Adam Stangreciak
Pasjonat gór, przecierania szlaków, dużego kilometrażu i odludnych zakątków. Były tancerz, a obecnie ambitny biegacz amator, który chce mądrze łączyć szybkie bieganie asfaltowe z górskimi ultramaratonami. Więcej na Instagramie
Mgła, deszcz, niezliczone skrzyżowania, dzikie ścieżki i żadnego człowieka w zasięgu wzroku. Z takimi sytuacjami regularnie spotykamy się w trakcie biegów terenowych, W tym artykule przeczytacie, jak sobie z nimi radzić i dotrzeć do mety bez nadmiarowych kilometrów.
Zapewne istnieją przypadki pogubionych biegaczy w trakcie ulicznych maratonów, ale historie te dotyczą raczej zagubieni w ogromnych miasteczkach zawodów, rozciągniętych na wielohektarowych polach i zapewne można policzyć je na palcach jednej ręki. W przypadku biegów górskich niech rzuci kamieniem ten biegacz, który nigdy nie zboczył z trasy.
Ze względu na specyfikę gór i niejednokrotnie trudno dostępny teren organizator nie ma możliwości rozciągnięcia setek kilometrów taśmy z dwóch stron trasy, aby w ten sposób zamknąć biegaczy w bezpiecznej strefie biegowej. Liczba oznaczeń trasy nie jest nigdzie regulowana i pozostaje w kwestii organizatora, któremu mimo wszystko zależy, aby jak najmniej osób należało wyciągać z dziczy. Oznaczenia trasy mogą być przymocowane do drzew, płotów lub wbite w ziemię. Wydaje się, że najbardziej powszechnym standardem jest instalowanie ich (bardzo często z odblaskowym elementem) co około 100–150 metrów. Przy prędkości poruszania się 10km/h będziemy je zatem mijać częściej niż co minutę. Jeśli chodzi o typ oznaczenia, najpopularniejsze są taśmy, a to ze względu na fakt, iż są najlepiej widoczne z dużej odległości, zwłaszcza w gęstym leśnym terenie. Kolejnym typem oznaczenia mogą być strzałki wskazujące kierunek biegu lub nawet oznaczenia kilometrów trasy (jak w przypadku Letniego Biegu Piastów). Czasami przyjdzie nam też się spotkać ze strzałkami namalowanymi na drzewach lub odblaskową taśmą przyklejoną do korzeni.
Niestety przytrafiają się sytuacje złośliwego ściągania oznaczeń przez postronnych wycieczkowiczów, wówczas może być ich nieco mniej, a jeśli prowadzą w złą stronę, nie powinno być ich więcej niż jedno lub dwa. Są to wydarzenia marginalne, jednakże w takiej sytuacji należy poinformować osobę obsługującą najbliższy punkt kontrolny.
Kolejnym z utrudnień może być fakt rozciągania się stawki. Im dłuższy bieg, tym większa szansa, że będziemy toczyć walkę z dystansem samotnie, nie widząc innych uczestników biegu, czasem przez wielokilometrowe odcinki. Na szczęście dysponujemy dość potężną baterią działań, które mogą nam pomóc w nawigacji. Pierwszym z nich jest nauczenie się trasy. Im więcej czasu poświęcimy na jej analizę, tym trudniej będzie pomylić ścieżkę. Nie mówimy tutaj oczywiście o nauce bardzo obszernej i pozyskaniu wiedzy o każdym zakręcie, natomiast najbardziej przydatne będzie opracowanie punktów newralgicznych. Mowa tutaj o chwilach, kiedy trasa przebiega przez jakąś miejscowość, gdy przekracza się rzekę itp. Przydatna jest także wiedza o istnieniu ostrych zakrętów oraz zmian terenu.
Możemy również pomóc sobie za pomocą nawigowania zegarkiem, czyli biec z wgranym trackiem. Znaczna część urządzeń wiodących producentów oferuje taką funkcjonalność, włączając w to powiadomienia o zbliżającym się skrzyżowaniu lub zakręcie. Pamiętajmy jednak, aby opcję tę przetestować wcześniej w trakcie treningu, aby być pewnym, iż nasz zegarek będzie nas odpowiednio prowadził. Nawigując za pomocą zegarka, musimy być nad wyraz uważni w miejscach, gdzie trasa krzyżuje się z samą sobą. Biegnąć w złą stronę, nadal będziemy na trasie biegu i zegarek nas nie zaalarmuje, natomiast będziemy poruszać się w nieodpowiednim kierunku. Należy zwrócić również uwagę na fakt większego zużycia akumulatora, kiedy wyświetlamy mapkę, dlatego warto też mieć to opracowane i na dłuższe biegi zabierać ze sobą powerbank, który pozwoli doładować zegarek.
Kolejną cegiełkę dokładają także organizatorzy biegów, zaopatrujący zawodników w trackery GPS. Posiadanie włączonego urządzenia umożliwia zarówno śledzenie biegacza przez jego bliskich i znajomych przez internet, jak i może pomóc biegaczowi zlokalizować się z wykorzystaniem telefonu. Technologicznie możliwe jest również wysyłanie smsów do zawodników wyposażonych w tracker, które informowałyby w czasie rzeczywistym o zboczeniu z trasy.
Niestety wszystkie techniczne pomoce, które można wykorzystać, nie zastąpią uważności i ciągłego kontrolowania trasy, oznaczeń oraz charakterystycznych punktów, które znajdują się na trasie biegu. Pamiętajmy o tym, zwłaszcza gdy decydujemy się na przyjemne dyskusje ze współbiegaczami. Tylko w ten sposób będziemy w stanie dotrzeć do mety bez bagażu dodatkowych kilometrów.