Redakcja Bieganie.pl
W ośrodku tyczkarskim Światowej Federacji Lekkiej Atletyki (IAAF) w Formii bracia Lewandowscy spotkali się z Vincenzo Canalim, specjalistą od biomechaniki ruchu, na co dzień asystentem Vitalija Pietrowa, legendarnego trenera tyczkarskich sław Yeleny Isibajewej oraz Siergieja Bubki. Postanowiłem zapytać Marcin, skąd pomysł na to, nietypowe jak na trening biegacza, posunięcie.(na zdjęciu od lewej Vincennzo Canali, Yelena Isinbayeva, Vitalij Pietrov)
Marcin, czy coraz silniejsza konkurencja na 800m – także w kraju – skłoniła Cię do zmiany specjalizacji?
Oczywiście, nie. Zgodzę się, że, konkurencja w mojej dyscyplinie jest bardzo mocna, a w roku olimpijskim będzie jeszcze trudniej. Także w Polsce chłopaki się nie obijają i siedzą mi na ogonie. To dobrze wpływa na rozwój tej konkurencji i jej atrakcyjność.
Co zatem robisz w ośrodku tyczkarskim, szukasz nowych form treningu?
Tak jak mówiłem kilka lat temu, mamy zaplanowany program metodyczny aż do igrzysk. Krok po kroku, konsekwentnie rozwijamy z trenerem to co należy, by być lepszym. Kolejnym etapem jest wprowadzenie treningu siłowego specyficznego, czyli aktywującego i wzmacniającego konkretnie te mięśnie, które biorą udział w biegu na 800m. Żeby tego dokonać potrzebujemy pomocy biomechanika, kogoś kto zna się na aparacie ruchu. Tutaj znaleźliśmy takiego specjalistę. Canali współpracuje nie tylko z najlepszymi tyczkarzami na świecie. Tyczkarzom jest on niezbędny na co dzień, my go potrzebujemy, żeby uzupełnić warsztat szkoleniowy. Zaznaczę, że Canali współpracował z Baldinim. Efektem tej pracy był złoty medal olimpijski w maratonie zdobyty przez Włocha w 2004 roku, czyli w czasach dominacji Afrykańczyków.
W jaki sposób pomaga Ci Vincenzo Canali. Co dokładnie robicie?
Vincenzo sprawdza moje mięśnie i stawy. Ale nie tylko w pojedynczy sposób, ale w powiązaniu z innymi partiami mięśniowymi, w całym systemie, w procesie przemieszczania się. Następnie wprowadzamy program wzmacniania całego ciała, by na koniec zająć się konkretnym ruchem biegowym. Można to porównać do zajęć gimnastycznych. To są bardzo ciekawe zajęcia i urozmaicają trening, jednocześnie jednak są strasznie trudne, bo aktywują mięśnie podczas nowej czynności, postawy, są obciążające.
Skąd się wzięła potrzeba takiego treningu? Z tego co się orientuję jesteś bardzo zwinnym biegaczem, w przeszłości uczestniczyłeś w zajęciach gimnastycznych.
Fakt, zajęcia z gimnastyki w grupie studentów były dla mnie świetnym treningiem w wieku dojrzewania. Zamiast dźwigać ciężary uczyłem się jak dać rade własnemu ciału, jak je kontrolować. Z biegiem czasu jednak zmężniałem, zacząłem popełniać błędy wykonując różne ćwiczenia, błędy zostały utrwalone. Stałem się lepszy, ale w niepoprawnej pozycji.
Co zatem wyniesiesz z krótkiego zgrupowania we Włoszech, jakich efektów oczekujesz?
Codziennie ćwiczę z tyczkarzami, by wzmocnić się fizycznie. Oczywiście, nie zamierzam być tyczkarzem (śmiech). Zajęcia gimnastyczne mają po prostu spowodować, że będę lepszym biegaczem. Mam nadzieję, że dzięki temu będę lepiej potrafił wykorzystywać swoje mięsnie, co wpłynie na efektywniejszą technikę, przesunięcie moment nadejścia zmęczenia, zaoszczędzi energię, a w konsekwencji stanę się szybszy. Wszystkie treningi, zabiegi mają prowadzić biegaczy do tego by byli lepsi, szybciej kończyli swój dystans.
Czy to będzie tajna broń na Londyn?
Nie, to po prostu kolejny krok w moim sportowym rozwoju, akurat zbiegł się z rokiem olimpijskim. Oczywiście chciałbym, aby każdy z takich niewielkich elementów przyczynił się w pewnym stopniu do osiągnięcia końcowego sukcesu. Temu to wszystko służy. Asy jednak trzymam w rękawie aż do samych igrzysk olimpijskich. Tu mocno także zawierzam mojemu trenerowi. Jestem przekonany, że jak do każdej docelowej imprezy, tak i tym razem przygotuje mnie na 110% moich fizycznych możliwości.