19 października 2010 Redakcja Bieganie.pl Sport

„Do wszystkiego dochodzić trzeba małymi krokami” – Radek Kłeczek – wywiad


kleczek 4

Radek Kłeczek, to zawodnik liczący się w polskiej biegowej czołówce już od kilku lat. Jednak dopiero w tym roku pokazał na co go stać wygrywając wiele ważnych biegów i zdobywając Mistrzostwo Polski na 5000m. Postanowiliśmy porozmawiać z Radkiem i przedstawić jego sylwetkę, zwłaszcza, że za tydzień czeka go ważny start: Mistrzostwa Polski w maratonie w Dębnie.

 

***

Jesteś już ładnych parę lat w biegowym środowisku, ale chyba ten rok jak na razie należy do najbardziej udanych.  Życiówki na 1500m, 3000m, 5000m, Mistrzostwo Polski na 5000m, zwycięstwa choćby na Kusocińskim, czy w Międzyzdrojach – czemu przypisujesz ten postęp?
Trenuję od 10 lat, więc pewien staż treningowy mam z pewnością odbyty. W biegach długich trudniej jest, w porównaniu do innych konkurencji technicznych, na jakiś szybki, gwałtowny postęp. Do wszystkiego trzeba dochodzić małymi krokami przez lata, bez zbędnego pośpiechu. Doświadczenie treningowe i startowe, spora ilość przebiegniętych mądrze kilometrów zaczyna procentować w przyszłości. Tak myślę, że jest teraz w moim przypadku. Sezon, choć jeszcze się dla mnie nie zakończył, to i tak zapisze się w mojej pamięci, jako bardzo udany. Rekordy życiowe cieszą mnie, zwłaszcza, że były to rezultaty uzyskane u nas w kraju, a nie w zagranicznych, znacznie mocniejszych mitingach.  

Od ponad dwóch lat trenujesz u trenera Tomasza Kozłowskiego, tak? Czy trening przed tym sezonem był jednak jakoś inny? Czy był ukierunkowany na krótsze starty?
Z moim poprzednim trenerem, Andrzejem Orłowskim dużo osiągnąłem. To on mnie ukształtował jako zawodnika, nauczył pewnych zasad –  wiele mu zawdzięczam. Przyszedł jednak czas na zmiany i nasze drogi musiały się rozejść. Na szczęście na swojej drodze spotkałem trenera Kozłowskiego, który umiejętnie potrafił dalej pokierować moim treningiem. Przed sezonem wykonywałem normalną pracę treningową, jednak przygotowania były troszkę inne. Imprezą docelową miały być Mistrzostwa Polski w maratonie w Dębnie. Z powodu katastrofy pod Smoleńskiem maraton nie odbył się, a ja nie zdecydowałem się na start w późniejszym terminie. Oczywiście wykonałem cały trening maratoński, który… zaowocował rekordami życiowymi na znacznie krótszych dystansach rozgrywanych na bieżni. Potwierdza to tylko, jak ważna jest spokojna, duża praca tlenowa w okresie przygotowawczym. Przy bardzo dużym kilometrażu też można uzyskiwać dobre rezultaty w biegach średnich i długich. W trakcie sezonu, wiadomo prędkości treningów tempowych zbliżają się do prędkości startowych.

No to chyba pokazuje, że Lydiard jest nadal żywy, życiówka na 1500 z treningu do maratonu tego dowodzi. Dobrze się czujesz robiąc duży kilometraż? Czy robisz to raczej przez rozsądek ale bez przyjemności?
Nie jest to powalający rekord życiowy, ale zawsze to mój rekord 😉  Muszę przyznać, że nie miałem okazji wystartować w dobrze poprowadzonym biegu na tym dystansie, a bardzo go lubię. Z reguły traktujemy z trenerem start na 1500m jako przetarcie przed ważniejszymi biegami.

