Krzysztof Brągiel
Biega od 1999 roku i nadal niczego nie wygrał. Absolwent II LO im. Mikołaja Kopernika w Kędzierzynie-Koźlu. Mieszka na Warmii. Najbardziej lubi startować na 800 metrów i leżeć na mecie.
Wydarzeniem drugiego dnia lekkoatletycznych zmagań w Tokio, będzie finał damskich 100 metrów. Faworytkami do zwycięstwa wydają się Jamajki. Jednak po tym, co w eliminacjach pokazała Marie Josee Ta Lou – finał jest sprawą otwartą i zapowiada się jak młode ziemniaczki z koperkiem. Przepysznie. W sobotę (31 lipca) z bieżnią zapozna się też polska husaria, na czele z: Dobkiem, Borkowskim, Skrzyszowską, Siciarz i Linkiewicz. O finał na 800 m powalczy Joanna Jóźwik, a nasz sprinterski kwartet nieoczekiwanie zagra o złoto w sztafecie mieszanej 4×400 m.
Niesamowite rzeczy działy się podczas dzisiejszych eliminacji 100 m kobiet. Najlepszy czas dnia uzyskała 32-letnia Ta Lou. Jej 10.78 to najlepszy wynik rundy eliminacyjnej w historii igrzysk i wyrównany rekord Afryki! Niewiele słabiej pobiegła obrończyni tytułu z Rio Elaine Thompson-Herah (10.82). Doskonale wyglądała też legendarna Jamajka Fraser-Pryce (rocznik 1986!), która z totalnym luzem zatrzymała zegar na 10.84. Przypominam, że ciągle mówimy o porannych eliminacjach.
Genialnie zaprezentowały się ponadto Szwajcarki – Ajla del Ponte i Mujinga Kambundji. Najpierw własny rekord kraju wyrównała Kambundji (10.95), a kilka minut później nowy NR (National Record) ustanowiła del Ponte (10.91). Na plus zaprezentowała się też Nigeryjka Blessing Okagbare. Jej 11.05 wygląda co prawda dość blado, przy wyczynach konkurentek, ale uzyskała go na dużym spokoju, mocno zwalniając na kratach. Średnio wyglądały za to Amerykanki: Oliver, Daniels i Prandini. Pod nieobecność przyłapanej na marihuanie Sha’Carri Richardson, trudno będzie reprezentantkom USA zaznaczyć swoją obecność w finale.
Gdyby nie porażka w Rio (2016) Shelly-Ann Fraser-Pryce miałaby piękną serię olimpijskich zwycięstw. Wygrywała w Pekinie (2008) i w Londynie (2012). Czy wróci na tron w Tokio? Wydaje się być abstrakcją, żeby w wieku 34 lat zostać najszybszą kobietą świata, ale równie dużą abstrakcją jest fakt, że doświadczona Jamajka przyleciała do Japonii, jako liderka światowych tabel (10.63!). Ochotę na wygraną ma też z pewnością jej rodaczka Elaine Thompson, która będzie bronić tytułu zdobytego w Brazylii. A co na to wszystko Ta Lou, która ewidentnie przywiozła do Tokio formę życia? Zapowiada się jeden z najbardziej zaciętych olimpijskich finałów w historii. Jak powiedziała Ajla del Ponte w niedawnej rozmowie z naszym portalem: „Tego finału nie będziecie chcieli przegapić” (Macie kilka szybkich dziewczyn! – rozmowa z Ajlą Del Ponte).
Przewidywania? 1. Thompson-Herah. 2. Fraser-Pryce. 3. Ta Lou.
Kiedy? Sobota (31 lipca) o 14:50 (czasu polskiego)
Nasze panie w eliminacjach 800 metrów uzyskały dzisiaj 33 procentową skuteczność. Z 3 szans na awans do półfinału wykorzystaliśmy tylko jedną. Jutro chcemy móc powiedzieć, że Patryk Dobek i Mateusz Borkowski zadanie wykonali na sto pro.
Nastawcie zegarki na 3:22, bo dokładnie o tej godzinie na torze numer 7 w dalekim Tokio ustawi się Patryk Dobek. Polak o 3 premiujące awansem miejsca powalczy m.in. z doświadczonym Markiem Englishem i młodym Jesusem Lopezem, który w tym roku niespodziewanie wypalił z wynikiem 1:43.44 (rekord Meksyku). Szanse na awans Dobka są duże. Najważniejsze to zachować spokój i koncentrację, a potem kopnąć jak podczas krajowego czempionatu w Poznaniu.
