Bartłomiej Falkowski
Biegacz o wyczynowych aspiracjach, nauczyciel wychowania fizycznego i wielbiciel ciastek. Lubi podglądać zagranicznych biegaczy i wplatać ich metody treningowe do własnego biegania.
Dziękujemy Heniu! Pod tymi słowami chciałoby się podpisać wielu kibiców biegania w Polsce. Henryk Szost, Rekordzista Polski w maratonie, podczas 50. AMPANEL Maratonu Dębno oficjalnie pożegnał się z tym dystansem w czasie 2:44:09. Uczynił to w tym samym mieście, gdzie w 2007 zadebiutował na królewskim dystansie. Sylwetkę Henryka zna wielu kibiców. My pokażemy wam, czego można nauczyć się od Rekordzisty.
To były ciężkie warunki. Mijałem masę biegaczy, którzy cierpieli na trasie. Pogoda dała w kość. Mimo, że dla mnie dziś czas nie miał znaczenia to chciałem się przede wszystkim dobrze bawić. Ruszyłem po 3:30, chciałem dotrzeć w niezłej formie. Bardzo się cieszę. Nie mogłem wyśnić sobie lepszego zakończenia kariery. Jestem ogromnie wzruszony. Wiele osób zaczepiało mnie na trasie i prosiło by pobiec ze mną 50, 100 czy 200m. Wiele osób, które byli ze mną całą karierę czy w ostatnich miesiącach, to moi najwięksi przyjaciele. Dziękuję wszystkim fanom, dziękuję trenerom, managerowi Czesławowi Zapale oraz Wam Kibicom – spieraliście mnie w ciężkich chwilach, w powrotach. Jestem Wam dozgonnie wdzięczny. Kocham Was i wewnętrznie jestem całkowicie wzruszony. – Powiedział świeżo po wbiegnięciu na linię mety Maratonu w Dębnie.
Henryk, między innymi w swojej autobiografii „Rekordzista”, wspominał o tym, jak potrafił włączyć tryb wojownika. Nawet przy, jak wydawać by się mogło, gorszej dyspozycji, potrafił wykrzesać z siebie totalnie wszystko na zawodach czy ważnych treningach. Chodziło tu o mentalne zmobilizowanie do tego, by sięgnąć do najgłębszych rezerw, jakie kryją się w każdym z biegaczy, ale nie każdy potrafi je odkryć.
Jak mawia – maraton wymaga otwarcia się na cierpienie. Prawdziwe zrozumienie tego doprowadziło Szosta do rekordu Polski wynoszącego 2:07:39. Pojęcie idei prawdziwego, pełnego otwarcia się na cierpienie może pozwolić wykrzesać z siebie maksimum każdemu biegaczowi, nieważne czy będzie walczył o rekordy kraju, podwórka czy przesuwanie własnych granic.
Gdy Henryk włączał „tryb wojownika”, wypruwał się absolutnie do końca. Ustalał sobie ambitny cel i biegł w tempie, które potrzebne było do jego realizacji. Bez kalkulowania ile przed nim. Bez taktycznego zwalniania. Niestety oznaczało to też, że zaliczył kilka zejść z trasy. Nie wynikało to z braku charakteru. Było to właśnie pokazaniem go. Tego, że próbował do końca trzymać tempo bez asekuracyjnego zwalniana. Takie rozwiązanie zawsze wiążę się tylko z dwoma scenariuszami. Spektakularnymi wynikami lub kompletną agonią.
Wynik 2:07:39 uzyskany w Japonii w 2012 był niespodzianką dla Szosta. Taką dosłowną. Podczas biegu postanowił po prostu „iść z grupą”, nie kontrolując tempa. Pierwsze przeliczanie, na ile może biec, pojawiło się dopiero na czterdziestym kilometrze. Wcześniej zawodnik po prostu reagował na to, co robili rywale i parł mocno do przodu.
Było to całkowite otwarcie na cierpienie i brak obaw o to, jak trzeba pobiec. Sam Henryk przyznał, że to, że nie wiedział na jaki wynik biegnie, pomogło mu i nie bał się wysokiego tempa. Każdy biegacz, oczywiście z zachowaniem rozsądku, może nauczyć się tego, że brak zbędnej kalkulacji może pozwolić na wybitne wyniki.
