Krzysztof Brągiel
Biega od 1999 roku i nadal niczego nie wygrał. Absolwent II LO im. Mikołaja Kopernika w Kędzierzynie-Koźlu. Mieszka na Warmii. Najbardziej lubi startować na 800 metrów i leżeć na mecie.
Trzecie zawody tegorocznego World Athletics Indoor Tour gościły w Dusseldorfie. Do Niemiec wybrała się liczna grupa naszych reprezentantów. Wyniki oznaczone adnotacją World Lead na brązowej bieżni Arena-Sportpark, kładły się gęsto. W dobrym stylu wrócił do startów w hali Adam Kszczot, zajmując drugie miejsce i notując trzeci wynik na tegorocznych listach. Justyna Święty-Ersetic była druga na 400, a Marcin Lewandowski zajął finalnie trzecie miejsce na 800 m. Nasi średniacy wcielili się w rolę komentatorów Bieganie.pl.
Dwunastoosobowa drużyna, z dziewięcioma biegaczami na pokładzie, pojawiła się 4 lutego w Dusseldorfie na 15. International PSD Bank Meeting. Dla wielu naszych zawodników było to pierwsze spotkanie ze startami na bieżni w sezonie 2020. Przetarcie trzeba uznać za udane.
Na dobry początek w blokach stanęły panie gotowe do biegu na 400 metrów. Szczególnie trzymaliśmy kciuki za duet Święty-Ersetic i Baumgart-Witan. Nasze wicemistrzynie świata w sztafecie nie zawiodły, choć biegły w osobnych seriach.
W pierwszym wyścigu zaprezentowała się raciborzanka. Justyna wystartowała z czwartego, najbardziej skrajnego toru. Halowa rekordzistka Polski (51.78) wystartowała jak torpeda, na pierwszym okrążeniu wypracowując sobie wyraźną przewagę nad drugą Lisanne De Witte. Ostatnia krótka prosta należała jednak do Holenderki, która zwyciężyła z najlepszym wynikiem w sezonie 52.31. Mistrzyni Europy z Berlina finiszowała chwilę później, osiągając w swoich pierwszych zawodach sezonu 2020 bardzo dobre 52.49. W rozegranych kilka dni temu zawodach World Athletics Indoor Tour w Karlsruhe, ten wynik dawałby zwycięstwo.
Chwilę później do swojej debiutanckiego startu w roku 2020 stanęła Iga Baumgart-Witan. Bydgoszczankę usytuowano na wygodnym trzecim torze, z którego mogła obserwować poczynania największej konkurentki do zwycięstwa Lei Sprunger. Nasza reprezentantka zaczęła spokojnie, chyba za spokojnie… Szwajcarka uciekła Idze na pierwszych 200 metrach na tyle, że pomimo ambitnej końcówki właścicielki drugiego polskiego wyniku na halowe 400 all-time – straty nie udało się odrobić. Finalnie Baumgart-Witan ukończyła bieg na drugiej pozycji, a całe zawody, jako czwarta, pewnie łamiąc 53 sekundy (52.74).
400 metrów kobiet (podsumowanie)
1. DE WITTE Lisanne (NED) 52.30 SB
2. ŚWIĘTY-ERSETIC (POL) 52.49 SB
3. SPRUNGER Lea (SUI) 52.50 SB
4. BAUMGART-WITAN (POL) 52.74 SB
5. MELNYK Tetyana (UKR) 53.32
6. MULLER Laura (GER) 53.51
7. SCHWAB Corinna (GER) 53.59
8. PATLIZSCH Karolina (GER) 55.49
Bieg na 800 został rozegrany podobnym kluczem, jak damska czterysetka. Rywalizację podzielono na dwie serie. W pierwszej wystąpił Marcin „Stary Lis” Lewandowski. Polak postanowił uniknąć przepychanek i od początku ustawił się na końcu stawki. Metry mijały, a Lewy wciąż był ostatni. Co bardziej niecierpliwi kibice mogliby już zacząć bić na alarm, ale na pięćsetce sam Lewandowski zdecydował, że – pora ruszyć. Sto metrów później był drugi. Ostatnia dwusetka należała już zupełnie do wychowanka trenera Tomasza Lewandowskiego, który otworzył sezon halowy wynikiem 1:47.23.