Robiąc duży kilometraż najważniejsze jest wskoczyć w odpowiedni rytm. Przy dużych obciążeniach niebagatelne znaczenie ma odpoczynek. Wiele osób wciąż o tym zapomina, myśląc, że liczy się tylko zrealizowana jednostka treningowa – nic bardziej mylnego. Ja osobiście bardzo lubię biegać dużo kilometrów. Bardzo przyjemne są długie, spokojne wybiegania w urozmaiconym terenie. Zakochany jestem w międzyzdrojskich trasach biegowych. W czasie takich treningów można „uwolnić głowę”, przemyśleć wszystkie sprawy.  Człowiek wraca zrelaksowany, pozytywnie nastawiony do świata. Krótko mówiąc czuć radość biegania, a to jest w tym wszystkim bardzo ważne.

Sam chyba jesteś już wykształconym trenerem, znasz siebie nieźle. Ile z tego, co robicie jest Twojego pomysłu a ile trenera? Spieracie się?
Tak, posiadam dyplom trenera II klasy. Układ jest taki, że trener przysyła propozycję treningu. Z reguły plan bardzo mi odpowiada i nie ma sensu wprowadzać większych korekt. Oczywiście jesteśmy w stałym kontakcie i wszystkie zmiany uzgadniamy. Znam bardzo dobrze swój organizm i czuję kiedy muszę coś zmienić, by nie odbiło się to negatywnie na mojej dyspozycji. Bardzo cenię sobie współpracę z trenerem. Był okres w moim treningu, że sam sobie układałem plan treningowy. Nie jest to jednak najlepsze rozwiązanie, warto zawsze skonsultować się z osoba doświadczoną, bo o błąd w treningu nie jest trudno. Trener Tomek ma małego syna, ale o dziwo jego zapasy cierpliwości się nie wyczerpują – nie ma między nami kłótni 😉  

kleczek 5Na jakich dystansach czujesz się najlepiej? Jaka intensywność, jaki czas trwania wysiłku startowego pasuje Ci najbardziej? Raczej dziesięć minut czy raczej godzina?
Najbardziej wartościowy rekord życiowy mam na 5 000m. Ten dystans biega mi się świetnie, czuję się na nim pewnie. Nie mam jednak uprzedzeń do dłuższego biegania. Fakt, iż Mistrzostwa Polski na 10 000m są rozgrywane zawsze na samym początku sezonu w majowy weekend nie pomaga mi w osiągnięciu dobrego rezultatu. Z racji wczesnej daty jak na starty na bieżni, nie jestem w stanie prosto z treningu pokazać swojego potencjału na tym dystansie, ponieważ do dobrej dyspozycji dochodzę startami. Muszę się „przetrzeć” na innych dystansach – mam to już sprawdzone w poprzednich sezonach. Ubolewam nad tym, że MP w maju to jedyna szansa na uzyskanie dobrego wyniku w sezonie, bo po prostu nie ma już biegów u  nas w kraju na tym dystansie w późniejszym terminie. Do każdego dystansu można się odpowiednio przygotować. To jak się na nim czujemy to głównie kwestia wytrenowania i dyspozycji. Proste – gdy jest forma to nie ma znaczenia czy to jest bieg uliczny na 5, 10km czy nawet półmaraton. 

Jak monitorujesz intensywność treningu? Samopoczucie? Pulsometr? Tempo? Poziom zakwaszenia? Na jakich treningach jakiej metody używasz.
Jeszcze 2 lata temu nie rozstawałem się praktycznie z pulsometrem. Lubiłem wiedzieć jak pracuje moje serce na danej prędkości. Z czasem się to zmieniło i teraz sporadycznie używam tego urządzenia. Jeśli chodzi o wszystkie rozbiegania to sugeruję się głównie samopoczuciem.

W czasie głównych akcentów kontroluje tętno, ale nie jest ono na tyle ważne, by zmieniać zadaną prędkość. Trening tempowy trzeba wykonać z zadaną prędkością, to w końcu na tej jednostce zmęczenie jest podobne do tego w trakcie startów i tam już możemy przełamywać pewne bariery zmęczenia fizycznego i psychicznego, co procentuje w czasie startów głównych.

