Redakcja Bieganie.pl
Justyna Kowalczyk po raz kolejny pokazała, że po zakończeniu kariery biegaczki narciarskiej wciąż nie stroni od wyzwań na granicy wytrzymałości. Tym razem razem z Piotrem Hercogiem wystartowała w legendarnej imprezie Monte Rosa SkyMarathon. To jeden z najbardziej wymagających biegów górskich w Europie, nie tylko ze względu na dystans, ale przede wszystkim na przewyższenia i warunki panujące na trasie.
Zespół Kowalczyk–Hercog potrzebował 6 godzin 51 minut i 50 sekund, aby pokonać trasę prowadzącą z Alagny na szczyt masywu Monte Rosa (4554 m n.p.m.) – 3500m przewyższenia. Na mecie Polacy zameldowali się na 26. miejscu open i 3. pozycji w kategorii MIX.
W relacji w mediach społecznościowych Piotr Hercog podsumował start z dużym dystansem: „Przeżyliśmy, zmęczyliśmy się, dobiegliśmy do mety. Piękny bieg, to i mordki szczęśliwe”. Na trasie nie zabrakło też małego akcentu rozpoznawalności – jak relacjonuje Hercog, tuż przed szczytem kibic rozpoznał Justynę i krzyknął „Polish Machine”.
W rywalizacji MIX wystartowali także Natalia Tomasiak z teamu Salomon i Adam Michalik. Ich wynik to 8:20:43, co dało im 13. miejsce w kategorii mieszanej. Choć – jak sami przyznali – w zespole zaszły zmiany personalne i musieli dostosować tempo do nowej konfiguracji, zdołali bezpiecznie i skutecznie zameldować się na mecie jednego z najbardziej wymagających skyrunningowych startów w sezonie.
Monte Rosa SkyMarathon to impreza o specyficznym charakterze – zawody odbywają się w parach, a obowiązkowe wyposażenie przypomina raczej wspinaczkę wysokogórską niż klasyczny bieg trailowy. Śnieg, lodowiec, uprzęże, raki i liny są tutaj codziennością.
Dla Justyny Kowalczyk to kolejny start w górach i kolejny dowód, że nadal potrafi świetnie odnaleźć się w sportowej rywalizacji, choć już w zupełnie innym wymiarze niż na biegówkach.