Gerard Mach – ojciec nowoczesnego treningu sprinterskiego
Gerard Mach to nie tylko jeden z twórców polskiego wunderteamu, ale też ojciec sukcesów kanadyjskiego sprintu. Przypominamy sylwetkę wybitnego trenera.
Gerard Mach urodził się 16 września 1926 roku w Gdańsku, zmarł 22 września 2005 roku w Ottawie był zawodnikiem na poziomie międzynarodowym. 9-krotny mistrz Polski na 400 i 200 metrów zakwalifikował się na igrzyska olimpijskie w Helsinkach w 1952 roku, gdzie odpadł w ćwierćfinale na obu dystansach. Indywidualnie i w sztafetach ustanowił łącznie 15 rekordów Polski.
Zanim w pełni skupił się na lekkoatletyce, Gerard Mach grał również w piłkę nożną w Gdańsku przed ukończeniem 20 lat, grając zarówno dla Gedani Gdańsk, jak i Lechii Gdańsk, zanotowując 3 występy i strzelając 2 gole w lidze dla Lechii.
Wcześnie zdecydował się na kurs trenerski i równoległy rozwój w kierunku szkolenia sprintu i płotków. Mieli z nim do czynienia niemal wszyscy czołowi krótkodystansowcy tego okresu, nie wyłączając Ireny Szewińskiej. Był trenerem kadry narodowej w okresie jej sukcesów na przełomie lat 60. i 70. szlifując talenty Maniaka, Foika, Badeńskiego czy Wernera.
W 1972 roku wyjechał do Kanady, zatrudniony jako główny trener przygotowującej się do igrzysk w Montrealu reprezentacji gospodarzy. Efekt był obiecujący, gdyż nie posiadająca sprinterskich tradycji Kanada awansowała do finałów wszystkich 4 sztafet.
Trenerzy, których wychował zgodnie mówią, że zmienił on ich spojrzenie na system szkoleniowy i pokazał, że mogą rywalizować na równi z najlepszymi na świecie. Mach jako główny trener dał Kanadzie 5 medali olimpijskich, choć największe sukcesy odnosiły już kolejne pokolenia sprinterów spod znaku klonowego liścia. Takie nazwiska jak Ben Johnson, Bruny Surin, Donovan Bailey, Andre de Grasse zawdzięczają swoje sukcesy trenerom, których uformował Gerard Mach, oraz stworzonemu przez niego systemowi, który obejmował infrastrukturę, szkolenie, odnowę i rehabilitację pourazową.
Książka Sprint&Hurdles by Gerard Mach do dziś jest cennym źródłem dla trenerów sprintu. Niektóre cytaty stały się wręcz kultowe.
„W treningu wytrzymałości tempowej, gdzie kładzie się nacisk na ilość, a nie na jakość, każde powtórzenie musi mieć takie samo tempo. Ilość nie powinna być kontynuowana, gdy zaczyna psuć się technika zawodnika„
„Kluczowe jest, aby kontynuacja treningu była uzależniona od granicy wydajności, trening nie może trwać dłużej niż pozwala na to maksymalna wydajność”
„Gdy trening jest ukierunkowany na duże ciężary, efekt jest tylko na początku lub w pierwszych kilku krokach fazy przyspieszenia”
„Stara metoda treningu obejmująca ogólną wytrzymałość w pierwszym etapie przygotowań to strata czasu, ponieważ zawodnik unika właściwego treningu specjalistycznego„
W swojej metodologii odszedł od typowej periodyzacji, która zakładała długi okres przygotowania ogólnego i stopniowe dochodzenie do szczytowej formy na imprezę docelową jako nieefektywnej w treningu sprinterskim na rzecz podwójnej periodyzacji, która zakładała stałą pracę specjalistyczną, co owocowało tym, że zawodnicy byli stale „w formie”. Można uznać, że był przez to prekursorem sezonu halowego jako równorzędnego w procesie szkoleniowym. Ponadto zwracał uwagę na odpowiednie dawkowanie treningu, dziwiąc innych trenerów jak małe objętości aplikuje niektórym podopiecznym, by pracowali jedynie na najwyższych obrotach. Uważał, że submaksymalne prędkości nie dają takiego postępu, jak mniejsza liczba powtórzeń biegana na „maksa” przy zachowaniu odpowiedniej techniki. Interesował się również fizjoterapią, dzięki czemu wiedział jak znacznie skracać okres powrotu do sprawności po urazach.
Pewną rysą na jego obrazie jest afera dopingowa Bena Johnsona, którego od początku trenował uczeń Macha, Charlie Francis. Wątpliwości budzi to, czy był świadomy stosowanych przez niego metod. Warto jednak zauważyć, że gdy Mach kierował reprezentacją Kanady to Johnson był „czysty” (m.in. brąz na I.O. w Los Angeles), podobnie jak członkowie trzech sztafet, które zdobyły medale na igrzyskach w Los Angeles. W Seulu nie pełnił już tej funkcji.
Człowiek renesansu - biegacz amator, sędzia lekkoatletyczny, dziennikarz sportowy, twórca i lider firmowej drużyny biegowej, przewodnik turystyczny,
dla którego bieganie stało się częścią życia.
Niczym filmowy Forrest Gump pewnego dnia bez wyraźnej przyczyny miał ochotę pobiegać, potem spotkał na swojej drodze dobrych ludzi, dzięki którym poznał piękno tego sportu, w efekcie nadal namiętnie poświęca czas na budowanie formy, a gdzie ma iść, tam biegnie :)