Redakcja Bieganie.pl
10 dni przed zawodami ruszają zapisy na stronie PZLA, które po dwóch dniach zostają zamknięte i po kolejnych kilku dniach uruchomione i ponownie zamknięte. Na liście tłum – 12 osób. Zwycięzca biegu obchodzi się smakiem bo nie ma licencji PZLA, więc medalu nie dostaje. Czy to festynowe zawody? Nie, to Mistrzostwa Polski PZLA w biegu na 50 kilometrów!
Kiedy zawodnicy dowiedzieli się o Mistrzostwach Polski na 50 km? Dlaczego część zawodników do ostatniej chwili nie wiedziała, czy będzie mogła w nich wystartować? Dlaczego rozdano medale tylko w klasyfikacji mężczyzn? Czy istnieje coś takiego, jak “otwarte Mistrzostwa Polski”?
Pierwotnie zarówno Mistrzostwa Polski na 50 km jak i na 100 km miały się odbyć 12 listopada w Warszawie w ramach Międzynarodowego Supermaratonu Stulecia. Na początku sierpnia organizator jednak odwołał imprezę. Powód? Oficjalnie: “pandemia COVID”. Chyba komentarz do tej argumentacji jest zbędny.
24 sierpnia organizator Silesia Marathon poinformował, że w ramach Ultramaratonu, który odbędzie się 2 października zostaną rozegrane „otwarte Mistrzostwa Polski na 50 km„. Jeśli ktoś nawet dotarł do tej informacji, to z pewnością nie traktował jej poważnie, bo przecież każde zawody można nazwać „otwartymi MP” i nic z tego nie wynika. Mistrzostwa Polski może organizować wyłącznie polski związek sportowy, czyli w tym przypadku PZLA. Organizator zawodów, bez zgody polskiego związku sportowego nie może nazwać zawodów Mistrzostwami Polski. Nawet otwartymi. Dodatkowo przypomnę, że udział w Mistrzostwach Polski organizowanych przez Polski Związek Lekkiej Atletyki obwarowany jest m.in. tym, że mogą wziąć w nich udział wyłącznie zawodnicy z licencją PZLA, pod warunkiem terminowego zgłoszenia ich do tych zawodów przez klub, w którym mają licencję, za pośrednictwem strony STARTER.
W międzyczasie okazało się, że zawody nazwane przez organizatora „otwartymi Mistrzostwami Polski” będą jednak oficjalnymi MP na 50 km. Dla większości zawodników była to informacja dość zaskakująca i dowiedzieli się o niej już po fakcie. Na około 10 dni przed zawodami na stronie STARTER zostały uruchomione zapisy na MP, które trwały dwa dni i w tym czasie zgłosiło się 7 mężczyzn i 1 kobieta. Zgodnie z przepisami PZLA, żeby MP zostały rozegrane – dla kobiet lub mężczyzn – na starcie musi się pojawić minimum odpowiednio: 3 kobiety lub 3 mężczyzn. PZLA w dniach 27-28 września otworzyło zapisy ponownie, żeby dać szansę zgłosić się kolejnym zawodnikom. Finalnie na liście widniało 9 mężczyzn i 3 kobiety.
Kolejnym problemem była nieświadomość (?), niezorientowanie w temacie (?) bezpośredniego organizatora MP, czyli fundacji Silesia Pro Active. PZLA wyraziło zgodę na organizację Mistrzostw Polski w biegu na 50 km podczas Silesia Ultramaratonu. Podkreślamy, Mistrzostw Polski, a nie „otwartych Mistrzostw Polski”. Mimo to, organizator cały czas twierdził, że będą to „otwarte MP” i medal może wywalczyć każdy zgłoszony przez stronę organizatora. Ponadto, zawodnicy z licencja PZLA – chcący wziąć udział w MP (nie „otwartych”, lecz „PZLA MP”) – mimo że byli prawidłowo zgłoszeni przez system STARTER, to organizator nie chciał ich dopuścić do zawodów argumentując tym, że zapisy na stronie organizatora są już zamknięte! Ostatecznie pod naporem PZLA wyrazili zgodę, aby wpisać na listę startową zawodników z licencją PZLA. Dzień przed startem.
Abstrahując od zamieszania organizacyjnego, przez zawodników był krytykowany również termin rozgrywania imprezy. Bowiem odbyły się one równo na tydzień przed Mistrzostwami Europy na 50 km.
Pomimo całego zamieszania, pierwsze Mistrzostwa Polski na 50 km odbyły się i medale wręczono uprawnionym zawodnikom z licencją PZLA. Złoto Mistrzostw Polski z czasem 3:15:24 wywalczył Jacek Sobas reprezentujący barwy AZS KU Politechniki Opolskiej Opole.
„5 dni temu dowiedziałem się że odwołane listopadowe MP na 50 km jednak odbywają się w Katowicach! Postanowiłem spontanicznie na koniec sezonu się zapisać i pobiec po medal! Była ogromna szansa, bo najgroźniejsi rywale startują za tydzień na Mistrzostwach Europy. 25 lat czekałem na medal MP i nie mogłem przepuścić tej okazji! Jedno z marzeń właśnie zostało dzisiaj spełnione! Opłacało się czekać te 25 lat! Sam bieg do 44 km był komfortowy. Niestety ma 47 km zaczęły się skurcze i ogromne nerwy, bo musiałem dwa razy się zatrzymać. I nawet chwilę maszerowałem” – relacjonuje Mistrz Polski Jacek Sobas.
Jacek biegł do ok. 25 km w towarzystwie Filipa Jańczaka, który jest tegorocznym brązowym medalistą MP w biegu 6-godzinnym. Na 38 km Sobas wypracował już 1’30’’ przewagi nad Jańczakiem, a na 48 km 3’30’’. Na mecie Filip Jańczak (UKS Orkan Środa Wlkp.) pojawił się ponad 2 minuty za Jackiem Sobasem i z czasem 3:17:46 wywalczył srebrny medal. Brązowy medal trafił do Damiana Falandysza (UKS Kapry-armexim Pruszków), który rywalizację ukończył z czasem 3:19:53. Bieg na 50 km open wygrał co prawda Filip Inglot z czasem 3:07:09, ale nie był on zgłoszony przez STARTER i nie miał licencji PZLA, więc medalu MP nie dostał.
Medaliści Mistrzostw Polski w biegu na 50 km
W przypadku kobiet wystarczyło tylko pobiec i dobiec, żeby zdobyć medal, bowiem przez system STARTER były zgłoszone tylko 3 zawodniczki. Niestety na starcie pojawiła się tylko jedna zawodniczka z licencją PZLA, więc wśród kobiet medale nie zostały rozdane.
Trzeba zacząć działać, żeby od przyszłego roku komunikacja z zawodnikami była dużo lepsza, a zyskają na tym wszyscy. Miejmy także nadzieję, że organizatorzy, którzy podejmą się w kolejnych latach realizacji Mistrzostw Polski wykażą się dużo większym zaznajomieniem z tematem i respektowaniem przepisów PZLA.