W maju zeszłego roku, wraz z prawie 250 tysiącami ambitnych młodocianych, umęczonych notatkami, korepetycjami i wiedzą wyskakującą już prawie z lodówki, przystąpiłam do egzaminu dojrzałości. Znalazłam się w gronie 1308 osób, które dostąpiły zaszczytu wylania swoich rozmyślań życiowych na arkusz z filozofii. Wszyscy mierzyliśmy się z pytaniami dla „normalnego” człowieka absolutnie abstrakcyjnymi – bo jakiej odpowiedzi udzielilibyście na pytanie: „Jaki jest przykład poprawnego, dwuczłonowego (dychotomicznego) podziału logicznego zbioru wszystkich trójkątów?” Dobrnęłam do mety po trzygodzinnej walce z długopisem i kartką, jako jedyna na sali (i chyba jako jedyna w całej mojej rodzinnej miejscowości). Ostateczny wynik, zatwierdzony przez komisję sędziowską, był niemalże dwa razy wyższy niż średnia krajowa (która wynosiła 37%), co mogłoby upoważnić mnie już do dyskusji z Arystotelesem na temat tego, dlaczego w swoich dziełach nie wziął pod uwagę sportu, jako przedmiotu wartego osobnej refleksji filozoficznej.
Pozwolę sobie pofilozofować – bo podobno wszyscy potrafią i jak twierdził Platon: „Każdy człowiek jest ze swej natury bytem filozofującym”.
Parafrazując: Kto Ty jesteś? Biegacz mały. Jaki but Twój? Kiedyś biały. Gdzie Ty biegasz? Pod lasami. W jakim stylu? No, susami. Czym bieganie? Pasją, życiem. Czym zdobyte? Serca biciem. Czy je kochasz? Kocham szczerze. A w co wierzysz? W rekord wierzę.
Filozofia to nieco bardziej skomplikowane pytania, krytyczne rozważania na temat podstawowych problemów i idei, dążące do poznania ich istoty. Filozofujący to ten, który stawia sobie pytania nie tylko takie jak: „Kto ja jestem?” i „W co wierzę?”, ale też: „Czym jest dla mnie szczęście?” ,„Jaki jest ostateczny cel życia?”. Sport pomaga znaleźć odpowiedzi na te pytania, choć jednocześnie sam może być odpowiedzią.
A co stanowi właściwie sedno sportu?
Po pierwsze, zabawa – bez przymusu, mająca charakter raczej odświętny. Działanie nieproduktywne w sensie finansowym, powtarzalne, któremu towarzyszą określone reguły, napięcie emocjonalne i strategia działania. Po drugie, walka – z przestrzenią i czasem, z niebezpieczeństwami przyrody na trasach, z innymi ludźmi jako przeciwnikami w rywalizacji o zwycięstwo. Lecz różni ją od walki wojennej to, że nie zakłada się tu celu w postaci zniszczenia przeciwnika – wszystko odbywa się (a przynajmniej powinno) w ramach zasad fair play, których założeniem jest wręcz szacunek do rywala sportowego. Choć sport stanowi generalnie piękna idea kalos kagathos, to wewnątrz środowiska pojawiają się problemy moralne: manipulacje, przekupstwa, dążenie do celu po trupach. Narzekanie, że wypaczają one wszelkie idee, jest jak najbardziej słuszne, lecz… Często ma się wrażenie, że są to „krokodyle łzy” ludzi związanych ze sportem, którzy zamiast krytykować cały biznes, często zadowalają się tylko narzekaniem, sami biorąc w tym udział… Po trzecie, wychowanie – gdzie trening wykształca cechy przydatne również w życiu pozasportowym: wytrwałość, uczciwość, samodyscyplinę. Które uświadamia nam, kim właściwie jesteśmy.
Możemy dojść do pewnego rodzaju wiedzy o własnych możliwościach, o tym, do czego jesteśmy zdolni i jak silny mamy charakter. To nadaje aktywności fizycznej wręcz funkcję praktyczną filozofii, dla której kształtowanie świadomości o osobowości człowieka jest sprawą zasadniczą. Zarówno sport, jak i filozofia umożliwiają zdobycie wewnętrznej równowagi i spokoju. Odnalezienie rozwiązań tych najgłębszych zagadnień.
A Ty, kim jesteś, biegający filozofie? I czym to bieganie dla Ciebie właściwie jest?
PS Prawidłowa odpowiedź na pytanie o trójkąty to: „Trójkąty równoboczne i nierównoboczne”. Ja na tym pytaniu straciłam jeden punkt, bo rozwiązanie wydawało mi się znacznie bardziej skomplikowane. Może więc odpowiedzi na te najtrudniejsze pytania, są równie proste i oczywiste?
_____________________________
Marta Gorczyńska – trochę fotografka, trochę dziennikarka, sportowa. Próbuje robić wszystko naraz, w związku z czym często nic jej nie wychodzi. Dla rozwijania pasji zbankrutuje, poleci na koniec świata i przez następne miesiące będzie głodować, bo jest typową studentką. Twierdzi, że dopóki nie zdobędzie Grand Press Photo, to nie ma się co bardziej przedstawiać. Swoje dotychczas udane fotografie prezentuje, z regularnością mniejszą lub większą, na Fanpage’u MG Photography.
Biega szybko, biega długo, biega wszędzie, z tym, że głównie z aparatem. Porywa się z nim na słońce i próbuje robić wszystko naraz. Dla rozwijania pasji zbankrutuje, poleci na koniec świata, a i tak wróci z uśmiechem na twarzy, bo jak twierdzi - z pasją albo wcale.