Bartłomiej Falkowski
Biegacz o wyczynowych aspiracjach, nauczyciel wychowania fizycznego i wielbiciel ciastek. Lubi podglądać zagranicznych biegaczy i wplatać ich metody treningowe do własnego biegania.

W Lagoa w Portugalii odbyły się Mistrzostwa Europy w Biegach Przełajowych. Polska kadra nie przywiozła z tej imprezy żadnego medalu. Najwyżej indywidualnie była Katarzyna Napiórkowska (LKS Maków Mazowiecki). Podopieczna trenera Grzegorza Łuniewskiego była piętnasta w kategorii U23. Tuż po imprezie porozmawialiśmy z szefem bloku wytrzymałości w PZLA – Mariuszem Woźniakiem.
Bartłomiej Falkowski: Przed nami Mariusz Woźniak, trener Bloku Wytrzymałości, Polskiego Związku Lekkiej Atletyki. Chciałbym zacząć od podsumowania występów polskiej kadry – za nami już mistrzostwa Europy w biegach przełajowych. Jak trener ocenia ten start?
Mariusz Woźniak: Zacznę może od kategorii U20. Tam nasze najlepsze miejsca to 38. pozycja Julii Liebenthal wśród kobiet i 22. miejsce Aleksandra Okrucińskiego wśród mężczyzn. W kategorii U23 Maciej Megger zajął 16. miejsce, a Katarzyna Napiórkowska była piętnasta. To są solidne lokaty, biorąc pod uwagę poziom rywalizacji.
Jeśli chodzi o sztafetę mieszaną, zajęliśmy 10. miejsce – niedaleko Holendrów, przed Duńczykami i Hiszpanami. To uważam za bardzo dobry występ, szczególnie że nasza drużyna była złożona głównie z młodzieżowców, którzy rywalizowali z seniorami. To było dla nich duże wyzwanie, ale zawodnicy dali z siebie wszystko.
W kategorii seniorów Marcin Biskup zajął 43. miejsce, Olimpia Bereza była 53. Jeżeli chodzi o same rezultaty, to tak to wygląda w liczbach. Natomiast warto dodać kontekst – trasa była dziś bardzo wymagająca, techniczna i wielu zawodników było nią zaskoczonych. Przyjechali najlepsi biegacze z Europy, startujący na dystansach od 1500 m, przez 3000 m z przeszkodami, po 5000 m. Naprawdę trzeba było się bardzo natrudzić, żeby osiągnąć wysokie pozycje.
A czy jest ktoś, kogo trener wskazałby jako zawodnika lub zawodniczkę, którzy sprawili największą niespodziankę albo zaliczyli najlepszy występ? Bo czasem samo miejsce nie oddaje jakości biegu.
Szczerze mówiąc, uważam, że każdy zrobił dokładnie to, na co było go stać, w ramach swojego przygotowania. Nie było tu ani wielkich niespodzianek, ani rozczarowań. Każdy dał z siebie maksimum, więc jako szef reprezentacji jestem zadowolony zarówno z zawodników, jak i z pracy trenerów. Widać było, że wszyscy byli dobrze przygotowani.
To kolejne mistrzostwa Europy bez medalu dla Polski. Czy trener ma już w głowie pierwsze wnioski – co zrobić, żeby w przyszłości realnie powalczyć o podium?
To jest bardzo trudne pytanie i na dziś nie jestem w stanie udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Nie da się wskazać jednej przyczyny, dlaczego nie ma medalu. Musimy konsekwentnie pracować dalej i myślę, że w dłuższej perspektywie – liczonej raczej w latach niż miesiącach – możemy oczekiwać lepszych pozycji.
Trzeba też pamiętać, że biegi przełajowe są wyjątkowo nieprzewidywalne. Dziś widzieliśmy, jak jeden z faworytów, Gressier, potknął się na ostatnich metrach. To pokazuje, jak wiele zależy od trasy, warunków i przebiegu rywalizacji. Gdyby trasa była bardziej płaska, z mniejszą liczbą zakrętów, być może nasi zawodnicy uzyskaliby wyższe lokaty. Taki jest jednak charakter tej dyscypliny.