Zasady gry są identyczne, jak u kobiet. Trzeba być w pierwszej trójce w swojej serii (Q), lub zająć dalsze miejsce, ale wejść z czasem (do rozdania jest 6 małych q).
Sobota będzie też dniem eliminacji na damskie 100 m przez płotki. Pia Skrzyszowska wystąpi w 3 serii, w której murowaną faworytką jest Tobi Amusan (12.48 w tym sezonie). Żeby przejść dalej Polka będzie musiała znaleźć się w pierwszej 4 (Q), lub liczyć na czas (q). Szanse są duże. Skrzyszowska biega dostatecznie szybko (12.77 w tym roku), żeby nie musieć oglądać się na ewentualne błędy rywalek. Jeśli pobiegnie na swoim poziomie, z awansem nie powinno być problemów.
W ostatnim – piątym – przedbiegu zobaczymy Klaudię Siciarz. Los nie oszczędził 23-latki, ponieważ przyjdzie jej się zmierzyć z liderką światowych tabel Camacho-Queen (Season Best – 12.32). Na Portorykance problemy się nie kończą, bo na liście startowej znajdują się również: Tiffany Porter (SB- 12.62) i Megan Tapper (SB – 12.68). Zasady kwalifikacji są jednak dosyć łagodne, więc podobnie jak w przypadku Skrzyszowskiej, liczymy, że Siciarz (SB – 12.90) nie zakończy swojej obecność na IO w sobotnie przedpołudnie.
Na niskich płotkach będzie nas reprezentować Joanna Linkiewicz. Polka pobiegnie w serii z mistrzynią świata na 400 m ppł Dalilah Muhammad. Wrocławianka ma jeden z gorszych tegorocznych wyników w stawce i o awans może być ciężko. Jednak sport to sport, a igrzyska rządzą się swoimi prawami. Żeby awansować musiałaby znaleźć się w top 4 (Q), albo liczyć na wejście z czasem (q).
Płotki – zarówno te niskie, jak też wysokie – stoją od dłuższego czasu na rewelacyjnym poziomie. U mężczyzn rzeczy nie z tej ziemi wyprawiają: Holloway i Warholm, u kobiet największą gwiazdą igrzysk będzie świeżo upieczona rekordzistka świata na 400 m ppł Sydney McLaughlin (51.90).
O finał 800 metrów powalczy w sobotnie popołudnie Joanna Jóźwik. Polka z pewnością chciałaby powtórzyć swój sukces z Rio, gdzie z rekordem życiowym (1:57.37) zajęła wysokie 5 miejsce. Będzie ciężko. Do pokonania w półfinale czeka długa lista mocnych zawodniczek, na czele z Jemmą Reekie, Ajee Wilson i Natoyą Goule. Zasady kwalifikacji są brutalne. Pewny awans daje miejsce w top 2. W razie niepowodzenia można liczyć na przejście z czasem, jednak miejscówki dla „lucky loserów” są tylko dwie.
Może jednak Joanna Jóźwik wraz trenerem Jakubem Ogonowskim przygotowali na Tokio formę życia? Bieżnia wszystko wyjaśni.
W finale sztafety mieszanej 4×400 m mamy dużą szansę medalową. Dzisiaj przez eliminacje w rewelacyjnym stylu przeszli: Baumgart-Witan, Hołub-Kowalik, Duszyński i Kowaluk. Trudno powiedzieć jaki skład zobaczymy w sobotę, ale na pewno nie protestowalibyśmy przed ewentualnymi wzmocnieniami. Święty-Ersetic, Kaczmarek czy Zalewski, podczas bezpośredniej rywalizacji o medale mogliby dać drużynie coś ekstra.
Co prawda, naszej sztafety mieszanej nikt nie stawiał w roli faworytów do miejsca na pudle, jednak, jeśli awansowałeś do olimpijskiego finału, masz szansę. Zwłaszcza, że sztafety mają w sobie szczególny pierwiastek nieprzewidywalności. Niejedna ekipa w historii słono zapłaciła za nieporozumienie podczas przekazywania pałeczki.
Program startów Polaków (sobota, 31 lipca):
Biegi można obejrzeć za pośrednictwem sport.tvp.pl lub eurosportplayer.com
Zdjęcia: Paweł Skraba