Redakcja Bieganie.pl
Dzisiaj rozpoczęły się zapisy na kolejną edycję biegu. Nie organizuje go jednak KB Maniac, a Fundacja „Maniacka Dziesiątka” we współpracy z Fundacją Klub Biegacza „MANIAC” Poznań (cyt. z regulaminu). Z kolei w zakładce „organizator” widnieje informacja; „Organizatorem biegu jest: Fundacja “MANIACKA DZIESIĄTKA” w organizacji z Sportlife oraz we współpracy z Fundacją Klub Biegacza “MANIAC” Poznań”.
Sęk w tym, że żadna z tych fundacji (12 grudnia, godzina 13) nie widnieje w Krajowym Rejestrze Sądowym, co każe sądzić, że faktycznie (jeszcze?) nie istnieją… Potwierdzenie przelewu wpisowego ujawnia odbiorcę jako Sportlife Artur Kujawiński, podczas gdy przed rokiem było to Stowarzyszenie Klub Biegacza „MANIAC” Poznań.
Na temat sprawy wypowiedziała się Izabela Jedynak, członkini Zarządu KB Maniac: „Artur Kujawiński nie przedstawił dokumentów na rozliczenie ubiegłorocznego biegu, mimo naszych próśb. Odmawia wyjaśnień, podczas gdy na wyciągach z rachunku bankowego klubu widnieją przelewy znacznych kwot na prywatne konto prezesa. Od dłuższego czasu trwa spór odnośnie działań klubu i zakresu odpowiedzialności zarządu i jego prezesa. O istnieniu nowych podmiotów – fundacji wspomnianych w regulaminie – dowiedzieliśmy się z mediów społecznościowych.”
Jak się dowiedzieliśmy od Artura Kujawińskiego, w czwartek ma odbyć się zebranie Klubu, podczas którego ma dojść do konfrontacji stanowisk.
Adam Klein, bieganie.pl: Przyznam się, że nie dziwię się takiemu rozwojowi wypadków. Znam dwa, bardzo podobne przypadki. Prawie zawsze wygląda to tak samo. Jest jakaś grupa osób, które razem współdziałają organizując jakieś przedsięwzięcie biegowe, może tworzą klub lub stowarzyszenie. Zazwyczaj naturalnie wykształca się jakiś lider, który jest bardziej przedsiębiorczy, dynamiczny. On bierze na siebie sprawy załatwiania umów sponsorskich, sam ogarnia wiele organizacyjnych tematów. Pozostali klubowicze są zadowoleni, że nie muszą tego robić bo nie czują się w tym dobrze, oni zajmują się czymś innym. W pewnym momencie lider uznaje, że ci inni praktycznie nie są mu w ogóle potrzebni, że nawet przeszkadzają, bo trzeba się przed nimi tłumaczyć z jakichś finansowych kwestii. Ze strony lidera, pojawiają się zarzuty, że ci inni przez kilka lat nie byli nawet raz na spotkaniu organizacyjnym, że tak naprawdę nic nie robili. Ze strony klubowiczów, pojawiają się zarzuty, że żadnych spotkań organizacyjnych nie było, bo lider zaczął wszystko robić sam, po prostu „uwłaszczył”się na imprezie, którą kiedyś robili razem. Nagle pieniądze idą już na jego prywatne konto. Bo jak wiadomo chodzi o pieniądze. Lider pracuje najwięcej więc słusznie uważa, że należy mu się najwięcej ale swoją pozycję w decydowaniu o pieniądzach, lider wywalczył sobie metodą małych kroczków a nie wprost, komunikując o tym członkom klubu. W pewnym momencie lider pociąga już za tak dużo sznurków, że pozostali klubowicze tylko się dziwią, jak do tego doszło, że oni do tego dopuścili. Klubowiczów KB Maniac pytam, czy jeśli przestaną robić cokolwiek przy Maniackiej – czy będą coś jednak organizować? Od razu powiem, że etycznie jestem po ich stronie ale realnie niech się zastanowią, czy gdyby nie lider, to oni by to wszystko co lider zrobili?