Redakcja Bieganie.pl
Jest wolny rynek. A zatem powstają firmy, które oferują badania kiedyś zarezerwowane tylko dla absolutnego wyczynu, wykonywane w instytutach badawczych lub akademiach wychowania fizycznego.
Jedną z niewielu prywatnych firm tego typu jest Centrum Diagnostyki Sportowej Diagnostix mieszczącej się w Wiśle Malinka. Za sterami stoi tam znany głównie z kolarstwa górskiego Marek Galiński, obecnie także trener Mai Włoszczowskiej.
Możemy tam wykonać różne rodzaje testów. My poddaliśmy testowi na wyznaczenie vo2max i wyznaczenie stref treningowych naszego kolegę redakcyjnego Jarka Gniewka.
Laboratoryjne badania mają sens jeśli możemy je co jakiś czas powtarzać, w tych samych warunkach sprawdzić postępy w treningu.
Zrobiliśmy ten test, ale paradoksalnie może być on najbardziej przydatny bądź dla osób początkujących bądź zaawansowanych ale nie bardzo rozumiejących jak działa ich organizm i potrzebujących gotowych recept jak trenować. To jest oczywiście spory rynek :). Bo dla osoby rozumiejącej co i jak testować można sobie poradzić bez laboratorium, co nie znaczy, że wyników testu nie analizowaliśmy z zainteresowaniem. Bo pokazuje on jednak kilka ciekawych spraw:
– gdzie tak naprawdę znajduje się tętno, które powinno posłużyć nam do szacowania intensywności wysiłku – paradoksalnie do wyznaczenia tej prostej wartości najlepiej pójść właśnie do laboratorium (w przypadku Jarka tętno przy vo2max wyszło 185 natomiast tętna maksymalne 197)
– jak zachowuje się organizm w momencie krańcowego zmęczenia (to wie każdy kto startował ale tutaj mamy to zmierzone)
– jak zachowuje się vo2 (pochłanianie tlenu) i kiedy osiąga ono maksimum
W skrócie, jak wygląda w Diagnostix protokół przeprowadzania takiego testu:
– dokonuje są kalibracji składu powietrza (żeby wiedzieć ile znajduje się w nim tlenu i dwutlenku węgla)
– ustalane są wstępne warunki a przede wszystkim skok intensywności (u nas była to prędkość którą co 3 minuty zwiększaliśmy o 2 km/h, steruje się tylko jedną zmienną, tzn prędkością a nie nachyleniem bieżni)
– test zaczyna się od spokojnego marszu,
– co 3 minuty przed zwiększeniem prędkości pobierana jest krew do pomiaru stężenia kwasu mlekowego
– zawodnik kontynuuje wysiłek aż do tzw odmowy, czyli do momentu w którym nie jest w stanie kontynuować wysiłku z zadaną intensywnością (na zdjęciu poniżej moment odmowy testowanego zawodnika 🙂 )
– w trakcie testu zapisywane są parametry oddechowe – to znaczy ilość pochłanianego tlenu oraz ilość wydychanego dwutlenku węgla – dzięki nim jesteśmy w stanie ocenić pułap, kiedy pochłanianie tlenu osiąga swoje maksimum, potem z analizy krzywej vo2 otrzymujemy wynik – u Jarka wyszło to 73,57 (tutaj możecie zobaczyć porównywalne vo2max innych zawodników)
– na podstawie analizy krzywej zakwaszenia określane są strefy treningowe
Koszt badania – 300 zł.
Zapraszamy do obejrzenia filmu oraz zapoznania się z kilkoma raportami.
– trenerzy w większości przypadków bazują na nosie, do laboratoriów raczej dostępu nie mają. Ale zamiast tego przydało by im się lepsze zrozumienie relacji utraty prędkości (mocy) przez zawodnika w zależności od czasu trwania wysiłku.