Do tej pory zakwaszenie mierzyłem głównie na obozach kadrowych, gdzie trenerzy mają odpowiednie analizatory kwasu mlekowego. Teraz zainwestowałem w swój analizator, więc kontrolę zakwaszenia będę miał również na co dzień, co z pewnością będzie pomocne w treningu. Nie jestem jednak ślepo zapatrzony w tego typu urządzenia. Dawniej ich nie było, a nasi biegacze świetnie sobie bez nich radzili. Oczywiście analizator ma swoje zalety, dlatego też zdecydowałem się na jego zakup. Odnoszę wrażenie, że niektórzy zawodnicy za bardzo skupiają się na uzyskanym zakwaszeniu przedkładając to jako rzecz priorytetową: „Ojejku zakwasiłem się 5mmoli – to strasznie dużo” 😉  Wprawiają się tym samym w zły nastrój, a nie o to przecież w tym wszystkim chodzi. Skoro dobrze mi się biegało, to dla mnie nie ma znaczenia czy będzie wynik 8mmoli czy 9mmoli. Na mecie biegu nikogo nie interesuje, że zwycięzca biegu ma wyższe zakwaszenie od tego zawodnika, który przybiegł za jego plecami 😉

Kiedy jesteś w formie, jak szybko biegasz rozbiegania?
Nie szybko, raczej okolice 4:30, do 4:20, rzadko ale zdarza mi się, że czuję że mam ochotę się rozpędzić i schodzę trochę niżej ale nigdy szybciej niż 3:55.

Jakie masz sportowe plany bliższe i dalsze. Będziesz biegał w tym roku na jakimś dłuższym dystansie? Masz już zaplanowany harmonogram jesiennych startów?
Moim docelowym startem w tej drugiej części sezonu to Mistrzostwa Polski w maratonie. Odbędą się one dosyć późno, bo 24 października w Dębnie. Liczę, że pomimo bardzo długiego sezonu, uda mi się jeszcze przygotować dobrą formę na te zawody. Wcześniej sporadycznie wystartuję w paru biegach ulicznych. Z jednej strony chciałbym jeszcze poczekać z maratonem, bo tak naprawdę nie śpieszy mi się do tak długiego biegania, zwłaszcza, że jest progres wynikowy na dystansach krótszych. Z drugiej natomiast, nie ma na co czekać, bo bieganie na stadionie nie jest opłacalne, a z czegoś trzeba żyć. Poza tym właśnie z dystansem maratońskim wiąże największe nadzieje w perspektywie zbliżających się Igrzysk w Londynie. Z pewnością na tym dystansie osiągnięcie minimum kwalifikacyjnego będzie bardziej prawdopodobne, niż na innych dystansach w biegach długich.  

No to skoro przeszedłeś do życia – skończyłeś niedawno studia, z czego się teraz utrzymujesz?
Teraz dochodzę do momentu poważnych decyzji w swoim życiu. Studia zakończone i trzeba zdecydować się czy biegać dalej i poświęcić się temu bez reszty, czy podjąć regularną pracę i traktować bieganie z przymrużeniem oka, jedynie jako hobby. Nie jest łatwo, utrzymać się z biegania w Polsce, co do tego chyba nie ma wątpliwości. Osobiście liczę, na odrobinę szczęścia w postaci wolnego etatu w jednym z klubów wojskowych. Nie jest to łatwe, ale gdyby się to udało, to mógłby spokojnie inwestować nadal w bieganie i zobaczyć gdzie leżą granice moich możliwości treningowych. Nigdy nie byłem w wysokich górach na zgrupowaniach, uważam, że jeszcze jest sporo rezerw. Wszystko niestety wiele zależy od środków finansowych. Obecnie, żyję głównie z oszczędności, które udało mi się uzbierać w poprzednich latach oraz z nagród wywalczonych w biegach. Taka sytuacja w zupełności mnie nie satysfakcjonuje, dlatego wspomniałem wyżej, że dochodzę do punktu, gdzie muszę się określić co będę robił i jak widzę swoją przyszłość. W tym momencie chciałbym mocno podziękować moim kochanym rodzicom, którzy stworzyli mi warunki, umożliwiające bieganie i jednocześnie byli wsparciem, w tych gorszych momentach mojego biegowego życia. Bez ich pomocy, na pewno ciężko by mi było osiągnąć ten poziom, który obecnie reprezentuję.