Druga seria teoretycznie miała być mocniejsza. Po niespełna 2 latach, w hali zaprezentował się Adam Kszczot (ostatni start Polaka miał miejsce 3 marca 2018, kiedy zwyciężył podczas HMŚ w Birmingham). Po przetarciu w Karlsruhe, niemieckiej publiczności ponownie postanowił zaprezentować się też młody Mateusz Borkowski. Kibice zgromadzenie w hali przede wszystkim patrzyli jednak na Marca Reuthera, który 2 lutego w Erfurcie pobiegł fenomenalne 1:45.39, co jest 2 wynikiem na niemieckiej liście wszech czasów.
Bieg rozprowadzał pacemaker Kipchumba, jednak pozostali panowie nie wykazywali większej ochoty, żeby kleić pleców „zająca”. Drugi ustawił się Reuther, trzeci biegł Czech Snejdr, a czwarty Kszczot. Na 500 metrze Kipchumba opuścił bieżnię, a Kszczot, który w Dusseldorfie triumfował 7 razy z rzędu (w latach 2012-2018), postanowił przesunąć się do przodu. Szybko wyprzedził Czecha i do odniesienia ósmego zwycięstwa w International PSD Bank Meeting, pozostało już tylko pokonać właściciela najlepszego w tym roku wyniku na świecie, Reuthera. Polak gonił, Niemiec uciekał i ostatecznie nie dał się pokonać. Na ostatnich 50 metrach Reuther, który kręcił głową na wszystkie strony, wypatrując Adama – skutecznie odparł jego atak. Kszczot pomimo drugiego miejsca, wykręcił jednak znakomity czas. 1:46.42 to w tej chwili 3 wynik na listach światowych.
– Fajnie czuję się po biegu. Do 700-tki biegłem jak natchniony, myślałem że tam mocno jeszcze zerwę tempo, choć nie wyszło do końca tak, jak myślałem. Pierwszy start wyszedł więc dobrze, przetarłem się, może być tylko lepiej. Szczególnie dlatego, że w RPA nie wykonywałem jakiejś konkretnej pracy do 800 metrów. Miałem z jednej strony dużo treningu objętościowego, z drugiej sprinterskiego – ale nic takiego pośrodku… Także fajnie – bo nowy plan z trenerem Tomaszem Lewandowskim to też zupełnie nowe samopoczucie po starcie. Czekam na więcej, jestem ciekaw, co będzie po kolejnym biegu – powiedział nam kilkadziesiąt minut po zakończeniu swojej konkurencji 7-krotny zwycięzca mityngu w Düsseldorfie.
Aktualny mistrz świata z hali na potwierdzenie swoich słów poprosił o opinię dla nas… Marcina Lewandowskiego.
– Startowałem z Adamem na hali wiele razy i po starcie był blady, bliski torsji, nic do niego nie docierało – śmiał się brązowy medalista ostatnich MŚ na 1500 m. – Teraz wyglądał jak dobra stara dieslowska lokomotywa, coś charakterystycznego w „Lewandowski Team”. Mocnym, równym krokiem od początku do końca – podsumował start kolegi.
– Co do mojego występu wiadomo, znam siebie. Gdybym był świeżakiem i zobaczył sam wynik, byłbym załamany. Ale wiem jak wyglądał bieg, jak się czułem, dzisiaj stać mnie było na wynik 1:46 z małym haczykiem. To jest dobry prognostyk przed dalszą częścią sezonu. Szczerze mówiąc nie spodziewałem się, że tak będę dobrze wyglądał – zakończył Lewandowski.
Mateusz Borkowski przybiegł w swojej serii piąty ze słabszym czasem niż 31 stycznia w Karlsruhe – 1:49.70.
