Redakcja Bieganie.pl
Magdalena Łączak drugi raz najlepsza w Transgrancanarii. Jedna z najlepszych polskich ultrasek zwyciężyła, podobnie jak w ubiegłym roku, w zawodach Transgrancanaria (128 km, +7500 m). Trwający od 20 do 24 lutego festiwal biegowy na Wyspach Kanaryjskich zgromadził na starcie liczną grupę Polaków, którzy odegrali w nim znaczące role. Wygrana w zawodach z prestiżowego cyklu Ultra-Trail World Tour to kolejne hiszpańskie podium w dorobku 41-letniej Łączak.
– Bieg ułożył się dla naszej zawodniczki bardzo dobrze – relacjonuje Przemysław Ząbecki z Salomon Suunto Team. – Zgodnie z oczekiwaniami początkowe kilometry należały do głównej faworytki biegu – Chinki Miao Yao, ale po 50-tym kilometrze trasy na prowadzenie wyszła już Magda. Do mniej więcej 90-tego kilometra musiała jednak oglądać się na goniące ją rywalki. Na mecie 128-kilometrowej trasy w Meloneras (na południu Gran Canarii) zameldowała się w sobotę 23 lutego, po 16 godzinach i 22 minutach.
Ostatecznie Miao Yao nie ukończyła rywalizacji. Ponad 12 minut za Polką finiszowała Amerykanka Kaytlyn Gerbin, a trzecie miejsce zajęła Brazylijka Fernanda Maciel, która w przeszłości 4 razy stawała na podium zawodów UTMB.
Dla Magdaleny Łączak Transgrancanaria 2019 była najdłuższym dystansem w życiu pokonanym na zawodach (zeszłoroczna trasa była mniej więcej 3 kilometry krótsza). Reprezentantka Polski ma w swoim dorobku już kilka zwycięstw w hiszpańskich biegach ultra – m.in. Ultra Pirineu, Ultra Sierra Nevada, Haria Extreme Lanzarote. W sierpniu tego roku Polka planuje występ w legendarnym Ultra Trail du Mont Blanc na dystansie ok. 171 km (+10000 m).
Fot. Patrycja Łączak
Mieszkająca i pracująca w Mielcu Łączak nie miała czasu na pełne przygotowania do Transgrancanarii.
– Przyleciałam na miejsce 8 dni przed biegiem. Na bezpośrednie przygotowanie startowe było więc troszeczkę za późno – powiedziała w rozmowie z naszą redakcją. – Zrobiłam tylko mały rekonesans trasy. Przebiegłam zmieniony w stosunku do zeszłego roku odcinek i zaliczyłam dwa treningi w górach. Bardziej starałam się odpocząć od codziennych obowiązków i zaaklimatyzować. W piątek o 11 w nocy, gdy jechaliśmy na start, termometr pokazywał 22 stopnie, w sobotę rano temperatura dochodziła do 30 stopni. Słońce paliło niemiłosiernie, nie było chmur.
Podwójna zwyciężczyni prestiżowej imprezy przygotowywała taktykę na tegoroczny bieg po godzinach pracy.
– Organizator czytelnie pozycjonował uczestników po punktach ITRA, więc łatwo było się zorientować, jakie przeciwniczki będę mieć. Z drugiej strony tak długi ultramaraton rządzi się specyficznymi prawami, więc nie zamierzałam konfrontować się przed imprezą z nikim – przyznała Łączak. – Plan miałam mniej więcej taki, że z najlepszą Chinką… nie będę się ścigać w pierwszej części dystansu. Ona jest świetną maratonką, w Chinach jest teraz wiosna więc na pewno lepiej znosi aklimatyzację. Ale z drugiej strony wiedziałam, że nie startowała na tak długich dystansach. Mimo to, zdziwiło mnie, jak bardzo odsadziła mnie na pierwszych dwóch punktach. Dopiero około 30-tego kilometra zaczęłam czuć, że ta różnica topnieje. Doszłam ją w ciemnościach, mniej więcej po dystansie maratonu, wpadłam na nią w ostatniej chwili, próbowałam się do niej uśmiechnąć. Starała się może 10-20 metrów utrzymać moje tempo na podbiegu, potem jeszcze spotkałyśmy się na najbliższym punkcie, na który trochę za długo skręcałam.
W drugiej części dystansu do walki z Polką włączyły się Amerykanka i Brazylijka.
– Czułam na plecach goniące mnie dziewczyny, biegły razem i cięły się o drugie miejsce. Minęłyśmy się na agrafce w okolicy Roque Nublo (szczyt na 1811 m n.p.m., jeden z najwyższych punktów trasy, przyp. red.). Liczyłam na to, że moja przewaga będzie szybciej rosła. Około 90 kilometra zaczęłam myśleć, że nie oddalam się od nich, ale też przygotowywałam się na moment, że mnie dopadną i na to, że nie mogę się tym załamać. Trzeba było cisnąć do końca. Takie imprezy mają to do siebie, że przewagę jest bardzo łatwo zyskać i równie łatwo stracić – relacjonuje zawodniczka Salomon Suunto Team.
