Redakcja Bieganie.pl
W celu realizacji tych planów udałem się na obóz w średnie góry do Strbskiego Pleso (1300m n.p.m). Niestety na miejscu i tym razem aura nie dopisała i przyjechaliśmy w kilkucentymetrowy śnieg, wietrzną i brzydką pogodę. Na domiar złego w pierwszym tygodniu mało potrenowałem, gdyż męczyłem się ze strasznym katarem. Po konsultacji telefonicznej z lekarzem mogłem mięć nawet zapalenie zatok ze względu na olbrzymią ilość lepkiego śluzu, który wydalałem. Przez ten pierwszy tydzień treningu spałem może po 4 godziny w nocy, męczyłem się z podwyższoną temperaturą, miałem problem z oddychaniem podczas biegania, w gardle i przełyku zalegała mi flegma. Tak więc, niełatwo było wejść w trening od samego początku aklimatyzacji w górach, lecz po tygodniu kłopoty z chorobą minęły i realizowałem cały plan treningowy bez przeszkód.
Pamiętam, że kluczową kwestią na tym zgrupowaniu było przestawienie się na docelowe prędkości do dystansu 10000m i z tym miałem w początkowej fazie treningów tempowych problem. Niewątpliwie mój poziom siłowy znacząco wzrósł w porównaniu do tego samego okresu z zeszłego roku, jednak w zeszłym roku przygotowywałem się do sezonu całkiem innym cyklem i moje prędkości, którymi operowałem w tym okresie były lepsze niż teraz, gdy byłem na zgrupowaniu w Strbskim. Tak wyglądał mój pierwszy trening w kolcach, który wykonywaliśmy na stadionie w Popradzie (300m okrążenie)na wysokości 900m n.p.m. :
3x7x400m po 64s w przerwie 1min
65,4; 64,4; 64.4; 64,3; 65.0; 65.0; 65,3 Zakwaszenie 5,2 mmol/l
64,8; 64,6; 65.0; 65,0; 65,60, 65,0; 66,0 Zakwaszenie 4,3 mmol/l
65,20; 66,10; 29,8; 31,0; 31,2; 31,3; 31,0; 30,0; Zakwaszenie 6.8 mmol/l
W III serii byłem zmuszony do zmiany odcinków na 200m, ponieważ zmęczenie było już duże i niewątpliwie nie radziłem sobie dobrze na 400m, przerwę skróciłem do 30s. Muszę przyznać także, że podchodząc do tego treningu byłem po mocnych podbiegach i zmęczenie mięśniowe było dość wysokie. Nie mniej jednak miałem problemy z tą prędkością, myślę też, że mój organizm musiał się przestawić na pracę na wyższym poziomie kwasu mlekowego we krwi i w mięśniach. Do tego dochodzi bieganie na wyższej wysokości niż w Szklarskiej Porębie oraz zmiana wysokości z 1300m na 900m też robi swoje. W Popradzie jest tylko 200m wyżej niż w Szklarskiej, ale zjeżdżając tam na trening z Strbskiego biega się dużo trudniej oddechowo. Pierwsze treningi tempowe znosiłem dość trudno właśnie ze względu na prędkości, którymi musiałem operować, lecz czułem się bardzo dobrze przygotowany siłowo do szybkiego biegania. Potwierdza to trening powiedzmy crossowy, który wykonałem na trudnej kilometrowej pętli z niemałym podbiegiem na wysokości 1275m:
2x6km (4km w II-Z +2km w III-Z)
3:13; 3:14; 3:15; 3:13; 3:00; 3:02 Zakwaszenie 3.1 mmol/l
3:10; 3:13; 3:13; 3:12; 2:57; 2:58 Zakwaszenie 3.4 mmol/l
Po tym treningu wiedziałem, że jest dobrze, wiedziałem też, że to tylko kwestia czasu zanim przestawię się na szybsze bieganie. Czekały mnie jeszcze dwie wytrzymałości tempowe z prędkością startową i szybszą od startowej oraz jeden interwał na odcinkach 400m. Tak wyglądały moje specjalistyczne treningi, które zawsze wykonuję, gdy przygotowuję się właśnie do 10000m:
8x1km w przerwie 2:15 po 2:47-2:45
2:46; 2:47; 2:45; 2:45; 2:44; 2:45; 2:41; 2:44 Zakwaszenie 6,4 mmol/l Tętno 170\130\110
Ten trening wykonywałem na szczęście z Mateuszem Demczyszakiem, dzięki temu było nam łatwiej, bo tego dnia wiało na stadionie i było chłodno. Czułem się już lepiej, osiągałem prędkości prawie takie same jak na interwale 3x7x400m, gdzie męczyłem strasznie i nie wykonałem tego treningu do końca. Czekał mnie jeszcze trening dużo trudniejszy, bo 5x2km, po którym zawsze wiem na czym stoję. Tak to wyglądało:
5x2km po 5:40 przerwa 4min
5:38; 5:39 Zakw. 6.6 mmol/l 5:39; 5:38 Zakw. 7.6 mmol/l 2:47; 2:41 Zakwaszenie 7.2 mmol/l
Po czterech odcinkach zdecydowaliśmy z trenerem na zmianę ostatniego na dwa tysiące. Biega się tam dużo trudniej niż w Szklarskiej, gdzie zawsze wykonywałem ten trening na tych prędkościach. Do tego sam biegałem, było naprawdę ciężko oddechowo. Cieszyłem się, że mimo zmęczenia potrafiłem przelecieć ostatni odcinek dość szybko. Taki sam trening wykonałem w zeszłym roku w kwietniu, tylko że biegałem go trochę wolniej. Mimo innej wysokości tutaj biegałem szybciej.
Na obozie zrobiłem 85% zaplanowanej pracy, zrealizowałem główne treningi tak jak miałem. Porównując stan mojego wytrenowania do roku poprzedniego z tego okresu to muszę przyznać, że prędkości osiągałem w Strbskim trochę lepsze, czułem się zaś silniejszy fizycznie, a do tego wszystkiego trening wykonywałem na całkiem innej wysokości. Byłem zadowolony z formy, którą zbudowałem.
Mistrzostwa Polski w Sosnowcu okazały się dla mnie nieudane. Niestety nie udało się wygrać trzeci raz z rzędu, ani nabiegać minimum. Niefortunnie dla mnie na kilka dni przed startem dokładnie we wtorek 28.04.2010 dostałem ogromnego uczulenia i musiałem się późnym wieczorem udać do szpitala. Byłem cały spuchnięty, aż do tego stopnia, że nie byłem w stanie założyć butów, na całym ciele miałem ogromne płaty pokrzywki. W szpitalu dostałem silne środki sterydowe(3 razy co godzinę) i zostałem na obserwacji 3 godziny. Niestety te środki tak rozregulowały mój organizm, że po 4km biegu w Sosnowcu nie byłem w stanie dalej podejmować trudów biegu. Mało tego po zjeździe z Strbskiego Plesa miałem duże problemy żołądkowe. Po zrobieniu badań krwi wykryto u mnie Helicobakter Pylorii i zaraz po starcie w Mistrzostwach Polski musiałem poddać się 10-dniowej terapii antybiotykowej.
Więcej, czyli przygotowania do Pucharu Europy i bezpośrednie przygotowanie startowe do Mistrzostw Europy w Barcelonie – na stronie Marcina