Zainicjowany miesiąc temu Związek Organizatorów Imprez Masowych określił się formalnie i powołał swój zarząd. W poniedziałek 3 sierpnia przedstawiono plan działania w warunkach pandemii, ponownie zaapelowano o jak najszybsze odmrożenie branży. Członkowie ZOIM podkreślali istotną rolę imprez w prozdrowotnej polityce państwa, obecny na spotkaniu wiceprezes PZLA Tomasz Majewski przypomniał z kolei, że sport amatorski niekoniecznie musi wiązać się z rywalizacją na zawodach.
Porozumienie największych graczy na rynku wyścigów i biegów powstało na początku lata jako ich solidarna odpowiedź wobec rządowych obostrzeń dotyczących organizacji imprez masowych. Domagali się jak najszybszego odmrożenia rynku imprez. Chcieli też wdrożenia przez rząd rozwiązań porównywalnych z innymi segmentami rynku, które w ostatnich tygodniach mogły powoli wracać do normalności.
Wczoraj (3 sierpnia) Związek Organizatorów Imprez Masowych, w którego skład weszli nie tylko orgowie, ale również firmy zajmujące się infrastrukturą sportową czy usługami dla sporowców amatorów – powołał swój zarząd. W jego skład weszli: Grzegorz Kuczyński (Fundacja Białystok Biega), Marek Łagódka (Martombike), Szymon Syrzistie (Joy Ride Events), Marcin Florek (Labosport) oraz Michał Drelich (Sport Evolution) i Marek Tronina (Fundacja Maraton Warszawski).
Dwaj ostatni w minionym okresie bardzo aktywnie działali na rzecz organizowanych przez siebie imprez i deklarują, że w tej czy innej formie dojdą one do skutku (Drelich – Enea Ironman 70.3 Gdynia, Tronina – Maraton Warszawski). Organizatorzy wielkich zawodów na Wybrzeżu i w stolicy wydają się zresztą motorem napędowym całej inicjatywy.
– Wierzymy, że w drodze konstruktywnego dialogu uda nam się doprowadzić do szybkiego odmrożenia naszej branży, a także narysować mapę drogową wychodzenia z kryzysu, który dotyka bezpośrednio kilkadziesiąt tysięcy osób pracujących przy organizacji imprez sportowych, a także 1,5 miliona Polaków uczestniczących co roku w zawodach sportowych w naszym kraju – powiedział prezes Sport Evolution.
Po ostatnich wzrostach podawanej oficjalnie liczny zakażeń COVID-19 przedstawiciele rządu poinformowali m.in. o zaostrzeniu kar za samowolne organizowanie mniejszych i większych imprez oraz nieprzestrzeganie aktualnie obowiązujących rozporządzeń. Tymczasem na swojej debacie członkowie ZOIM podali konkretne możliwe rozwiązania dotyczące, bezpiecznej ich zdaniem, organizacji zawodów w dobie pandemii (mówi też o tym jeden z dokumentów przedstawionych po spotkaniu w informacji prasowej).
– Przygotowaliśmy precyzyjne rekomendacje dotyczące organizacji imprezy w czasie COVID-19. Po pierwsze zalecamy wysyłkę pakietów pocztą, w przypadku odbioru osobistego zawodnik ma deklarować godzinę odbioru, by równomiernie rozłożyć ruch w biurze zawodów. Obowiązkiem organizatora jest dostarczyć środki dezynfekujące przed wejściem do biura zawodów, zawodnik będzie zobowiązany także do zakrywania ust i nosa oraz zachowywania dystansu społecznego w tym miejscu. W strefie startu zawodnicy powinni być dzieleni na grupy, a same strefy powinny być powiększone, by na osobę przypadało co najmniej 2,5 metra kwadratowego. Również przed startem zawodnicy będą zobligowani do noszenia zakrycia twarzy, które będą mogli zdjąć na czas biegu. Na punktach odżywczych napoje mają być serwowane wyłącznie w zamkniętych butelkach. Po dotarciu na metę zawodnik odbierze tzw. recovery bag. W torbie będzie medal, napoje, a także drobne przekąski. Zdecydowanie odradzamy wszelkie usługi masażu oraz zbiorowego biesiadowania. Ilość obsługi ma być ograniczana do niezbędnego minimum – wyliczał Grzegorz Kuczyński z Fundacji Białystok Biega.
Niezależnie od dramatycznego spadku liczby przeprowadzonych zawodów (na całym świecie, nasz kraj nie jest tu przodownikiem) – ostatnie miesiące w Polsce nie wydają się wpływać ujemnie na indywidualną aktywność biegaczy. Rozgrywane są kameralne mityngi, a nawet bardziej liczne biegi górskie, na których przestrzegane są podstawowe środki bezpieczeństwa. W ostatnim półroczu wzrosły też znacznie wpływy z internetowej sprzedaży artykułów sportowych.
Orgowie z ZOIM są jednak nastawieni bojowo, przy czym wydaje się, że sami nie stanowią zbyt silnego lobby, mogącego rywalizować z innymi branżami o spełnienie swoich postulatów przez stronę rządową. Podkreślają zaangażowanie w ich imprezy 1,5 milionowej społeczności oraz prozdrowotny aspekt uczestnictwa w rywalizacji amatorów. Utrzymują też, że stanowią ważną gałęzią gospodarki, ale że sami jako przedsiębiorcy docierają już do skraju wytrzymałości.
Może dlatego wypowiedź obecnego na spotkaniu wiceprezesa Polskiego Związku Lekkiej Atletyki Tomasza Majewskiego wzbudziła mieszane uczucia. Przytoczono ją w wysłanej do mediów informacji prasowej:
– Rozumiem wasze niepokoje i motywacje, bo to jest wasza praca i coś, czemu często poświęciliście życie i jako PZLA rozumiemy wasze problemy. Rozumiemy też jednak, dlaczego macie tak małą siłę przebicia i dlaczego nikt się za wami nie ujmuje. Sport wyczynowy nie może istnieć bez rywalizacji, nie miałby sensu. Czy może istnieć sport amatorski bez rywalizacji? Właśnie może. To jest dość kontrowersyjne, ale taka jest niestety prawda. Bardzo dużo ludzi stojących z boku, tak na to patrzy. Jeśli nie będzie biegów dla amatorów, to ci amatorzy pójdą biegać gdzieś sami do lasu. Stąd może się brać niezrozumienie problemów tej branży, bo to nie jest niezbędna działalność dla funkcjonowania w społeczeństwie. My jako PZLA skupiamy się głównie na rywalizacji zawodowej, wyczynowej. Czas jest bardzo zły, szczególnie dla organizatorów imprez masowych – zauważył przedstawiciel lekkoatletycznej centrali.
Pisząc coś o sobie zwykle popada w przesadę. Medalista mistrzostw Polski w biegach długich, specjalizujący się przez lata w biegu na 3000 m z przeszkodami, obecnie próbuje swoich sił w biegach ulicznych i ultra. Absolwent MISH oraz WDiNP UW, dziennikarz piszący, spiker, trener biegaczy i współtwórca Tatra Running.