Redakcja Bieganie.pl
W ostatni weekend (8-9.03.2019 r.) odbyły się w USA finały halowych studenckich mistrzostw kraju. Czemu się tym zajmować? Bo NCAA Indoor Championships to zawody, których poziom w wielu konkurencjach jest kosmiczny. Dają pogląd na popularność akademickiej lekkiej atletyki za oceanem i pozwala na wymierne porównania z wynikami czołówki europejskiej.
Mistrzowska rywalizacja uczelni o puchary NCAA odbywa się w ponad 20 dyscyplinach i w rozmaitych formatach. Najwięcej emocji przysparzają studenckie zawody futbolu amerykańskiego, koszykówki i właśnie lekkiej atletyki. Królowa sportu, jak dumnie nazywamy LA w Europie, ma się za oceanem świetnie nie tylko w wydaniu seniorskim. Wyniki mistrzostw NCAA na otwartym stadionie i w hali mogą równać się z najlepszymi rezultatami największych imprez IAAF czy EA. I niejednokrotnie je przewyższają.
Studenci na celowniku
Zakończone 9 marca akademickie mistrzostwa halowe odbywające się w Birmingham (stan Alabama) można więc porównać do niedawnych halowych mistrzostw Europy w Glasgow. Podobna data, a więc miejsce w rocznym cyklu treningowym finałowych zawodów, porównywalne 1:1 warunki atmosferyczne ( 🙂 ), wielkie zainteresowanie mediów i kibiców, udział w imprezie wyselekcjonowanej poprzez system otwartych eliminacji grupy uczestników (nie, jak w wypadku mityngów, na których start załatwiany jest przez managerów). Wreszcie metry, centymetry minuty, sekundy, dziesiętne i setne – porównywalne co do joty po obu stronach oceanu (oczywiście po przeliczeniu systemów miar w niektórych wypadkach).
Wydaje się, że tutaj podobieństwa się kończą, a szala z wynikami zaczyna przechylać się na stronę rezultatów made in USA (patrz występy Granta Hollowaya). Droga do finałów NCAA jest w dodatku wielostopniowa, a zawodów eliminacyjnych jest dużo więcej niż w przypadku HME. Dość powiedzieć, że system rozgrywek podzielony jest na trzy niejako równolegle dywizje (i u kobiet, i u mężczyzn) a w każdej z nich rywalizuje od 170 do 400 reprezentacji uczelnianych. Co za tym idzie zawodnicy statystycznie rzadziej docierają do finałowych rozgrywek w pełni sił i formy.
Kolejna istotna różnica między takimi HME a pucharem NCAA I Dywizji to wiek uczestników. W amerykańskich zawodach biorą udział nominalni studenci i choć teoretycznie nie ma tam ograniczenia wiekowego, wśród uczestników tegorocznych halowych mistrzostw w lekkiej atletyce bardzo mało było osób powyżej 23 roku życia. Należy też dodać, że dla wielu studentów mistrzostwa NCAA są dopiero przepustką do kontraktów profesjonalnych, co w Ameryce wiąże się z kompletnie inną skalą zarobków niż w Europie (patrz poziom wyników Granta Hollowaya).
Zawodnicy nie reprezentują krajów (około 90% z nich to i tak Amerykanie), ale uczelnie. Widząc ich zaangażowanie trudno jednak odczytać to jako jednoznaczny minus w stosunku do reprezentowania swojego państwa na seniorskich imprezach mistrzowskich. Podczas zawodów NCAA indywidualne wyniki są traktowane często jako składowa wyników drużyny i schodzą na plan dalszy. Wszyscy czują się równie odpowiedzialni za godne reprezentowanie uczelni – od pomocnika masażysty do medalisty.
Warto zaznaczyć, że w porównaniu do halowych mistrzostw Europy, biegowe konkurencje na mistrzostwach NCAA obejmują w paru wypadkach inne dystanse – a więc milę (zamiast 1500 m) oraz dodatkowe 5000 m, 200 m i sztafetę 1200+400+800+1600 m. Daje to teoretycznie więcej możliwości na indywidualne starty biegaczy, chociaż dwudniowy program imprezy mocno to ogranicza (Uwaga! Nie dotyczy Granta Hollowaya).
