Redakcja Bieganie.pl
Co nie dziwi – Hiszpan zarzeka się, że nigdy nie miał styczności z nielegalnymi
substancjami. Co dziwi – podkreśla jednocześnie, że w
tym roku poddawany był kilkanaście razy rozmaitym kontrolom (nawet na własne
życzenie) i wszystkie przeszedł gładko. Trenujący w katalońskim klubie 35-letni
długodystansowiec sugeruje, że padł ofiarą spisku rodzimego związku lekkiej
atletyki.
– To nie jest dla mnie żadna niespodzianka. W środowisku przeszkodowców
Blanco miał opinię koksiarza – mówi Tomek Szymkowiak, który podczas finałowego
biegu letnich Mistrzostw Europy zajął 5. miejsce, dwa miejsca za Blanco. –
Słyszałem, że swoim znajomym proponował doping, miał podejrzane wahania wyników
w ciągu sezonu. Zrobił swój najlepszy wynik w Barcelonie – 8.19, ale potrafił
też pobiec prawie 8.50 podczas finału Pucharu Świata w Splicie, gdzie
reprezentował Europę. Wszyscy go podejrzewali, ciągle w tym sezonie ganiały za
nim kontrole. Na Pucharze Europy w Bergen z naszego biegu badano tylko niego.
Kto wie, jak potoczyłyby się losy medali Mistrzostw Europy, gdyby zabrakło
na nich Blanco. Jego nieoczekiwany atak na 470 metrów do mety pamięta dobrze
nasz reprezentant.
– Naprawdę mnie zaskoczył. Nastawiałem się na ściganie z Mołdawianinem
Ionem Luczianowem i wiedziałem, że to
między nami powinna rozegrać się walka o brązowy medal – wspomina Szymkowiak. –
Po Mistrzostwach rozmawialiśmy z Ionem o podejrzanej formie Hiszpana i
powiedziałem mu nawet: „Spokojnie, poczekajmy na wyniki kontroli, jeszcze
będziesz mieć brąz!”.
Na razie informacja o dyskwalifikacji Blanco czeka na ratyfikację rodzimego
związku. Do końca nie wiadomo, jaki będzie wymiar ewentualnej dyskwalifikacji i
które wyniki zawodnika zostaną anulowane. Jose Luis Blanco srebrny medalista
Mistrzostw Europy z Goeteborga (2006) wciąż pozostaje trzecim zawodnikiem
Mistrzostw Europy w Barcelonie (2010).
Blanco – to po hiszpańsku „biały, czysty”. Czyżby Hiszpan czysty jednak nie
był?