I niech los zawsze wam sprzyja. Igrzyska Śmierci. Rozpoczęły się.
To jedno słowo. A jest już wszędzie. W metrze, w pociągach, w autobusach, na uczelniach, na siłowniach, na wszystkich portalach informacyjnych i mniej informacyjnych, na stronach biegów masowych wiosennych i tych planowanych na jesień. Szczególnie ostatnio króluje też na ścieżkach biegowych i na stadionach. Do torby biegowej zabiera się teraz mydło i żel antybakteryjny. W skrajnych przypadkach – spirytus zamiast żelu pod prysznic. A na liczniku, zamiast kroków, pojawiają się kolejne przypadki zarażeń.
Jedni mogą patrzeć na to z ironią, inni śmiertelnie poważnie. Możemy polemizować, czy wszystkie decyzje, które są podejmowane z godziny na godzinę to wynik zbędnej paniki i ukrytych celów firm produkujących chusteczki antybakteryjne… czy może są to jednak słusznie stosowane środki ostrożności.
Decyzja o odwołaniu wszystkich imprez masowych pozostawia wiele pytań bez odpowiedzi. Co z odwołanymi zawodami? Jak długo zakaz będzie obowiązywać? Które sportowe imprezy obejmie?
Czy w tym momencie ta informacja równa się z tym, że mogą nie odbyć się żadne mistrzostwa Polski? OOM, U20, U23, seniorskie? To możliwe. W sumie jedyną szansę mają wieloboje, chód i MP na 5000 m, skoro prawdopodobnie nie zbierze się na nich więcej niż 1000 osobników. A tak żeśmy na ten podział narzekali… Góra przy tym podziale na pewno brała pod uwagę ustawę z dnia 20 marca 2009 r. o bezpieczeństwie imprez masowych. I doraźne rozporządzenia. Prawie na pewno.
Co jednak z Włocławkiem, Białą Podlaską, Radomiem? Może lekkoatleci powinni w takim wypadku wziąć przykład z biegaczy pokrzywdzonych odwołaniem półmaratonu w Gdyni i zorganizować własne mistrzostwa? Albo idąc śladami – jak się okazuje – genialnego pomysłu Góry, dokonać podziału konkurencji? MP w sprintach zrobić na jakimś AWF-ie, długich w Chorzowie, technicznych w Szczecinie… Tylko skąd wziąć na to pieniądze? Może ta Wyższa Góra zaproponuje na przykład 500+ na wirusa?
Jedni wpadają w panikę i wykupują zapas makaronu na potęgę. Tak, jakby mieli zorganizować Pasta Party Stulecia. Oddzielają się od świata i chowają za barykadą drzwi zamkniętych na trzy spusty i zatrzaśniętych okien. Widzimy też jednak tych jednoczących się ze sobą. Organizujących w chwili zagrożenia i niezgodnych wobec różnych decyzji – różnie rozumianej Góry.
No bo w sumie, jak to historia ukazywała, taki z nas naród, że jednoczymy się w chwilach zagrożenia. Wzrastają w nas pozytywne wartości. Sami organizujemy coś, by walczyć o swoje, jakkolwiek je definiujemy.
No tak, ale nie jesteśmy sami. Jaką to wszystko daje prognozę w kontekście zbliżających się igrzysk? Zagrożeniem dla nich może nie być sama epidemia, a umywanie rąk od wszystkich imprez kwalifikujących.
Igrzyska Śmierci trwają. Kto pojawi się na tych Olimpijskich? Być może okaże się, że w tym roku wystarczy jedynie… przetrwać.
_____________________________
Marta Gorczyńska – trochę fotografka, trochę dziennikarka, sportowa. Próbuje robić wszystko naraz, w związku z czym często nic jej nie wychodzi. Dla rozwijania pasji zbankrutuje, poleci na koniec świata i przez następne miesiące będzie głodować, bo jest typową studentką. Twierdzi, że dopóki nie zdobędzie Grand Press Photo, to nie ma się co bardziej przedstawiać. Swoje dotychczas udane fotografie prezentuje, z regularnością mniejszą lub większą, na Fanpage’u MG Photography.
Biega szybko, biega długo, biega wszędzie, z tym, że głównie z aparatem. Porywa się z nim na słońce i próbuje robić wszystko naraz. Dla rozwijania pasji zbankrutuje, poleci na koniec świata, a i tak wróci z uśmiechem na twarzy, bo jak twierdzi - z pasją albo wcale.