Redakcja Bieganie.pl
Wielu kibiców może pamiętać, że Mekhissi-Benabbad to postać ogromnie kontrowersyjna, której sukcesy biegowe idą w parze z nieprzewidywalnym zachowaniem na bieżni. Po bójce na mecie Diamentowej Ligi w Monako i znokautowaniu maskotki na ostatnich ME w Helsinkach, tym razem biegacz zdecydował się w nietypowy sposób cieszyć się ze swojej wygranej. Uczynił to zdejmując koszulkę jeszcze podczas biegu, czym chciał zachęcić kibiców do żywiołowych oklasków na swoją cześć. Niestety dla niego, za swoje gesty, łamiące przepisy i do tego niezbyt fair w stosunku do rywali, otrzymał on początkowo żółtą kartkę, a następnie – na wniosek federacji hiszpańskiej – dyskwalifikację!
Wobec takiej sytuacji mistrzem Starego Kontynentu został Kowal, wicemistrzem Zalewski, a brązowym medalistą Angel Mullera z Hiszpanii.
Noga z kontuzją szósty w finale
W drugim czwartkowym finale z udziałem Polaka – biegu na 110 m przez płotki – medalu nie było. Artur Noga, który w dobrym stylu zakwalifikował się najpierw do półfinału, a następnie finału tej konkurencji, przybiegł w nim na 7 miejscu, choć po dyskwalifikacji kolejnego Francuza – Dimitri Bascou, został sklasyfikowany na 6 pozycji. Niestety w walce o wyższą lokatę przeszkodziła naszemu płotkarzowi kontuzja pachwiny, której nabawił się podczas rozgrzewki.
Występ reprezentanta Polski w Szwajcarii pokazał jednak, że w krótkim czasie można dojść do formy i w najważniejszej imprezie sezonu uzyskiwać wartościowe wyniki – w przypadki Nogi był to rezultat 13.39 uzyskany w półfinale.
– Niestety w krótkiej przerwie między półfinałem a finałem nie udało się wyeliminować bólu przywodziciela – powiedział Noga. – Ból nie ustąpił, dlatego nie mogłem walczyć w finale, musiałem w nim jednak wystąpić, żeby otrzymać na przyszły rok stypendium. Myślę, że kontuzja nie jest poważna/ Sądzę, że 2-3 dni będę musiał odpocząć. Ze swojego występu jestem mimo wszystko i tak zadowolony. Cieszę się, że zakwalifikowałem się do tych mistrzostw i wystąpiłem w finale – dodał brązowy medalista ME sprzed dwóch lat.
Niespodzianką biegu płotkarskiego jest dopiero trzecie miejsce Francuza Pascala Martinot-Lagarde’a, lidera europejskich list, który na podium wskoczył tylko dzięki dyskwalifikacji swojego rodaka. Nowym, starym mistrzem Europy został Siergiej Szubienkow – obrońca tytułu z Helsinek.
Finał także dla Joanny Linkiewicz
Szczęśliwa z awansu była także druga Joanna startująca czwartkowego wieczoru w Zurychu. Joanna Linkiewicz, mistrzyni Polski w biegu na 400 m przez płotki w półfinale uczyniła to, czego dzień wcześniej nie udało się dokonać Patrykowi Dobkowi – awansować do najlepszej ósemki.
Zawodniczka AZS AWF Wrocław niespodziewaną kwalifikację osiągnęła dzięki najlepszemu czasowi wśród zawodniczek, które nie uzyskały bezpośredniego awansu z miejsc. Nowy rekord życiowy, 55.89, przesunął więc ją nie tylko w polskiej tabeli wszech czasów na 9 miejsce, ale również dał szansę na walkę o medal mistrzostw Europy.
Losowanie zdecydowało o awansie Karola Zalewskiego
Krystian Zalewski nie był jedynym polskim zawodnikiem o tym nazwisku, który dostarczył nam w trzecim dniu mistrzostw Europy pozytywnych emocji. Zadowoleni możemy być także z półfinałowego występu Karola Zalewskiego w biegu na 200 m.
Nasz najlepszy sprinter nie zachwycił w porannych eliminacjach, które zakończył co prawda awansem, ale z przeciętnym czasem 20.76. Polak zrehabilitował się jednak w kolejnej rundzie uzyskując czwarty wynik w karierze – 20.52 i to z pierwszego toru! Ten rezultat dał mu awans do finału, choć trzeba przyznać, że naszemu zawodnikowi dopisało szczęście.
Polak, który zajął w drugim półfinale czwarte miejsce uzyskał identyczny rezultat jak piąty w pierwszym biegu James Ellington z Wielkiej Brytanii. Wobec tego, że rezultaty obu zawodników były takie same z dokładnością do 0.01 s. o awansie zdecydowało losowanie. W nim więcej szczęścia miał nasz reprezentant, który w finale zapowiedział walkę o jeszcze lepszy wynik.