Mateusz Kaczor podczas dzisiejszego maratonu w Sewilli uzyskał czas 2:09.34. W historii polskiego maratonu szybciej biegali tylko Henryk Szost i Grzegorz Gajdus. Dla niespełna 27-letniego zawodnika był to dopiero drugi start w maratonie. Jak się czuje po maratonie, gdzie złapał go kryzys i jaka dalsza przyszłość czeka zawodnika RLTL Optima Radom, dowiecie się z naszego wywiadu.
Artur Kozłowski: Gratulujemy świetnego startu! Czy spodziewałeś się, że wbiegając na metę, zobaczysz wynik 2:09.34?
Mateusz Kaczor: Ciężko było w ogóle coś przewidzieć, bo prędkości, które osiągałem na obozie w Kenii, trudno było przełożyć na maraton w Sewilli, ale wiedziałem, że jak jadę do Hiszpanii, to chcę złapać się z grupą biegnącą na minimum olimpijskie. Nic do stracenia nie miałem i po prostu biegłem. Szło bardzo dobrze do 25. kilometra. Dobrze się czułem, więc biegłem tak, jak grupa dyktowała, a było w niej około 20 osób.
Miałeś na trasie jakiś kryzys czy do końca czułeś się dobrze?
Na 23. kilometrze rozwaliła się sytuacja, bo odjechała mi grupa, mimo że pokonałem ten kilometr w 2:57. Myślałem, że jest już pozamiatane i że będę musiał biec sam, ale niedługo był 25. kilometr, gdzie był punkt z piciem i tam było duże zamieszanie i szansa na dogonienie grupy. Jak dochodziłem niektórych zawodników, to musiałem ich od razu mijać i gonić kolejnych, więc to był trudny moment. Potem na 35. kilometrze dopadła mnie słynna maratońska ściana, której doświadczyłem pierwszy raz. Wtedy tempo spadło z 3:02 na kilometr do 3:08-3:10 na kilometr i tak już zostało do mety. To bolało!
Biegłeś od początku z grupą na minimum olimpijskie? Nie miałeś żadnych swoich założeń czasowych, tylko po prostu z grupą chciałeś biec?
Tak, biegłem z grupą i patrzyłem na bieżąco, jak się czuję i tylko spoglądałem na zegarek, ile wychodzą kilometry, a te były w tempie 3.00-3.01 i to było idealnie, bardzo dobrze się czułem na tych prędkościach. Nie miałem nic do stracenia tak naprawdę. Na 15. kilometrze się nawet zastanawiałem czy nie zrobię rekordu życiowego w półmaratonie.
Swój rekord w półmaratonie masz 1:03:27, a tu po drodze mijałeś półmetek w 1:04.04. Wielu zawodników zmroziłby taki widok, a tu widać, że głowa jest u Ciebie bardzo mocnym punktem.
Tu nie ma się czego bać, nie ma co dopuszczać do siebie złych myśli, z takiego założenia wychodzę. Po prostu trzeba biec swoje. Tamten rekord to w sumie jest z Półmaratonu Praskiego, gdzie biegłem sporą część dystansu samotnie, więc pewnie mógłbym dużo lepiej, ale nie było do tej pory okazji.
Wskoczyłeś na 3 miejsce w historii polskiego maratonu, a masz dopiero 27 lat. Najlepsi biegali swoje życiowe wyniki w okolicach trzydziestki lub później.
Ja liczę, tylko że dostanę jakieś szkolenie centralne w związku lub wojsku, żeby ktoś mógł mi pomóc. Od 6 lat inwestuję swoje pieniądze i sponsorów, którzy mi pomagają. Są to głównie prezes mojego klubu i jednocześnie właściciel firmy BHP OPTIMA, firma Unidevelopment SA z Prezesem Zbigniewem Gościckim na czele, ale też Waldemar Pastuszka i Mirosław Szcapański. Do tego oczywiście trener Leszek Trzos i Pan Dariusz Orczykowski.
Widzisz gdzieś jeszcze treningowe rezerwy?
Treningowo są ogromne rezerwy, ja teraz zrobiłem tylko trzy dłuższe trzydziestki, a gdybym się skupił na tym dłuższym bieganiu, to pewnie by mnie taki kryzys nie złapał pod koniec maratonu. Wydaje mi się, że rezerwy są głównie w poukładaniu życia. Jeżeli się w tym roku nie znajdzie jakieś większe wsparcie to pewnie i tak będę chciał przejść bardziej na turystyczne bieganie.
Trzymamy kciuki za udane dalsze starty i całą karierę sportową!
Może lepiej nie bo trafi jeszcze na jakiegoś wybitnego trenera i będzie jak z Karbowiakiem i Kulką. Też chłopaki mieli papiery na bieganie. Ale wsparcie z PZLA powinien dostać od jutra i niech tylko nikt mu się nie wtrąca i da popracować po swojemu. Tylko czy ja za bardzo nie popłynąłem z tymi marzeniami?