kleczek 1

Henio Szost powiedział że bieganie nie jest jego pasją. Czy jest Twoją?
Z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że bieganie to moja pasja. Od zawsze lubiłem biegać, oddaję się temu bez reszty. Skoro jestem w stanie wyrzec się wielu rzeczy oraz mocno ograniczyć swoje życie prywatne dla tego sportu, to nie są to już żarty 😉

Jakie masz sportowe marzenia?
Chciałbym być po prostu dobrym, liczącym się przynajmniej w skali europejskiej zawodnikiem. A jeśli chodzi o konkretne imprezy to pojechać na olimpiadę i dobrze się na niej zaprezentować, przybiec na dobrym miejscu


Amerykanie czy Anglicy jakoś się do afrykańskich zawodników zbliżają wynikowo. Co musiałoby się wydarzyć w Twoim życiu, żebyś Ty też uznał, że masz szansę na zbliżenie się do nich?
Trywialnie – spokojna sytuacja materialna. Czyli żebym nie musiał tak dużo startować w biegach ulicznych a mógł skoncentrować się na treningu, żeby nasza sytuacja, nasza, czyli wszystkich polskich zawodników była bardziej przewidywalna. Chodzi o długofalowe planowanie rozwoju grupy zawodników, zgrupowania, odnowa a nie szarpanie się od imprezy do imprezy, od kwalifikacji do kwalifikacji.

Jesteś już właściwie wykształconym trenerem. Czy nie kusi Cie, żeby popróbować swoich możliwości na jakichś zawodnikach? A może już próbujesz?
Bycie trenerem wiąże się ze sporą odpowiedzialnością. Ja się tego nie obawiam i w tym roku rozpocząłem zbieranie doświadczenia jako trener. Pomagam koledze, układając plan treningowy. Wspólnymi siłami, próbujemy podnieść jego poziom sportowy. W niedalekiej przyszłości chciałbym stworzyć grupę aktywnych osób, którym mógłbym pomagać realizować ich biegowe cele.

Czy są jakieś sprawy które interesują Cię poza bieganiem?
Poza bieganiem staram się jak najwięcej czasu poświęcać najbliższym mi osobą. Przy długich obozach, które ostatnio coraz częściej się zdarzają, staram się zawsze choćby na kilka dni sprowadzić do siebie ukochaną osobę. Nikt nie lubi tęsknoty, tym bardziej ja. Oprócz zainteresowania najbliższymi osobami, mógłbym dodać muzykę i kino. Muzyka towarzyszy mi praktycznie na każdym kroku. Po przebudzeniu nastraja mnie bojowo do kolejnego dnia, w czasie treningu, pomaga złagodzić trudy wysiłku. Jeśli chodzi o kino, to świetny sposób na rozluźnienie się. Uwielbiam oglądać różnego rodzaju komedie w kinie. Super się przy tym bawię i nie zamierzam za nic w świecie rezygnować z tego

Za kilka dni Twój start w Maratonie w Dębnie, można powiedzieć, że debiut. Czujesz stres? Czy raczej pełen luz?
Nie czuję jeszcze wielkiego stresu, ale pewnie się pojawi w swoim czasie. Jest to moja druga próba na dystansie maratońskim, przed rokiem z powodu skurczów zmuszony byłem opuścić trasę po 23km, czyli poniekąd jest to znów mój debiut. Teraz czuję się pewniej, niż przed tamtym startem. Przygotowywałem się solidnie do tego startu na długim 4-tygodniowm obozie w stolicy biegaczy, czyli Szklarskiej Porębie. Zdaję sobie sprawę, że dobry występ może otworzyć przede mną nowe drogi. Wiem, że wiele bliskich mi osób liczy na mnie i zrobię wszystko, by ich nie zawieść, a przede wszystkim siebie, bo wierzę w to co robię!

Dziękujemy za rozmowę i życzymy powodzenia.

FORUM DYSKUSYJNE

Możliwość komentowania została wyłączona.