W środowisku biegowym Henryk ma bardzo dobrą opinię. Uchodzi za człowieka twardego, jak to Góral, ale i takiego, z którym można znaleźć wspólny język. Jednym z dowodów było to, że przez kilka lat to on kierował wojskową grupą maratońską.
O relacjach panujących w grupie można się przekonać m.in. po reakcji Aleksandry Lisowskiej, Andżeliki Mach i Aleksandry Brzezińskiej, które dziękowały mu po swoich sukcesach podczas maratonu w Walencji, m.in. na łamach Bieganie.pl.
Każdy, kto poznał Henia osobiście wie także, że to dusza towarzystwa, gaduła i ktoś, kto często żartuje. Czasem te dowcipy są ciężkie jak podbiegi w Muszynie, ale potrafią rozładować nawet najbardziej napiętą atmosferę.
Warto pamiętać, że każdy biegacz, nawet rekordzista, w pierwszej kolejności jest człowiekiem i mając dobre relacje w biegowej grupie łatwiej się żyje i łatwiej osiąga sukcesy.
Henrykowi dziękujemy za rekord, trzymamy kciuki za spełnianie się w branży biegowej po stronie dziennikarskiej w Bieganie.pl i liczymy na to, że będzie miał okazję szybko ucieszyć się z tego, że Polak ponownie pobiegnie 2:07 w maratonie.
Henryk Szost to jeden z najlepszych biegaczy długodystansowych w historii Polski. Pięć razy „połamał” granicę 2:10 w maratonie, a średnia z jego dziesięciu najlepszych rezultatów to solidne 2:09:37,4.
Henryk posiada również najlepszy wynik uzyskany przez naszego rodaka na ziemi polskiej (2:08:55 uzyskane 13.04.2014 w Warszawie). Oto najważniejsze statystyki z jego wieloletniej kariery:
Rekordy życiowe:
Półmaraton | 1:02:35 | 2011-03-27 | Warszawa |
Maraton | 2:07:39 – rekord Polski | 2012-03-04 | Otsu (JPN) |
1500 m | 3:44.26 | 2009-06-07 | Warszawa |
3000 m | 8:02.42 | 2005-05-22 | Poznań |
5000 m | 13:58.89 | 2007-06-30 | Poznań |
5 km | 13:59 | 2012-06-02 | Warszawa |
10000 m | 28:31.90 | 2009-05-02 | Kędzierzyn-Koźle |
10 km | 28:58 | 2010-10-17 | Lubin |
10 km* | 27:33 | 2010-09-11 | Krynica |
15 km | 45:25 | 2011-11-19 | Bełchatów |
20 km | 1:00:12 | 2013-10-13 | Paryż |
800 m | 1:53.26 | 2005-06-04 | Kraków |
3000 m prz | 8:56.41 | 2005-08-28 | Kraków |
2000 m | 5:29.80 | 2004-05-03 | Kraków |
2000 m prz | 5:48.29 | 2004-06-06 | Kraków |
(*zbyt duży spadek trasy)
Osiągnięcia Henryka Szosta:
10 najlepszych rezultatów Henryka Szosta w maratonie (średnia: 2:09:37,4):
L.p. | Wynik | Zajęte miejsce | Miejscowość | Data |
1. | 2:07:39 | 2 | Otsu | 04.03.2012 |
2. | 2:08:42 | 3 | Fukuoka | 02.12.2012 |
3. | 2:08:55 | 3 | Warszawa | 13.04.2014 |
4. | 2:09:37 | 4 | Fukuoka | 01.12.2013 |
5. | 2:09:39 | 12 | Frankfurt | 13.09.2011 |
6. | 2:10:02 | 6 | Fukuoka | 07.12.2014 |
7. | 2:10:09 | 7 | Frankfurt | 29.10.2017 |
8. | 2:10:11 | 9 | Warszawa | 26.04.2015 |
9. | 2:10:27 | 4 | Wiedeń | 18.04.2010 |
