Redakcja Bieganie.pl
Bardzo ciekawie minął weekend w Houston. Najpierw w sobotę w Mistrzostwach Stanów Zjednoczonych w Półmaratonie w Houston wygrali wśród Panów Mo Trafeh a wśród Pań Jen Rhines. Na tej samej trasie w przyszłym roku odbędą się amerykańskie eliminacje maratońskie do Igrzysk Olimpijskich
„ – Trasa jest ciężka – przyznał zwycięzca, który przybiegł na metę z wynikiem 1:02:17. – każdy kto będzie w stanie zrobić na niej 2:10 w przyszłym roku będzie wielki.”
Tafeh mieszka i trenuje w Cacablance, przyjechał na wyścig prosto z Maroka i narzekał na kiepską formę wynikłą z czterotygodniowej przerwy wywołanej kontuzją rozcięgna podeszwowego.
Tafeh i Ryan Hall biegli razem prawie do końca, Tafek zaatakował na ostatnim zakręcie.
„ – Właśnie tego szukałem przyjeżdżając tutaj – powiedział Hall po biegu – wymagającego wyścigu w który mogę wtrącić swoje trzy grosze”
Wśród Pań wygrała Jennifer Rhines, 36 letnia zawodniczka, szósta na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie na 5000m w 2008 roku.
Przez dużą część trasy biegła spokojnie i przejęła prowadzenia na 5 kilometrów przed metą, czyli mając przed sobą dystans na którym czuje się najlepiej.
" – Czekałam na moją komfortową strefę – powiedziała"
Na mecie uzyskała wynik 1:11:14 który jest jej rekordem życiowym”.
Półmaraton
Panowie
1 Mohamed TRAFEH 1:02:17
2 Ryan HALL 1:02:20
3 Patrick SMYTH 1:02:32
4 Fasil BIZUNEH 1:02:47
5 Jason LEHMKUHLE 1:02:49
6 Ryan VAIL 1:02:51
7 Scott MACPHERSON 1:04:03
8 Jorge TORRES 1:04:18
Panie
1 Jennifer RHINES 1:11:14
2 Serena BURLA 1:11:38
3 Nan KENNARD 1:12:03
4 Katie MCGREGOR 1:12:13
5 Terra MOODY 1:12:30
6 Clara GRANDT 1:13:13
7 Lindsey SCHERF 1:13:40
8 Amy HASTINGS 1:14:07
Następnego dnia odbył się Maratom.
Zwyciężył 22 letni Etiopczyk Bekane Daba z bardzo dobrym wynikiem 2:07:07. Był to dla niego drugi maraton, pierwszy pobiegł w październiku zeszłego roku w Amsterdamie z czasem 2:14:40. Daba trenuje w Addis Abebie (w Etiopii) pod kierunkiem trenera Haji Adilo (byłego zawodnika z życiówką 2:12:25 w maratonie).
Widzowie mogli być nieco zaskoczeni, gdyż na 200 metrów przed metą Daba skręcił do przydrożnej toalety, jak się okazało pił podczas biegu za dużo i już nie mógł wytrzymać ciśnienia. Miał bezpieczną przewagę nad drugim na mecie Arciniagą.
Arciniaga jest jednym z zawodników ekipy Grega McMillana i tak naprawdę biegł w biegu tylko w jednym celu – być osobistym zającem liderów grupy McMillana – Gotchera i Fagana. Niestety Gotcher, który rok temu zadebiutował w Houston z wynikiem 2:10:36 nie zaliczy tego występu do udanych. Ukończył bieg na szóstym miejscu z wynikiem 2:19:30 a Fagan zszedł z trasy z powodu bólu kostki.
Dla trenera Grega McMillana najbardziej niezwykły jest występ Arciniagi. Po pierwsze nie wykonał pełnego programu przygotowującego do maratonu, po drugie planował biec tylko do 25 kilometra razem z Gotcherem. Arciniaga dostał od McMillana zgodę na dobiegnięcie do mety pod warunkiem, że zawodnik będzie czuł się dobrze ale Arciniaga nie dopuszczał tej myśli do siebie przez pierwszą połowę wyścigu.
„ – Nie myślałem o ukończeniu, dzięki temu miałem mniejszą presję – powiedział Aricniaga”. Półmaraton minęli z Gotcherem w czasie 1:04:17, dobiegł z Gotcherem jeszcze do 25 kilometra ale wtedy uznał, że odpuści bo było to dla niego za szybko. „ – Na 25 k zdecydowałem się puścić Goctera – to był już mój limit”.
