Redakcja Bieganie.pl
Wszyscy już zacierali ręce, słuchali zespołu „Wiewiórka na drzewie”, o tym jak to Caryńska im krwi popsuła, ale nic z tego. Nie będzie takiego Biegu Rzeźnika o jakim marzyliście i do jakiego się w pocie czoła przygotowywaliście. Nie ma znaczenia czy wstawaliście o świcie, czy mieszkając gdzieś daleko jeździliście na weekendy w góry, czy wylewaliście wiadra potu na siłowni i wraz z partnerem godzinami rozprawialiście o taktyce na trasę. Dobieraliście sprzęt, trening stał się waszą obsesją, napięcie rosło i nagle pstryk… Wyłączyli światło. Wyłączyli je ci na górze, bo trzeba było wszystko zmienić, Wisłę kijem cofnąć i wydawało się to nierealne, ale im się udało!
Ministerstwo postanowiło, że Bieszczadzki Park Narodowy, który co roku przyjmował biegaczy za równowartość standardowej opłaty za wstęp, w tym roku będzie przyjmować tylko turystów pieszych. Ciekawe czy policja będzie stała z radarem na szlakach i określała tempo marszu, idziesz za szybko, to wypad z parku, bo to są szlaki piesze i trzeba chodzić powoli i rozkoszować się przyrodą. Należy wiedzieć idąc za tokiem rozumowania (o ile o rozumowaniu w przypadku urzędasów mówić można), że biegacz nie cieszy się przyrodą, nie zwraca uwagi na otoczenie i niszczy wszystko na swojej drodze. W końcu w swoim logo Rzeźnik ma dwa dziki, a dzik jak wiadomo ma kły i ryje. Najpierw wzięli się za biegaczy, bo łatwiej ich wyłapać a dziki uciekają, ale też je pewnie niedługo z parku wygonią.
Zastanawiające jest to, że trwa to już znacznie ponad dekadę i nikt wcześniej nie wpadł na pomysł, żeby nam tego rycia zabronić. Przez przypadek przyczyniliśmy się do popularyzacji regionu, Cisna i okoliczne miejscowości co roku pękały w szwach i właściciele zacierali ręce, że znów przyjadą turyści… choć nie, my nie jesteśmy turystami tylko im przeszkadzamy. Bo jak to napisał Mirek Bieniecki na profilu Biegu Rzeźnika: minister Andrzej Szweda-Lewandowski podtrzymał decyzję wice-dyrektora BdPN, pana Tomasza Winnickiego i wygrały argumenty, że turyści, którzy w tych dniach wyruszą na wędrówki górskie, oczekując spokoju i kontaktu z dziką przyrodą, będą zmuszeni wymijać się na wąskich ścieżkach z przebiegającymi lub przechodzącymi, co chwilę zawodnikami co jest dla wielu nie do zaakceptowania.
Nie wiedziałem, że nasze nowe władze są tak wysportowane i wielokrotnie Rzeźnika już biegały i wiedzą, że chodzącym turystom to przeszkadza. Na moje oko to wielu miało chrypę od kibicowania, kiedy miałem ochotę się rozpłakać na trasie, a część z nich dostawała obrzęków dłoni od klaskania…
Ciekawe, co by było gdyby jednak wszyscy stwierdzili, że pobiegną nieoficjalnie i będą tymi właściwymi turystami? Czy w naszym kraju musi być tak, że jak ktoś robi fajne rzeczy w sposób profesjonalny i zorganizowany, to trzeba położyć na tym swoją ciężką łapę, po złoty cielec i monety? A może władze stwierdziły, że poziom imprezy podniósł się tak, że Bieszczady są za niskie i postanowiły dołożyć trochę przeszkód od siebie?
Zostawmy niskie Bieszczady i przenieśmy się w trochę wyższe Karkonosze. Tam od kilku lat odbywa się Chojnik Karkonoski Festiwal Biegowy. Tam również nie obyło się bez przeszkód. Najdłuższy bieg na dystansie 102 kilometrów miał ruszyć o godzinie 22:00, ale władzę Parku Narodowego nie wyraziły zgody na start i limit trasy zmniejszono a do boju, ruszymy o godzinie 2:00. Przy problemach Rzeźnika, niby niedużo, ale jednak część osób zrezygnowała bo w limicie się nie zmieści, a organizatorzy zaznaczyli, że zwracają 100%, jeśli ktoś zrezygnuje, za co wielkie ukłony i brawa dla Was!
Co ciekawe opłata dla biegacza za wstęp do parku będzie wyższa niż dla zwykłego turysty. Wnioskuję, że będziemy wdychać więcej powietrza, dlatego policzyli nam drożej. Czeska strona nie liczyła nic, mimo że mają taki sam park i góry, i trasa w połowie wiedzie właśnie przez Czechy. Jak napisano w oświadczeniu ptaki się cietrzewią i nie wolno im przeszkadzać. Cietrzew faktycznie jest pod ochroną i jest ptakiem zagrożonym a jego okres godowy trwa od lutego do końca maja… a to już będzie ostatni weekend. Ptaki paszportów nie mają i w Czechach też będą. Pytanie tylko czemu oni żadnych kłód pod nogi nie rzucają? Hmm czyżby w powietrzu wisiała jeszcze wyższa opłata, za wstęp? Trudno orzec. Przykład idzie z samej góry, czyli z Tatrzańskiego Parku Narodowego, gdzie na ostatniej edycji BUGT przebito wszelkie oczekiwania i aby pokonać trasę w tempie szybkiego piechura należało zapłacić dodatkowe 100 złotych. Dla porównania w USA za wszystkie Parki Narodowe za jedno auto (4 osoby) płaci się 80$ za cały rok, czyli 20$ – 80 złotych za jedną osobę za roczny wstęp do kilkudziesięciu Parków Narodowych Stanów Zjednoczonych!
Jeśli myślicie, że problem dotyczy wyłącznie gór to się mylicie. W dniach 10-11 czerwca na krakowskich błoniach miały zostać rozegrane Mistrzostwa Polski w biegu 24-godzinnym w ramach Gali Biegów Ultra (6,12 i 24h). Niestety ostatecznie w tym tygodniu miasto nie wydało zgody na imprezę i zmieniono jej termin na wrzesień. Wtedy nasi czołowi ultrasi będą startować w Grecji na Spartathlonie (chyba, że odwołają) i mistrzostwa niestety stracą na swojej randze.
Ale, żeby na koniec nie psioczyć, to w wyżej wymienionych Stanach Zjednoczonych w 2014 roku miał miejsce podobny incydent. Legendarny Badwater Ultramarathon rozgrywany w kalifornijskiej Dolinie Śmierci, która jest Parkiem Narodowym został wówczas odwołany. Jego trasę wyjątkowo zmieniono. Też miała 217 km, ale nie przebiegała przez Dolinę Śmierci. Bieg stracił swoją wyjątkowość, odbył się, ale nie był to ten sam bieg, pozostała tylko nazwa. Tamtejsze władze też miały jakieś mądre argumenty. Nie wiadomo, co się po roku zmieniło, ale impreza powróciła do Doliny Śmierci. Miejmy nadzieję, że bielmo głupoty spadnie także z oczu naszym decydentom i Bieg Rzeźnika w przyszłym roku odzyska swój niepowtarzalny charakter, a innym biegom będzie się pomagać a nie przeszkadzać. Inaczej Narodowy Fundusz Zdrowia upadnie i będziemy stać w jeszcze dłuższych kolejach do lekarzy…