Jak trener postrzega same mistrzostwa Europy w biegach przełajowych? Niektóre federacje wysyłają absolutny top, inne traktują te zawody bardziej jako imprezę rozwojową dla juniorów i młodzieżowców. Jakie jest podejście PZLA?
Jako szef szkolenia uważam, że mistrzostwa Europy w biegach przełajowych są imprezą, na której Polska powinna być reprezentowana możliwie jak najszerzej. Mamy w Europie określony poziom, mamy też trochę inne tradycje w biegach przełajowych niż kraje zachodnie, ale uważam, że to świetna forma motywacji dla zawodników.
Ci młodzi ludzie wracają do swoich środowisk – klubów, szkół, lokalnych społeczności – dumni z tego, że reprezentowali Polskę. Dali z siebie wszystko, a ich otoczenie widzi, że taka droga jest możliwa. Zauważyłem u naszych zawodników pewną skromność, czasem nawet niedowierzanie, że są na mistrzostwach Europy. Ja patrzę na to trochę inaczej.
Pracując wcześniej w Norwegii, przywykłem do innego stylu działania, ale te mistrzostwa dały mi ogromną wartość poznawczą. Mogłem zobaczyć zawodników nie tylko na trasie, ale też w sytuacji startowej – jak radzą sobie ze stresem, jak współpracują z trenerami, jak reagują po biegu. To dla mnie ogromna baza informacji.
Dla mnie, jako szefa szkolenia, i dla samych zawodników były to bardzo świadome mistrzostwa Europy. Z tego punktu widzenia oceniam je bardzo pozytywnie.
Sezon powoli dobiega końca. Jest Pan już kilka miesięcy na tym stanowisku – jak podsumowałby Pan ten czas? Co udało się wprowadzić, a co jest jeszcze przed nami?
Myślę, że to zdecydowanie za wcześnie na podsumowania. Minęło dopiero kilka miesięcy, a moja rola jest dość wymagająca. Z jednej strony muszę bardzo dobrze poznać całe środowisko – kluby, okręgi, trenerów. Byłem praktycznie w każdy weekend na różnych imprezach: biegach przełajowych, zawodach Szkolnego Związku Sportowego, startach stadionowych.
Z drugiej strony trzeba już podejmować konkretne decyzje i reagować na bieżące sytuacje. Mam swoje pierwsze wnioski, ale chcę do wszystkiego podejść spokojnie i budować rozwiązania, które będą skuteczne w dłuższej perspektywie – w realnych warunkach, jakie mamy w Polsce, zarówno ekonomicznych, jak i mentalnych. To jest naprawdę trudne zadanie.
Na koniec pytanie, które pewnie najbardziej rozpala wyobraźnię kibiców. Kiedy możemy spodziewać się realnych efektów pracy Bloku Wytrzymałości? Kiedy poziom biegów długich w Polsce może zbliżyć się do europejskiej czołówki?
Dziękuję za to pytanie. W konkursie, w którym startowałem, horyzont działań był określony do 2032 roku, czyli do igrzysk olimpijskich. Taka jest skala strategii. Pierwsze efekty pracy organizacyjnej – jeśli chodzi o regiony, współpracę z trenerami i struktury w związku – będzie można realnie ocenić po około trzech latach.
Jeżeli natomiast mówimy o stricte wynikach sportowych na najwyższym poziomie, musimy uzbroić się w cierpliwość. To jest proces. Doskonale to rozumiecie, poruszacie bardzo trudne i merytoryczne tematy na waszym portalu. Dlatego myślę, że trochę cierpliwości bardzo by nam wszystkim pomogło.
Dziękuję bardzo za rozmowę. Życzę nam obu cierpliwości i tego, żeby efekty przyszły jak najszybciej.
Dziękuję serdecznie