10. | 2:10:53 | 6 | Fukuoka | 04.12.2016 |
Progresja Rekordu Polski w maratonie:
L.p. | Nazwisko i imię | Czas | Data | Miejsce |
1. | Szost Henryk | 2:07:39 | 2012-03-04 | Lake Biwa, JPN |
2. | Gajdus Grzegorz | 2:09:23 | 2003-10-12 | Eindhoven NED |
3. | Niemczak Antoni | 2:09:41 | 1990-10-28 | Chicago, USA |
4. | Huruk Jan | 2:10:16 | 1990-04-22 | Wiedeń, AUT |
5. | Psujek Bogusław | 2:10:26 | 1987-05-10 | Londyn, GBR |
6. | Niemczak Antoni | 2:10:34 | 1986-04-06 | Dębno |
7. | Wilczewski Czesław | 2:11:34 | 1986-02-02 | Beppu, JPN |
8. | Kuś Bogumił | 2:11:43 | 1985-04-21 | Londyn, GBR |
9. | Kopijasz Ryszard | 2:11:50 | 1984-04-07 | Maasluis, NED |
10. | Niemczak Antoni | 2:12:17 | 1984-03-25 | Wiedeń, AUT |
11. | Marczak Ryszard | 2:12:44 | 1982-10-24 | Nowy Jork, USA |
12. | Gros Jerzy | 2:13:05 | 1975-12-07 | Fukuoka, JPN |
13. | Łęgowski Edward | 2:13:26 | 1975-06-15 | Dębno |
14. | Gros Jerzy | 2:15:43 | 1975-05-03 | Chemnitz, GER |
15. | Łęgowski Edward | 2:16:48 | 1974-06-16 | Dębno |
16. | Więzik Henryk | 2:18:11 | 1974-05-05 | Chemnitz, GER |
17. | Wawrzuta Jan | 2:18:17 | 1971-05-01 | Chemnitz, GER |
18. | Bogusz Zdzisław | 2:19:47 | 1968-09-15 | Zielona Góra |
19. | Bogusz Zdzisław | 2:23:56 | 1966-08-07 | Poznań |
20. | Ożóg Stanisław | 2:30:33 | 1962-09-06 | Belgrad, SRB |
21-22. | Russek Józef | 2:35:48 | 1956-07-15 | Warszawa |
Gugała Benedykt | 2:35:48 | 1956-07-15 | Warszawa | |
23. | Russek Józef | 2:36:06 | 1956-06-10 | Warszawa |
24. | Gugała Benedykt | 2:36:41,40 | 1955-10-23 | Łódź |
25. | Witkowski Julian | 2:36:52,20 | 1955-08-06 | Warszawa |
26. | Przybyłko Stanisław | 2:37:02 | 1937-09-12 | Łódź |
27. | Gancarz Bronisław | 2:45:28,20 | 1936-10-04 | Lwów |
28. | Gancarz Bronisław | 2:49:13,80 | 1927-08-27 | Wilno, LTU |
29. | Freyer Alfred | 2:56:45 | 1926-09-26 | Katowice |
30. | Szelestowski Stefan | 3:13:10,50 | 1924-11-02 | Rembertów |
Dziekujemy Heniu ! Super fajny czlowiek i super trener!
Nie zesrajcie się z tym Heniem. Pięć artykułów i newsów na fb o Heniu…
Zaraz z lodówki wyskoczy
To chyba najbardziej żałosny komentarz w historii na bieganie.pl…
Nie wmówisz mi, że nikt cię dotychczas nie nazwał kretynem.
Nie NoWay tylko jesteś No Name cieniasie
Admin znajdzie twoje IP i na rynku w Krakowie odpowiesz za swoje slowa
Długo poczekamy na pobicie rekordu Szosta ponieważ mamy zawodników bardzo słabo biegających na 5 czy 10 tys metrów a to jest ze sobą bardzo mocno powiązane. Dziękuję Panu Henrykowi za jakość swoich wyników .
Co ty gadasz. Przecież inni Polacy biegają szybciej 10 kilom niż Heniu
Obecnie nasi z karbonach biegają po 2.14 -2.20 jak super kobiety. A bez karbonów ?
To chyba niedowodzisz wyników 2:10
Wielka klasa.
Gdy uzyskiwał 2:07:39, rekord świata wynosił 2:03:38.