Zespół University of Florida z pucharem NCAA
W tym roku podczas kulminacyjnych zawodów I Dywizji prestiżowy puchar zdobył męski zespół Univeristy of
Florida (mające za maskotkę aligatora), a wśród kobiet najlepsza była
dość wyraźnie ekipa University of Arkansas (czyli, przepraszamy za
wyrażenie, półdzikich świń). Skupmy się jednak na przeglądzie poziomu
biegowych konkurencji indywidualnych i rzućmy je na tło europejskie.
Sprinty – Lądowanie kosmity Hollowaya
Gwiazdą mistrzostw został bezapelacyjnie Grant Holloway, który w ciągu dwóch dni zdobył w Birmingham 3 medale w konkurencjach indywidualnych i 1 w sztafecie. Reprezentant University of Florida nie tylko przyczynił się do zwycięstwa końcowego swojego zespołu, ale i uzyskał jedne z najlepszych wyników w historii światowej LA.
Zanim napiszemy o sobotnim finale 60 m mężczyzn, warto wspomnieć, co Holloway zrobił między 17.40 a 18.10 dzień wcześniej. Piątkowe eliminacje do tej konkurencji zawodnik z Florydy przeplatał eliminacjami płotkarskimi oraz finałowym konkursem skoku w dal, w którym zajął „tylko” 3. miejsce z wynikiem 7.95 (trzech ostatnich prób nie zaliczył, bo spieszył się na półfinał 60 m przez płotki). W sobotnim finale 60 m zwyciężył za to w świetnym czasie 6.50. Ostatni z zawodników w tym biegu uzyskał 6.67 sekundy. Dla porównania finałowy wyścig halowych mistrzostw Europy skończył się zwycięstwem Słowaka Jana Volko 6.60, a wynik drugiego na mecie w Glasgow Emrego Zafera Barnesa (6.61) nie dawałby żadnego medalu w Birmingham.
Na 60 metrów przez płotki, którego finał poprzedzał płaską 60-tkę o długie 40 minut, Grant Holloway uzyskał niesamowite 7.35 – czyli nowy rekord USA. Niewiele wolniejszy (7.41) był Daniel Roberts (University of Kentucky). Pozostali płotkarze w finale biegali dużo wolniej. Najszybszy na HME Milan Trajkovic z Cypru (7.60) byłby więc za oceanem trzeci.
Film z finałowego biegu na 60 m przez płotki mężczyzn
Finałowa odsłona 200 m zakończyła się wygraną Nigeryjczyka Divine Oduduru (Texas Tech) – 20.49, a brąz w tej konkurencji dawał wynik 20.76. Tutaj brak jest porównania do zawodów w Glasgow, jednak patrząc na rezultaty osiągane przez Europejczyków na mityngach (najlepsze jest 20.77 Niemca Patricka Domagaly) można powiedzieć, że o medal na końcowych zawodach studenckich w USA byłoby im ciężko.
Męskie 400 metrów to kolejne świetne wyniki, które w USA są niemal na porządku dziennym. W finale złoto zdobył Tyrell Richard z rezultatem 44.82, a kolejnych trzech zawodników złamało granicę 46 sekund. Dla porównania Karsten Warholm, który zdecydowanie zwyciężył w czempionacie Starego Kontynentu i jednocześnie wyrównał halowy rekord Europy, byłby ze swoim 45.05 drugi. Wyniki zawodników europejskich z pozycji 3-6 nie dawałyby zaś w USA miejsca w czołowej ósemce. Aha, Grant Holloway tutaj nie startował, chociaż „załapał się” do sztafety, o której dalej.
W sprintach kobiet Europa wypada dobrze na tle uczelni amerykańskich. Ewa Swoboda ze swoim 7.09 wygrałaby zawody za oceanem zdecydowanie, bo mistrzynią NCAA na 60 metrów została indywidualnie, młodsza o 1,5 roku od naszej liderki, Twanisha Terry z rezultatem 7.14. Pozostałe wyniki finalistek w obu wypadkach są porównywalne.