800 metrów mężczyzn (podsumowanie)
1. REUTHER Marc (GER) 1:46.13
2. KSZCZOT Adam (POL) 1:46.42 SB
3. LEWANDOWSKI Marcin (POL) 1:47.23 SB
4. TUKA Amel (BIH) 1:47.29
5. SNEJDR Filip (CZE) 1:47.45
6. TSHITE Tshepo (RSA) 1:47.52
7. TUWEI Cornelius (KEN) 1:47.86
8. LEARMONTH Guy (GBR)
…
9. BORKOWSKI Mateusz (POL) 1:49.70
Wyścig na 1500 metrów jako „zając” rozprowadził Adam Czerwiński. Doświadczony Polak (w tym roku skończy 32 lata) 1 lutego wystartował w mitingu w Luksemburgu, gdzie uzyskał bardzo dobre 3:43.47 (wynik tylko pół sekundy słabszy od jego PB z sezonu 2011). Zadanie Czerwińskiego było jasne – 400 w 57.00, 800 w 1:55, 1000 w sub 2:24.
Polak biegł według założeń, choć podobnie jak w biegu na 800, reszta zawodników niekoniecznie miała ochotę siedzieć pacemakerowi na plecach. Po zejściu Czerwińskiego, ostatnią pięćsetkę w znakomitym stylu pobiegł jednak Filip Ingebrigtsen. Norweg – pod nieobecność kontuzjowanego brata Jakoba – wstydu rodzinie nie przyniósł, zwyciężając z nową halową życiówką 3:36.32 i przy okazji najlepszym czasem na tegorocznych listach.
1500 mężczyzn (finał)
1. INGEBRIGTSEN Filip (NOR) 3:36.32 WL
2. DEBJANI Ismael (BEL) 3:39.05
3. KIBET Vincent (KEN) 3:39.49
4. PROBST Marius (GER) 3:39.70
5. KIPRUGUT Boaz (KEN) 3:40.16
6. BENITZ Timo (GER) 3:40.44
7. ORDONEZ Saul (ESP) 3:40.59
8. DO ROSARIO ANDRE Thiago (BRA) 3:40.59
….
CZERWIŃSKI ADAM (POL) DNF
Bieg na 1500 kobiet zapowiadał się, jako wielki rewanż za Karslruhe. Na starcie pojawiły się bowiem trzy z czterech najlepszych biegaczek z mitingu w Messehalle sprzed czterech dni – Chepkoech, Nanyondo i zwyciężczyni Embaye.
Ktokolwiek podjął decyzję, że bieg ma rozprowadzać Josephine Kiplangat… wybrał źle. Kenijska pacemakerka biegła wyraźnie wolniej niż założenia, co na 700 metrze zdenerwowało Chepkoech. Rekordzistka świata na 3000 z przeszkodami, nie podpisała z Kiplangat umowy na ostatnie 300 metrów, choć teoretycznie „zając” miał pracować aż do „tysiaka” pokonanego w 2:40.
Chepkoech biegła jak natchniona, zupełnie nie przypominała zawodniczki z Karlsruhe, kiedy na końcówce pozwalała się wyprzedzać kolejnym rywalkom. Tym razem to ona była w gazie i ani na moment nie dała się dojść goniącej Embaye. Kenijka przecięła metę w efektowne 4:02.09 co jest nie tylko najlepszym wynikiem na światowych listach, ale też halowym rekordem Kenii i rekordem mitingu.
1500 kobiet (finał)
1. CHEPKOECH Beatrice (KEN) 4:02.09 WL NR MR
2. EMBAYE Axumawit (ETH) 4:02.96
3. NANYONDO Winnie (UGA) 4:06.13 NR
4. WORKU Fantu (ETH) 4:06.39
5. BARYSEVICH Darya (BLR) 4:08.53
6. KLEIN Hanna (GER) 4:08.87
7. BOBOCEA Claudia (ROU) 4:09.81
8. GUERRERO Esther (ESP) 4:09.88
– Może najlepszy wynik na światowych listach. Może rekord mitingu. Może nawet życiówka. Jeśli tempo będzie dobre, to nie sądzę, żeby cokolwiek było problemem – tak zapowiadał swój pierwszy tegoroczny start w hali Selemon Barega.