Magda z rozbrajającą szczerością przyznaje, że kobiety w tej edycji zawodów nie pobiegły oszałamiająco. Wspomina też ciekawe i bolesne momenty na trasie.
– Zapadło mi w pamięć miłe spotkanie z Rumunem mieszkającym w Hiszpanii, który próbował trzymać moje tempo pod koniec wyścigu. W pewnym momencie zaproponował, że da mi swoje kije, bym mogła odpocząć. Podziękowałam, również dlatego, że do końca nie wiem, jak traktowana byłaby taka pomoc. Na jednym ze stromych zbiegów chcąc ochronić kolana upadłam na rękę. Mam rozbitą dłoń i przedramię.
Mistrzyni Transgrancanarii jest oprócz tego cała i zdrowa. Dwa dni po zakończeniu rywalizacji bolą ją tylko… mięśnie pośladkowe. Nieco niepokoi ją za to stan łydek w trakcie samych zawodów.
– Zdziwiłam się, bo łydki bolały mnie praktycznie od początku rywalizacji. Wcześniej to się nie zdarzało, a przed tym biegiem bardzo dobrze się nawadniałam i dobrze odżywiałam. To na razie tajemnica, muszę znaleźć prawdziwą przyczynę tej sytuacji – kończy polska ultraska.
Fot. Patrycja Łączak
Triumf Łączak i wiążące się z nim kolejne punkty do rankingu ITRA to nie jedyny polski akcent 17-tej edycji zawodów na Wyspach Kanaryjskich. Składało się na nie w tym roku w sumie 6 biegów. Życiowy sukces odniosła Katarzyna Solińska, która zwyciężyła na dystansie maratonu (42 km, +1000). Szósty w tej formule był Kamil Leśniak. Katarzyna Winiarska, która rywalizowała na trasie Advanced (65 km, +3200) zajęła również wysokie, piąte miejsce. W ostatni weekend na mecie rozmaitych biegów na Gran Canarii znalazło się aż 98 Polaków.
Spośród zwycięzców festiwalowych wyścigów na uwagę zasługuje między innymi Włoch Luca Papi. Kilka godzin po wygranej w ekstremalnym wyścigu Transgrancanaria 360° (około 264 km i ponad 13000 m przewyższeń), stanął na starcie „regularnej” Transcgrancanarii i ukończył ją w czasie ponad 27 godzin. Zawody w towarzyskiej formule Promo/Youth & Family z dużą przewagą wygrał zaś 48-letni Hiszpan Chema Martinez, który przed laty był między innymi mistrzem Europy na 10000 m na bieżni oraz wicemistrzem Europy w maratonie (r.ż. 2:08:09).
Najważniejsze wyniki
TRANSGRANCANARIA 128 km (+7500 m)
Kobiety
Magda Łączak (POL) – 16:22:56
Kaytlyn Gerbin (USA) – 16:35:08
Fernanda Maciel (BRA) – 17:03:33
Mężczyźni
Pau Capell (SPA) – 12:42:40
Pablo Villa (SPA) – 13:31:37
Cristofer Clemente (SPA) – 13:42:54
ADVANCED 65 km (+3200 m)
Kobiety
Irina Raczynska (RUS) – 07:17:29
Dominique van Mechgelen (BEL) – 07:29:01
María José Guillén (SPA) – 07:42:22
Mężczyźni
Iván Camps (SPA) – 05:53:10
Martin Halasz (SVK) – 05:59:54
Jesús Gil (SPA) – 06:14:33
MARATHON 42 km (+1000 m)
Kobiety
Katarzyna Solińska (POL) – 03:42:32
Marta Molist (SPA) – 03:44:50
Kerstin Engelmann-Pilger (SPA) – 03:47:13
Mężczyźni
Pablo Villalobos (SPA) – 02:56:26
Antonio Martínez (SPA) – 02:59:08
Borja Fernández (SPA) – 03:01:06
STARTER 30 km (+688 m)
Kobiety
Sheila Avilés (SPA) – 02:26:36
Sara Jarillo (SPA) – 02:41:22
Becky Quinn (IRE) – 02:41:37
Mężczyźni
Mårten Boström (FIN) – 02:02:58
Gabriele Bacchion (ITA) – 02:03:43
Abel Carretero (SPA) – 02:07:43
PROMO 17 km (+300 m)
Kobiety
Luna de Bruin (NED) – 01:32:10
Lorena Marcen (SPA) – 01:36:30
Elodie Berteloodt (SPA) – 01:40:02
Mężczyźni
Chema Martínez (SPA) – 01:07:58
Wilson Gabriel Cardoso (CPV) – 01:11:32
Jesús Santana (SPA) – 01:15:00
TRANSGRANCANARIA 360º (264 km, +13265 m)
Kobiety
Esther Hernández (SPA) – 69:11:47
Anita Lipeina (LAT) – 81:10:25
Céline Lucak (FRA) – 84:21:27
Mężczyźni
Luca Papi (ITA) – 50:14:13
Eugeni Roselló (SPA) – 53:09:33
Iván Galván (SPA) – 54:45:10