Krzysztof Brągiel
Biega od 1999 roku i nadal niczego nie wygrał. Absolwent II LO im. Mikołaja Kopernika w Kędzierzynie-Koźlu. Mieszka na Warmii. Najbardziej lubi startować na 800 metrów i leżeć na mecie.
W Niemczech rozegrano drugie tegoroczne zawody cyklu World Athletics Indoor Tour. Jedynym Polakiem, który wybrał się do Karlsruhe, był Mateusz Borkowski. Nasz reprezentant zajął 5 miejsce w biegu na 800 metrów. Sportowcy ewidentnie nabierają rozpędu, w Karlsruhe ustanowiono trzy najlepsze tegoroczne wyniki na świecie, licząc tylko konkurencje biegowe.
Pan Koronawirus przełożył Halowe Mistrzostwa Świata w Nankin na przyszły rok. Halowy sezon 2020 w ramach cyklu zorganizowanego przez World Athletics, rozgrywany jest jednak zgodnie z planem. Po zawodach w Bostonie, przyszedł czas na 36. Indoor Meeting Karlsruhe. 31 stycznia na niebieskiej bieżni Messehale przeprowadzono 7 konkurencji biegowych.
Finałowy wyścig pań na 60 metrów, został poprzedzony dwiema seriami eliminacyjnymi. W pierwszej z nich – co ciekawe – pobiegła etatowe skoczkini w dal Malaika Mihambo (mistrzyni Europy z Berlina 2018) i zdołała uzyskać awans do finału.
Główną rolę w finałowej rywalizacji odegrała Shania Collins z USA, wygrywając z wynikiem 7.20. Mimo międzynarodowej obsady, sprint nie stał na szczególnie wysokim poziomie. Rok temu w Niemczech wygrywała Ewa Swoboda, zatrzymując zegar na 7.10. Inna sprawa, że tegoroczna sześćdziesiątka nie była zaliczana do cyklu WAIT, co z pewnością przełożyło się na brak wielkich nazwisk w blokach.
W bliskim naszemu sercu biegu na 800 metrów, który przez lata dzięki Adamowi Kszczotowi i Marcinowi Lewandowskiemu był polską specjalnością – piąte miejsce zajął Mateusz Borkowski. Polak zaczął ambitnie, przez dwa okrążenia trzymając się szpicy. W okolicach pięćsetki nasz reprezentant zaczął jednak słabnąć, co skrupulatnie wykorzystali rywale.
Dobrą końcówką popisał się zwłaszcza Mostafa Smaili, którego 1:46.38 to na tę chwilę najlepszy tegoroczny wynik na świecie (WL), jeśli chodzi o halowe 4 okrążenia.
800 metrów mężczyzn
1. SMAILI Mostafa (MAR) 1:46.38 WL
2. DE ARRIBA Álvaro (ESP) 1:47.87
3. FARKEN Robert (GER) 1:47.91
4. KRAMER Andreas (SWE) 1:48.71
5. BORKOWSKI Mateusz (POL) 1:48.89
6. ORDONEZ Saúl (ESP) 1:49.72
7. ROJO Guillermo (ESP) DNF
Na 3000 m kobiet zabrakło wielkich nazwisk. Najlepiej z dystansem 15 okrążeń poradziła sobie Fantu Worku. Etiopka objęła prowadzenie, gdy tylko swoją robotę skończyły pacemakerki. Worku zwyciężyła bezproblemowo z najlepszym tegorocznym wynikiem na świecie 8:37.58 oraz dorobkiem 10 punktów do generalnej klasyfikacji cyklu. Na mecie – szósta zawodniczka MŚ w Dosze na 5000 metrów – odebrała zasłużone gratulacje i kwiaty. Celebrując zwycięstwo, chciała podzielić się z publicznością wiązanką, jednak tak niefortunnie rzuciła kwiatami, że te zamiast w dłoniach fanów wylądowały na ogrodzeniu.