Jednak zdecydował się przebiec jeszcze kilka kilometrów. Powiedział sobie, że pobiegnie jeszcze milę i jeśli tempo wyjdzie wolniej niż 5:20 min/milę (3:20 min/km) to zejdzie z trasy. Tymczasem wyszło 5:05 (3:11) a on nadal czuł się dobrze. Następna mila tak samo, następna też, zdecydował się biec dalej. Na 32 kilometrze minął Gotchera. Na 400 metrów do mety minął słabnącego Kenijczyka Wilfreda Murgora. Ten wynik dał mu kwalifikację olimpijską i kwalifikację na tegoroczne Mistrzostwa Świtata w Daegu w Korei. (Teshome Gelana, zeszłoroczny zwycięzca prawdopodobnie nie ukończył biegu).
Wśród Pań bieg rozstrzygnął się pomiędzy dwiema etiopkami Mamitu Daska i Ashu Kasim. Zwyciężyła Daska z wynikiem 2:26:33. Na trzecim miejscu przybiegła Stephanie Rothstein, zawodniczka Grega McMillana poprawiając swoją życiówkę o ponad 10 minut !!! McMillan nie był zdziwiony jej występem:
„ – Wiedzieliśmy z treningów, że stać ja na złamanie 2:30 – powiedział – Myślę, że jest jedną z najbardziej utalentowanych zawodniczek z jakimi pracowałem i miejmy nadzieję, że to dopiero początek jej kariery po tym, jak w końcu poprawnie zdiagnozowano u niej Celiakię”.
Rothstein przeniosła się do Flagstaff pod skrzydła McMillana w kwietniu 2010. Przedtem przez dwa lata cierpiała na niezdiagnozowana chorobę. Ciągle łapała kontuzje, nie regenerowała się, czuła się zmęczona, miała niski poziom żelaza. Okazało się, że była to nietolerancja glutenu i po zmianie diety wszystko wróciło do normy. A nawet lepiej bo od jesieni 2010 Stephanie notuje stały progres.
Maraton
Panowie
1 Tolesa, Bekana D. ETH 2:07:04
2 Arciniaga, Nicholas Flagstaff USA 2:11:30
3 Murgor, Wilfred K KEN 2:11:41
4 Watson, Rob Guelph ON CAN 2:16:17
5 Davis, Jesse L Indianapolis IN 2:18:47
6 Gotcher, Brett B Flagstaff AZ 2:19:30
7 Lyons, Brian A Saint Louis MO 2:19:52
8 MacDowell, Adam D Webster Groves MO 2:22:16
Panie
1 Daska, Mamitu ETH 2:26:33
2 Kasim, Ashu ETH 2:27:47
3 Rothstein, Stephanie E Flagstaff AZ USA 2:29:35
4 Gebre, Belainesh Z ETH 2:34:47
5 Getnet, Selamie ETH 2:36:34
6 Fryburg-Zaitz, Kristen M CO USA 2:40:47
7 Cappello, Heather Waltham MA USA 2:40:58
8 Tufa, Tigist ETH 2:41:50
Komentarz redakcyjny:
Dlaczego piszemy o Stanach Zjednoczonych? Bo jest to w tym momencie znakomite laboratorium pokazujące jak walczyć z dominacją biegaczy z Afryki. Amerykanie są transparentni, publikują wywiady, relacje, prowadza blogi. To czego możemy się od nich nauczyć to nawet nie kwestia warsztatu trenerskiego ale chyba przede wszystkim organizacji.
Szczególnie wśród kobiet widać jak działa amerykański system. Druga, szósta i jedenasta zawodniczka na mecie półmaratonu trenują w klubie RIADHA – to jest samofinansująca się organizacja filantropijna ukierunkowana pomoc zawodnikom.
Trzecia na mecie półmaratonu Nan Kennard trenuje w klubie Running Republic of Boulder który mimo, że oficjalnie zrzeszony w USATF (amerykański związek lekkiej atletyki) jest dalekim od tego jak wyglądają nasze kluby. Skupiona wokół jednego trenera, oferująca raczej skromne benefity ale wymagająca miesięcznych opłat za trening i rocznych za członkostwo.
Grupa McMillana to podobna organizacja do Running Republic of Boulder, choć może bez tych opłat na rzecz trenera bo McMillanowi udało się pozyskać niezłe finansowanie od Adidasa. Ale to także jest raczej grupa biegowa a nie klub.
Wszystkie trzy wymienione wyżej organizacje wyglądają raczej jak grupy znajomych razem trenujących niż to co w Polsce znane jest pod nazwą Klub Lekkoatletyczny, gdzie przynależność jest tak naprawdę często fikcyjna i poza obowiązkiem zapisania się z klubu na zawody organizowane przez PZLA nie łączą zawodnika z klubem żadne relacje.
No i chyba żaden z czołowych amerykańskich zawodników nie trenuje w relacji jeden do jednego – czyli trener zawodnik. Może nie jest to nic nowego w stosunku do tego jak organizowało się szkolenie w Polsce za czasów komunizmu, zwłaszcza wczesnego. Ale jeśli nikt tego nie pamięta to dla dobra polskiego systemu szkoleniowego powinno się wysłać kogoś na kilkutygodniowy staż aby potem wszystko w PZLA zreferował.