Mistrzowskie tytuły na „wysokich” płotkach kobiet to, odpowiednio w USA i Europie, wyniki 7.90 Chanel Brissett oraz 7.87 Holenderki Nadine Viser. W tej konkurencji wszystkie wyniki czołowej szóstki są podobne.
Najszybszą studentką Ameryki na 200 metrów została (po zdobyciu srebra na 60 m przez płotki) Kayla White – 22.66 – a najwolniejsza zawodniczka z dwóch finałowych biegów osiągnęła w Birmingham wynik 23.22. W Europie dystans ten biega się już w hali dużo rzadziej, więc trudno jest porównywać do tych rezultatów 23.04 Niemki Rebekki Haase, który widnieje na czele tabel po naszej stronie Atlantyku.
Można za to zestawić ze sobą finalistki NCAA i HME na 400 metrów. Lea Sprunger wygrywając w Glasgow została na chwilę liderką tabel światowych z czasem 51.61. Tydzień później Kaelin Roberts, 20-letnia reprezentantka University of Southern California, poprawiła go na 51.50. Medale na obydwu imprezach dawał wynik około 52.3 sekundy.
Sztafety – Tak, tu też biegał Holloway
Creme de la creme rywalizacji zespołowych, czyli biegi rozstawne odbywają się w USA często na dystansach 1200-400-800-1600 metrów. W piątkowej walce o Puchar NCAA najwięcej punktów zdobyła wśród mężczyzn sztafeta Notre Dame, której zawodnicy biegli na swoich zmianach odpowiednio 2:57-48-1:49-3:56 sekund. Kobiecy finał wygrały reprezentantki University of Oregon (3:26-52-2:03-4.30).
Sobotnie zmagania studentów kończyła sztafeta 4×400 m. Tutaj można doszukiwać się analogii z finałem HME. Zawodniczki University of South Carolina zdobyły złoto z czasem 3:30.76, a kolejne dwie ekipy z Texasu i Arkansas zmieściły się jeszcze poniżej granicy 3:31 sekund. Tymczasem nasze Aniołki Matusińskiego pobiegły w Glasgow dużo szybciej, bo 3:28.77, zaś srebrne medalistki Brytyjki zanotowały tam wartościowe 3:29.55.
W konkurencji męskich 4×400 m, po ubiegłorocznych fantastycznych wynikach, kiedy to aż 3 sztafety wykręciły czasy poniżej 3:02, biegano średnio 3 sekundy wolniej. Rezultat 3:05.04 dawał złoto, 3:05.15 srebro, a 3:05.24 brąz. I warto o tym trzecim miejscu wspomnieć, bo na drugiej zmianie w zespole Florydy pobiegł, wieńcząc pracowite 2 dni, pewien niespełna 22-letni Amerykanin, Grant Holloway (czas odcinka 46.00). Mistrzowie Europy AD 2019 Belgowie (3:06.27) zajęli czwarte miejsce w korespondencyjnej rywalizacji z akademikami z USA.
Biegi średnie i długie – tu Hollowaya nie zgłoszono
Szybkość to atut młodości, wytrzymałość przychodzi z wiekiem. O ile w sprintach za oceanem zawodnicy młodsi biegali szybciej, to na dłuższych dystansach starsi o kilka lat Europejczycy notowali lepsze rezultaty. Tak pokrótce można wytłumaczyć gorsze, na tle HME, wyniki finałowych biegów od 800 metrów wzwyż podczas NCAA Division 1 Indoor Track and Field Championships. Małym usprawiedliwieniem studentów amerykańskich jest fakt, że męczący sezon przełajowy płynnie przechodzi u nich w równie obciążający sezon halowy.
Pomińmy „nieprzekładalne” 5000 metrów i skupmy się na dystansach nieco krótszych. 800 m kobiet wygrała Danae Rivers (Penn State) z czasem 2:03.69, która o 0.05 sekundy wyprzedziła następną Nię Akins. Dla porównania halową mistrzynią Europy została prowadząca od startu do mety Shelayna Oskan-Clark z czasem dużo lepszym – 2:02.58. Mistrzyni akademicka USA zajęłaby w finale w Glasgow przedostatnie miejsce.
