Krzysztof Brągiel
Biega od 1999 roku i nadal niczego nie wygrał. Absolwent II LO im. Mikołaja Kopernika w Kędzierzynie-Koźlu. Mieszka na Warmii. Najbardziej lubi startować na 800 metrów i leżeć na mecie.
Nietypowe czasy wymagają nieszablonowego działania. W piątek (30.10) w pobliżu Eugene w stanie Oregon doszło do ekskluzywnego pojedynku Galena Ruppa z Suguru Osako na dystansie półmaratonu. Trasa do ostatniej chwili została utrzymana w tajemnicy, aby uniemożliwić kibicowanie. Rekordzista USA na 10000 m pokonał rekordzistę Japonii w maratonie, zatrzymując zegar na 60:22. Do rekordu Stanów Zjednoczonych Ryana Halla zabrakło 39 sekund.
Galen Rupp i Suguru Osako znają się od dłuższego czasu. Obaj należeli do słynnego klubu Nike Oregon Project, który w związku z aferą wokół Alberto Salazara został rozwiązany. Obaj mieszkają w stolicy stanu Oregon, Portland, choć Osako ostatnimi czasy trenuje głównie we Flagstaff w Arizonie (ośrodek chętnie jest też wybierany przez Polaków np. Marcina Lewandowskiego).
Rupp po raz ostatni ścigał się 29 lutego podczas amerykańskich eliminacji do igrzysk. Na wymagającej trasie w Atlancie w świetnym stylu wygrał maratońskie trialsy (z czasem 2:09:20). Później w związku z pandemią odwoływano kolejne zawody, na czele z IO w Tokio, co mocno pokrzyżowało plany Amerykaninowi.
Nieco inaczej wyglądał sezon Osako. 1 marca pobił rekord Japonii w maratonie (2:05:29). W kolejnych miesiącach co prawda nie startował już na ulicy, ale zaliczył kilka wyścigów na bieżni (na 1500 m i 3000 m).
Początkowo Rupp miał zrobić sprawdzian na 21km solo. Najwyraźniej przypomniał sobie jednak o starym kumplu z NOP i postanowił wykonać telefon do jego trenera Pete’a Juliena.
– Galen zadzwonił, jakoś miesiąc temu. Zapytał czy Suguru byłby zainteresowany, żeby wyskoczyć na wspólne bieganie gdzieś pod Eugene. Odpowiedziałem coś w stylu – Galen, dzwonisz w idealnym momencie. Mieliśmy dokładnie ten sam pomysł! – zdradził Pete Julien portalowi oregonlive.com.
Dlaczego Rupp wybrał na swoim telefonie numer właśnie do szkoleniowca Osako?
– Byłem bardzo podekscytowany, gdy okazało się, że Suguru przystał na moją propozycję. Pobiegł w tym roku świetny maraton w Tokio, gdzie pobił rekord kraju. Jest super konsekwentnym gościem. Jedną z rzeczy, którą szczególnie zapamiętałem z czasów, gdy trenowaliśmy w NOP jest to, że zawsze był w formie – powiedział Amerykanin.
Do piątkowego wyścigu Rupp przygotowywał się w Portland. Jak przekazał oregonlive.com, trenował samotnie, z zachowaniem surowego reżimu sanitarnego. Kontakt zawodnika z trenerem Mike’em Smithem, który na co dzień prowadzi grupę uniwersytecką w Arizonie, miał charakter zdalny.
Od strony technicznej wydarzeniem zajęli się organizatorzy Eugene Marathon. W sierpniu ten sam zespół pomógł Sarze Hall w uzyskaniu nowej życiówki (1:08:18), w półmaratonie przeprowadzonym jedynie dla 5 osób (pisaliśmy o tym tutaj). Jeśli Rupp lub Osako poprawiliby rekordy krajów, wedle zapewnień organizatorów, zostałyby oficjalnie uznane. Trasa – choć do samego końca owiana tajemnicą – przeszła stosowny atest. Zawodnicy przed biegiem też byli atestowani… na brak koronawirusa. Zapewnienia organizatorów o spełnieniu procedur wydają się być na wyrost. Jak kilka miesięcy temu opowiadał nam Michał Bernardelli, atest trasy to za mało, żeby rekordy mogły być uznawane (potrzebni są jeszcze m.in. sędziowie na trasie).
Choć organizatorzy zrezygnowali z transmisji live, serdecznie zapraszali na relację tekstową z wyścigu do swoich mediów społecznościowych. Relacja okazała się jednak niewypałem i skończyła na dwóch aktualizacjach – wystartowali i są na mecie. Jak napisała osoba odpowiedzialna za wpadkę: „Chcieliśmy tweetować na żywo, ale telefon odmówił nam dziś w lesie posłuszeństwa. Przepraszamy za to!”. Co zatem dokładnie działo się na trasie w Hrabstwie Lane, pozostanie tajemnicą.
Bieg wystartował kilka minut po godzinie 10:00 lokalnego czasu. Rupp i Osako, w początkowej fazie zmagań mogli liczyć na pomoc pacemakerów – Craiga Engelsa i Patricka Tiernana. Warunki do biegania panowały wyśmienite – bez wiatru, bez deszczu i 7 stopni Celsjusza w powietrzu. Wiele wskazywało na to, że rekord USA Ryana Halla (59:43) i rekord Japonii Yusuki Ogury (60:00) mogą być zagrożone. Trasa wiodła drogą rowerową Row River, a więc w tych samych okolicach, w których w sierpniu pobiegła po życiówkę Sara Hall.
Pierwszy na mecie pojawił się Rupp z wynikiem 60:22. Drugi Osako wykręcił 61:15. Z wyniku paradoksalnie bardziej mógł ucieszyć się przegrany. Japończykowi do życiówki zabrakło tylko dwóch sekund, natomiast Amerykaninowi ponad pół minuty. Oba rezultaty dalekie są od najlepszych tegorocznych „połówek” na świecie. Tabele otwiera Kibiwott Kandie (58:38), drugi jest fenomenalny Jacob Kiplimo (58:49). Wyniki z Oregonu trafiają odpowiednio na 48 i 102 miejsce list.
Choć pojedynek nie zakończył się spektakularnymi wynikami, był powiewem optymizmu. W czasach, gdy kolejne duże biegi są odwoływane, każdy wyścig – nawet w tak wąskim gronie, jak w Oregonie – staje się wydarzeniem.