy, ale biegane bardzo spokojnie, bo zwykle na prędkościach 3:50-3:30/km i do tego jakieś zabawy biegowe typu: 10×2 min, 5×5 min, 15×1 min, 6×3 min czy 15×40 s, które biegam na samopoczucie w terenie, więc te prędkości potrafią się bardzo różnić w zależności od dnia. Bardzo lubię też takie długie treningi na stadionie, gdy zamiast odcinków czasowych dostaje np. 15–20×300 czy 20×200 m. Na tę chwilę takie właśnie okresy spokojnego treningu, gdzie ten kilometraż podczas przebywania w domu wynosi 90–100 km i intensywność nie jest jakaś wysoka, bardzo mnie podbudowują i pozwalają potem na bardzo dobrym samopoczuciu wejść już w ten okres cięższego treningu specjalistycznego. A już w okresie startowym bardzo lubię biegać jakieś krótkie, ale bardzo szybkie odcinki np. 2×4×200 m, gdzie druga seria jest po 26 sekund i szybciej. Jest to dobry trening pod 800 m i pozwala mi potem złapać większy luz na prędkościach startowych pod 1500 m. Bardzo trudno biega mi się jakieś odcinki dłuższe niż 300 m na wysokich prędkościach, zwykle bardzo źle znoszę jakieś 400-tki, 500-tki czy 600-tki na prędkościach do 1500 m, jednak gdy dobrze się czuję na takich trochę dłuższych odcinkach, wiem, że jestem wtedy w bardzo wysokiej formie. Myślę, że w każdym aspekcie treningu mam wciąż duże rezerwy, zarówno w wytrzymałości, szybkości, sile czy technice biegu, jednak ufam mojemu trenerowi i wierzę, że powoli w każdym tym aspekcie będę się poprawiał tak, jak działo się do tej pory.
Dziękuję za rozmowę!
Michał Piątek – rekordy życiowe:
800 m – 1:50,39 (08.07.2022, Radom) 1500 m – 3:43,82 (27.06.2024, Bydgoszcz) 1000 m – 2:25,47 (04.05.2024, Sosnowiec) 3000 m – 8:43,82 (04.06.2023, Chorzów) 5000 m – 15:53,02 (22.05.2022 Częstochowa)
Były chodziarz, który nieustannie dokądś zmierza (wielokrotny reprezentant Polski i dwukrotny olimpijczyk – z Pekinu i Rio). Współautor biografii Henryka Szosta, Marcina Lewandowskiego i Adama Kszczota oraz książki „Trening mistrzów". Doktor nauk medycznych i nauk o zdrowiu. Pracownik Uniwersytetu Jana Długosza, a także trener lekkoatletycznych klas sportowych w IV L.O. w Częstochowie. Działa też jako sędzia i organizator imprez, nie tylko sportowych.