12 lat później, „w erze karbonowej” jeszcze bardziej podziwiam.
Panie Henryku, wielkie dzięki za sportowe emocje i wszystkiego dobrego!
W Dębnie byłem, na cześć Henryka życiówkę zrobiłem, Koronę ukończyłem, zdjęcie z Mistrzem mam 🙂
Piękny dzień.
Dnf to nie jest osiągnięcie 😉
może być wynik, ale nie osiągnięcie
2.10-2.11 robione w latach osiemdziesiątych…czyli w głębokiej komunie…niech ktoś mi racjonalnie wytłumaczy…🙁
Lata osiemdziesiąte to złote lata polskiej lekkiej, i długie dystanse stały wtedy mocno. Obecnie mamy kryzys taka prawda. Jak ktoś mówi jaka to moda w Polsce na bieganie to wystarczy porównać liczbę uczestników na parkrunach by tą tezę negatywnie zweryfikować. Zresztą nawet ta mizerna moda dotyczy głównie 40+.
W Polsce nie ma mody na bieganie. Jest moda na truchtanie. O modzie na bieganie można mówić w Wielkiej Brytanii czy Hiszpanii.
Z punktu widzenia zdrowotności polaków to jest to wartościowe. Wolę dziesiątki tysięcy truchtających niż wąskiej grupy którą tych truchtających zostawia w tyle na pierwszym zakręcie lecz w innych kategoriach biegowych ich wyniki są żadne.
Życie. Pracując na etacie za płacę minimalną, uwzględniając 30 tys wolne od podatku, zarabiamy około 40 tys zł rocznie. Plus składki emerytalne i rentowe – kilkanaście tysięcy. Czyli jakieś 60 tys. Żeby tyle zarobić bieganiem trzeba być na bardzo wysokim poziomie. Jedynak może by tyle zarobił, ale co w sytuacji kiedy będzie np. dziesięciu na wysokim poziomie? Będzie kicha, podział nagród na dziesięciu. I znowu lepiej będzie pracować na etacie niż tyrać na treningach za miskę ryżu. Obecnie jedyną instytucją wspierającą sportowców jest wojsko. Kiedyś mieliśmy policję (milicję), górnictwo, hutnictwo, kolejnictwo (KKS Lech to kolejowy klub sportowy) itd. Tam sportowcy byli na etatach pracowniczych i mieli za co żyć. Pozostaje jeszcze prywatny sponsor, jednak takiemu lepiej pochwalić się w towarzystwie sponsorowaniem klubu piłkarskiego niż jakiegoś biegacza. Ja i tak jestem pod wrażeniem i pełen szacunku, że w ogóle chce się komuś trenować na 2:20 zamiast biegać wyłącznie dla zdrowia i mieć święty spokój.
Ja to widzę tak. Aby utrzymać się z biegania, trzeba być w tym najlepszym w Polsce lub w Europie. Aby się utrzymać z pracy zawodowej nie trzeba być najlepszym w tym co się robi. Można być totalnie przeciętnym. A w zamian przyjemniejsza praca, pewność zatrudnienia, ogólnie spokojna głowa. Kariera sportowca lekkoatlety to ciężka harówka nonstop, krótka potencjalna kariera, ryzyko kontuzji, użeranie się z PZLA.
Wtedy nie było jeszcze atestów a kontrolę dopingowe łatwo bylo oszukac
Brawo Heniu! Co do tematu naszego polskiego poziomu to uważam że jest wynik braku systemu wsparcia dla obiecujących sportowców. Pamiętam że w ósmej klasie wielu u mojej szkole biegało 400 poniżej minuty i to bez treningów, tak po prostu sprawdzian na lekcji… Nikt ich nie pociągnął nie wsparł,
A gdzie biegali te 400m ? Na szkolnym boisku?
Dziękujemy!
Ps. Jest błąd w imieniu śp. Stanisława Przybyłko
ale gdzie podsumowanie maratonu w Debnie ??? wyniki kobiet organizator jeszcze analizuje ???
wystarczy sprawdzić na internecia,nie wiem po co poświęcać artykuł na bieganie w przypadku Panów powyżej 2:20 i w przypadku Pań powyżej 2:30