Wśród mężczyzn 4 okrążenia najszybciej pokonał w Birmingham Bryce Hoppel z University of Kansas. Osiągnięte przez niego 1:46.46 dawałoby złoto również na HME, gdzie triumfował Hiszpan Alvaro de Arriba (1:46.83). Wyniki pozostałych zawodników z obydwu finałów różnią się tylko nieznacznie.
Charakterystyczna dla krajów anglosaskich mila jest w jakimś stopniu porównywalna do dystansu 1500 m. Można to też przeliczyć używając tabel punktowych. Dlatego oceniamy, że czasy 4:37-4.38 finalistek z USA są dużo słabsze niż czołowe wyniki osiągnięte przez większość finalistek czempionatu europejskiego. Nasza srebrna Sofia Ennaoui, nawet mocno zwalniając po pokonaniu 1500 metrów, nadal miałaby jakieś 50 metrów przewagi nad studentkami zza oceanu. Marcin Lewandowski, który wygrał HME w taktycznym biegu z wynikiem 3:42.85, teoretycznie wygrałby również w cuglach finał mili o puchar NCAA, w którym zwycięzca George Beamish osiągnął 4:07.69.
Wreszcie ostatnia transoceaniczna konfrontacja – dystans 3000 metrów. Australijczyk Morgan McDonald, który ma na swoim koncie indywidualne mistrzostwo NCAA w przełajach, a w Birmingham wygrał 8 marca wyścig na 5000 m, dorzucił do tego 9 marca złoto na 15 okrążeń. Jego czas 7:52.85 dałby mu w Glasgow złoto przed Jakobem Ingebrigtsenem (7:56.15). W finale imprezy w stanie Alabama 10 zawodników złamało barierę 8 minut, w Szkocji udało się to 6 biegaczom. W rywalizacji pań na tym samym dystansie akademicką mistrzynią USA została Jessica Hull z Oregonu, a do zwycięstwa wystarczył jej wynik 9:01.14, na który złożyły się następujące czasy poszczególnych kilometrów: 3:10, 3:04 i 2:47. Porównanie do najlepszej Europejki jest druzgocące dla Amerykanki – na końcowe 8:30.61 Brytyjki Laury Muir składają się: 2:57, 2:52 oraz 2:41.7 sekundy.
Ameryka-Europa 1:1
Oczywiście można by mniej kombinować i do porównania z Europą użyć nie finałów I Dywizji NCAA, ale seniorskich mistrzostw USA (22-24.02.2019). Startowali na nich kompletnie inni, do tego starsi zawodnicy, co nawiasem pisząc pokazuje tylko skalę popularności dyscypliny w Ameryce. Tyle że w trakcie 2019 Toyota USATF Indoor Champioships dystanse jeszcze większej liczby konkurencji biegowych (300 m, 600 m, 1000 m, dwie mile) nie korespondowały z dystansami rozgrywanymi na mistrzostwach w Europie. I paradoksalnie, były to zawody dużo mniej medialne od studenckich mistrzostw kraju.
Tak czy siak porównania suchych wyników nie mówią wszystkiego, szczególnie w dłuższych biegach okrężnych, gdzie liczy się taktyka, doświadczenie oraz zmęczenie kolejnymi piętrami eliminacji. Natomiast wypad za ocean pokazuje, że w sprintach „dorosła” lekkoatletyka europejska nieco odstaje od akademickiej lekkoatletyki amerykańskiej. W biegach średnich i długich jest odwrotnie, chociaż wydaje się, że system zabójczych crossów i duża liczba startów pod dachem w jakiejś mierze hamują poziom wynikowy w trakcie docelowych finałów NCAA.
Rzuca się za to w oczy uniwersalność studentów za oceanem. Potrafią łączyć na wysokim poziomie kilka konkurencji, na co wpływ ma na pewno wszechstronne, a nie specjalistyczne, podejście do rozwoju zawodnika w wieku juniorskim.
I jeszcze coś. W naszym pobieżnym zestawieniu nie porównywaliśmy konkurencji technicznych, w których Europa ma się całkiem dobrze. Nie pisaliśmy między innymi o skoku wzwyż. W końcu w wielkim finale NCAA NIE startował Grant Holloway, który w tej konkurencji ma życiówkę na poziomie 2.15 m.