Karolina Obstój
Z wykształcenia prawniczka, a z zamiłowania ambitna biegaczka amatorka, spełniająca się w biegach górskich, choć od asfaltu nie stroni. Trenerka biegania i organizatorka obozów biegowych. Więcej o mnie znajdziesz na Instagramie.
Mimo że na chłopski rozum może się nam wydawać, że zimą – kiedy mniej się pocimy, więc zgodnie z tą logiką, tracimy mniej wody – możemy pić mniej, to nie jest to prawdą. Dbanie o nawodnienie jest równie ważne wtedy, kiedy na termometrze pojawiają się minusowe temperatury.
Pewnie większość z Was zauważyła, że zimą podczas wysiłku fizycznego, a także tuż po nim, pragnienie jest mniejsze niż latem. Nie mamy ochoty na picie wody, a szczególnie tej zimnej. Jednak czy to oznacza, że możemy pójść za intuicją i zimą pić mniej?
“O nawodnieniu przypominamy sobie głównie w czasie upałów, ale również zimą biegacze tracą sporo płynów i składników mineralnych, nie tylko w czasie treningów. Zarówno ogrzewanie w budynkach, jak i mróz na dworze mocno wysuszają powietrze, a to przekłada się na szybszą utratę płynów. Mało tego, sama ekspozycja na zimno nasila diurezę, czyli produkcję i wydalanie moczu.” – zwraca uwagę Michał Płecha, dietetyk sportowy współpracujący z Polskim Związkiem Lekkiej Atletyki. To wszystko powoduje, że zimą nie należy zmniejszać ilości wypijanych płynów, tylko dlatego, że mamy mniejsze uczucie pragnienia.
Konsekwencje odwodnienia
Powinniśmy unikać sytuacji, w których po picie sięgamy dopiero wtedy, kiedy poczujemy pragnienie. Wówczas jest już po przysłowiowych “ptokach” i najprawdopodobniej nasze zdolności wysiłkowe są mocno obniżone, czego nie nadrobimy kilkoma łykami wody czy izotonika. Najlepszym “miernikiem” odwodnienia jest kolor naszego moczu. Powinien mieć jasnożółtą barwę. Ciemny kolor jest oznaką odwodnienia.
“Choć ewolucyjnie wykształcone pragnienie całkiem nieźle zabezpiecza nas przed odwodnieniem się na śmierć, to czasami bywa ono zawodne, szczególnie u dzieci, osób starszych i sportowców. Odwodnienie może zmniejszać wydolność. Chociaż słynne 2% spadku masy ciała nie zawsze powoduje takie skutki, bo niższa masa ciała na mecie, to również utracony glikogen i częściowo tkanka tłuszczowa. Jednak nie bagatelizujmy odwodnienia, bo niższa objętość i większa gęstość krwi obciąża układ sercowo-naczyniowy. Wówczas krew z tlenem ma większą trudność z dotarciem m.in. do pracujących mięśni i układu nerwowego. Rośnie tętno, temperatura ciała i zużywamy więcej glikogenu, który jest naszym “motorem napędowym”. To powoduje, że tempo biegu będzie niższe lub szybciej się zmęczymy i zużyjemy dużo więcej energii niż w optymalnych okolicznościach, czyli w stanie odpowiedniego nawodnienia. Warto pamiętać, że z moczem i potem tracimy również składniki mineralne takie jak sód, potas, magnez i wapń, które decydują o kurczliwości mięśni i pracy układu nerwowego. Zatem odwodnienie negatywnie wpływa nie tylko na nasze zdolności czysto fizyczne, ale także na psychikę, a jeśli głowa nie podaje, to i ciało łatwiej się poddaje.” – podkreśla Michał Płecha.
Jeśli wybieracie się na trening czy na zawody w góry wysokie powyżej 1500 m n.p.m., to należy być jeszcze bardziej wyczulonym na nawadnianie. Zjawisko tzw. hipoksji, czyli mniejszej dostępności tlenu, powoduje zwiększoną częstotliwość oddechów, a to skutkuje utratą jeszcze większej ilości wody z organizmu.
Co zrobić, żeby picie i jedzenie nie zamarzło?
Zimą, w ujemnych temperaturach, kluczowe będzie zadbanie o odpowiednie zabezpieczenie napojów, żeby nie zamarzły.
Idąc na trening zimą zawsze mam w plecaku dużą cisowiankę. Nawodnienie to podstawa, żeby mieć siłę i dobrze się czuć.
Taak. Picie Cisoeianki to znakomity sposób na uzupełnienie niektórych substancji w organizmie, takich jak Bisfenol A (BPA) i wieleu innych.