W finale 60 metrów przez płotki kobiet wystąpiła prawdziwa europejska elita wspomagana przez mocne zawodniczki spoza Starego Kontynentu. Cindy Roleder i Alina Talay teoretycznie miały stoczyć pojedynek o zwycięstwo z Nigeryjką Amusan i Amerykanką Clemons. Skończyło się jednak na tym, że Talay (medalistka MŚ i ME) popełniła falstart a Roleder (mistrzyni Europy 2016) przybiegła ostatnia.
Popis dała za to Amusan, która po dość spokojnym wyjściu z bloków, w drugiej fazie dystansu nie dała szans dużo bardziej doświadczonej Clemons. Nigeryjka wygrała z wynikiem 7.84, co jest jej nowym rekordem życiowym i czasem niewiele gorszym od WL (World Lead) Kendry Harrison (7.81).
Bieg na 1500 metrów kobiet zapowiadał się jako największe biegowe wydarzenie mitingu. Naprzeciwko siebie stanęły Beatrice Chepkoech, rekordzistka świata na 3000 z przeszkodami oraz Winnie Nanyondo, która tak świetnie radziła sobie w Dosze na dystansie 800 metrów, zajmując 4 miejsce w finale MŚ.
Chepkoech rozgrywała wyścig tak, jak lubi – tempowo, od razu ustawiając się za pacemakerką Yarigo. Na 700 metrów do mety najlepsza przeszkodówka świata przejęła liderowanie po „zającu”. Na plecach Chepkoech znajdowała się jednak trzyosobowa grupa rządnych krwi biegaczek z Czarnego Lądu – Nanyondo, Haile i Embaye. Na końcówce to rywalki przejęły inicjatywę, spychając utytułowaną Kenijkę na 4 miejsce.
Ostatecznie wygrała najmocniejsza na ostatnich 100 metrach Embaye – srebrna medalistka HMŚ w Sopocie z 2014 roku na dystansie 1500 ,. Druga finiszowała Nanyondo, a podium uzupełniła młodziutka – zaledwie 18-letnia – Lemlem Hailu.
1500 m kobiet
1. EMBAYE Axumawit (ESP) 4:07.94
2. NANYONDO Winnie (UGA) 4:08.06
3. HAILU Lemlem (ETH) 4:08.32
4. CHEPKOECH Beatrice (KEN) 4:08.59
5. PEREZ Marta (ESP) 4:10.52
6. GUERRERO Esther (ESP) 4:10.84
7. TROST Katharina (GER) 4:10.89
8. GRANZ Caterina (GER) 4:14.71
Do ciekawego rozstrzygnięcia doszło w rywalizacji na 400 kobiet. Wygrała, biegnąca w teoretycznie słabszej 1 serii Włoszka Ayomide Folorunso z wynikiem 52.56. W serii numer 2 ten sam czas osiągnęła Lea Sprunger, ale po sprawdzeniu trzeciego miejsca po przecinku, zwycięstwo i 10 punktów przyznano Włoszce. Trzecie miejsce zajęła Lisanne de Witte (52.70). Przypomnijmy, że zarówno Szwajcarka, jak i Holenderka już 8 lutego zmierzą się w Toruniu z naszymi biegaczkami: Święty-Ersetic oraz Baumgart-Witan.
Na 3000 metrów mężczyzn podobnie jak w Bostonie triumfował Bethwell Birgen. Jego 7:38.50 to najlepszy tegoroczny wynik na listach światowych. Kenijczyk ma już 20 punktów w generalnej klasyfikacji World Athletics Indoor Tour i brakuje mu tylko jednego zwycięstwa, żeby postawić kropkę nad i.
Mityng w Karlsruhe zakończył się bez ustanowienia nowego rekordu zawodów, a trzeba przyznać, że te są wyborne. Na 3000 w roku 1998 – 7:26.15 nabiegał w Karlsruhe Haile Gebrselassie, a na 800 m rekord mitingu należy do Yurija Borzakowskiego (1:44.15 z 2001 roku).