Rzeczywiście – nie było problemu. Barega zwyciężył z nową życiówką, rekordem zawodów i najlepszym w tym sezonie wynikiem na 3000 metrów na świecie – 7:35.71. Zanim jednak do tego doszło, Etiopczyk musiał pokonać tegorocznego dominatora na halową trójkę – Birgena, który triumfował w Bostonie i Karlsruhe.
Obaj panowie przez większość dystansu trzymali nerwy na wodzy. Najpierw grzecznie pilnowali pleców pacemakera, a gdy ten opuścił bieżnię, przyczaili się za Getnetem Wale. Przed rozpoczęciem ostatniego okrążenia niebezpieczny manewr zastosował Birgen, obiegając rywali po wewnętrznej, tak że przekroczył linię krawężnika. Na nic jednak mu się to zdało, bo na ostatnich stu metrach był bezradny wobec nakręconego Baregi. Etiopczyk na mecie zdawał się w ogóle nie być zmęczony i natychmiast przystąpił do celebrowania zwycięstwa.
3000 mężczyzn (finał)
1. BAREGA Selemon (ETH) 7:35.71 WL
2. WALE Getnet (ETH) 7:36.03 SB
3. BIRGEN Bethwell (KEN) 7:36.21 PB
4. BALEW Birhanu (BRN) 7:38.67 AR
5. KIPLANGAT Davis (KEN) 7:40.25 SB
6. RAESS Jonas (SUI) 7:45.67 PB
7. KATIR Mohamed (ESP) 7:49.83
8. THORWIRTH Maximilian (GER) 7:50.61
W mocno obsadzonym biegu eliminacyjnym na 60 przez płotki, ostatnie miejsce zajęła Pia Skrzyszowska. Polka nie dała rady bardziej doświadczonym rywalkom na czele z Amusan i Talay. Czas naszej młodej sprinterki 8.20 daje jednak przodownictwo na europejskich listach juniorek i jest zaledwie o 6 setnych sekundy słabszy od jej życiówki.
W finale wygrała Christina Clemons z rekordem sezonu 7.91. Swoje winy z Karlsruhe (gdzie przybiegła ostatnia ze słabym 8.11) odkupiła druga na mecie Roleder (7.94). Wyraźnie słabiej niż kilka dni temu wypadła za to Tobi Amusan, kończąc na trzecim miejscu z 7.96.
To co nie udało się Pii, udało się Damianowi Czykierowi. Nasz najlepszy sprinter na wysokich płotkach pewnie awansował do finału, choć trzeba przyznać, że nie znalazło się tam kilku faworytów, którzy nie ukończyli biegów eliminacyjnych. Ostatecznie Polak zajął 4 miejsce z doskonałym 7.66 (drugi czas Czykiera w karierze).
Na płaską sześćdziesiątkę pobiegła Martyna Kotwiła. Radomianka uzyskała najlepszy czas w sezonie (7.56), jednak to nie wystarczyło, żeby awansować do finału. Najszybszą kobietą zawodów okazała się Gambijka Gina Bas (7.16). Najlepiej z płaską sześćdziesiątką u mężczyzn poradził sobie natomiast Brytyjczyk Chijidu Ujah (6.53).
Już 8 lutego w Toruniu podczas Orlen Copernicus Cup odbędą się czwarte tegoroczne zawody prestiżowego cyklu World Athletics. Na bieżni ponownie zobaczymy Kszczota i Lewandowskiego, a także Baumgart-Witan i Święty-Ersetic oraz wiele innych gwiazd polskiej i światowej lekkoatletyki.
PEŁNE WYNIKI 15. INTERNATIONAL PSD BANK MEETING DUSSELDORF – 4.02.2020 R.