Tak powinno być, skoro ma sie trenera i z nim pracuje X lat i robi sie wynik to Pan Szałach ani Rolbiecki niech nie wpierdalaja sie ze swoimi mądrościami
Pzla potrafi tylko zepsuć zawodnika niż mu pomóc . Zaraz będzie gadania leśnego dziadka Rolbieckiego fajnie fajnie młody ale do minimum trochę zabraklo . Damy ci obóz w Szklarskiej jak zrobisz z własnej kieszeni 2;08;19 bo my musimy pchać kasę na obozy w Kenii dla naszych kulomiotów bo im malo już brakuje do czołówki światowej
Rolbiecki to samo zło. Czy ktoś wie kiedy na niego wyjdą papiery? Bo już nazbierało się jego win sporo.
Mateusz
8 miesięcy temu
I to jest masakra chłopak ma 27 lat i już wybiegało trzeci wynik w Polsce i z braku wsparcia zastanawiasz się czy nie przejść na turystyczne bieganie
Michał
8 miesięcy temu
Mateusza znam od młodzika. Chłopak bardzo pracowity i uparty. Csky czas od młodzika do seniora w czubie wyników w Polsce. Fajnie się rozwija i trzeba tu pogratulować trenerowi który ma pomysł na chlopaka. Prosze prześledzić jego wyniki i osiągnięcia na przestrzeni 10 lat. Tu powyżej koledzy dobrze zauważyli. Pzla ma tylko pomóc a nie wkładać kij w szprychy co zazwyczaj się dzieje. Nie będę wypowiadał się na temat naszych trenerów kadrowych którzy czasami uważają ze tylko oni mają receptę na sukces. Mateusz bądź konsekwentny, nie daj się zmanierowany i omamić trenerom którzy teraz miga mieć na juz receptę jak pobiec 2.07 ale przyjdzie itrenuj ze mną. Robisz razem z trenerem świetna robotę, gratuluje cierpliwości i wytrwałości. Życzę Ci spełnienia marzeń tych sportowych a PZLA niechaj dołoży do tych marzeń bo od tego jest.
Trener Michał z Siedlec.
Maratończyk z życiówką 2:10.58, olimpijczyk z Rio de Janeiro, zwycięzca ORLEN Warsaw Marathon...tak było kiedyś, a teraz gość który łapie biegowe endorfiny w przerwach między byciem ojcem, prowadzeniem firmy i dzieleniem się biegowym doświadczeniem, współtwórca aplikacji biegowej www.planbieganie.pl
Mam nadzieję, że wojsko da szansę temu chłopakowi
Może lepiej nie bo trafi jeszcze na jakiegoś wybitnego trenera i będzie jak z Karbowiakiem i Kulką. Też chłopaki mieli papiery na bieganie. Ale wsparcie z PZLA powinien dostać od jutra i niech tylko nikt mu się nie wtrąca i da popracować po swojemu. Tylko czy ja za bardzo nie popłynąłem z tymi marzeniami?
Tak powinno być, skoro ma sie trenera i z nim pracuje X lat i robi sie wynik to Pan Szałach ani Rolbiecki niech nie wpierdalaja sie ze swoimi mądrościami
Ten co zepsuł kulkę i karbowiaka już odszedł więc jest szansa że coś się zmieni
Pzla potrafi tylko zepsuć zawodnika niż mu pomóc . Zaraz będzie gadania leśnego dziadka Rolbieckiego fajnie fajnie młody ale do minimum trochę zabraklo . Damy ci obóz w Szklarskiej jak zrobisz z własnej kieszeni 2;08;19 bo my musimy pchać kasę na obozy w Kenii dla naszych kulomiotów bo im malo już brakuje do czołówki światowej
Rolbiecki to samo zło. Czy ktoś wie kiedy na niego wyjdą papiery? Bo już nazbierało się jego win sporo.
I to jest masakra chłopak ma 27 lat i już wybiegało trzeci wynik w Polsce i z braku wsparcia zastanawiasz się czy nie przejść na turystyczne bieganie
Mateusza znam od młodzika. Chłopak bardzo pracowity i uparty. Csky czas od młodzika do seniora w czubie wyników w Polsce. Fajnie się rozwija i trzeba tu pogratulować trenerowi który ma pomysł na chlopaka. Prosze prześledzić jego wyniki i osiągnięcia na przestrzeni 10 lat. Tu powyżej koledzy dobrze zauważyli. Pzla ma tylko pomóc a nie wkładać kij w szprychy co zazwyczaj się dzieje. Nie będę wypowiadał się na temat naszych trenerów kadrowych którzy czasami uważają ze tylko oni mają receptę na sukces. Mateusz bądź konsekwentny, nie daj się zmanierowany i omamić trenerom którzy teraz miga mieć na juz receptę jak pobiec 2.07 ale przyjdzie itrenuj ze mną. Robisz razem z trenerem świetna robotę, gratuluje cierpliwości i wytrwałości. Życzę Ci spełnienia marzeń tych sportowych a PZLA niechaj dołoży do tych marzeń bo od tego jest.
Trener Michał z Siedlec.