Redakcja Bieganie.pl
6 listopada w Warszawie kolejne biegowe spotkanie koło BUW-u, organizowane przez Pumę i Pawła Januszewskiego, mistrza Europy w biegu na 400m przez płotki. Tym razem mamy okazję przebiec się z Tomaszem Smokowskim, komentatorem sportowym stacji Canal +. Zapraszamy wszystkich, tempo konwersacyjno-spacerowe, 6min/km i wolniej.
Kim jest Tomasz Smokowski? Najlepiej wiedzą to kibice piłkarscy. Smokowski komentuje głównie tę dyscyplinę sportu, od 1995 roku nieprzerwanie w Canal +. Jest trzykrotnym zdobywcą piłkarskiego „Oskara” dla najlepszego komentatora sportowego. Jak się jednak okazuje, nie samą piłką człowiek żyje. Tomasz Smokowski biega, ukończył maraton, a w wolnych chwilach także boksuje.
Bieganie.pl: Panie Tomaszu, proszę powiedzieć, jak to się stało, że zaczął pan biegać?
Namówił mnie do tego znajomy, Krzysztof Kosedowski, bokserski brązowy medalista Igrzysk Olimpijskich w Moskwie. Od kilku lat chodzę do niego na zajęcia bokserskie. Ponieważ on biega już od jakiegoś czasu, pewnego razu namówił mnie, żebyśmy poszli razem. Mieszkamy blisko siebie, więc to bardzo ułatwiło sprawę, bo każdy kto biega wie, że najgorzej jest zacząć biegać samemu. Wciągnął mnie w to bieganie na tyle mocno, że zaliczyliśmy już nawet start maratoński. Teraz zaczynamy podchodzić do tego trochę bardziej profesjonalnie, pojawił się w tym jakiś kaganek nauki, bo na początku biegaliśmy po prostu dużo kilometrów, ale w jednostajnym tempie, jak takie konie pociągowe. Po takim treningu mogłem biec dość długo i na na niskim tętnie, ale to wszystko, na co mnie było stać, nie notowałem poprawy wyników.
Teraz podchodzimy do tego nieco bardziej profesjonalnie, biegamy bowiem z Janem Marchewką, przed laty utytułowanym polskim długodystansowcem, obecnie m.in. trenerem, który jest sąsiadem Krzyśka Kosedowskiego.
Czyli jak długo pan biega? Ile czasu trwało przygotowanie do pierwszego maratonu?
Trzeba zacząć od tego, że ja jestem w ciągłym ruchu, zawsze aktywny fizycznie, więc nie przygotowywałem sie od zera. Do maratonu przygotowywałem się cztery miesiące, według planu z czasopisma biegowego. W wakacje biegałem praktycznie codziennie, po tym wystartowałem w Maratonie Warszawskim. A ogólnie biegam od mniej więcej trzech lat. W tej chwili nie ma tygodnia, żebym nie wyszedł chociaż na 2-3 biegi tygodniowo, w tym jeden długi.
Jakie są więc pana cele biegowe?
No, dość poważne. Obiecaliśmy sobie bowiem – z jednej strony z Krzyśkiem Kosedowskim, a z drugiej z moim dobrym przyjacielem Arturem Rojkiem, wokalistą grupy Myslovitz, który biega zresztą naprawdę szybko, chyba ze 3:19 w maratonie – że w przyszłym roku wybierzemy się razem na maraton gdzieś w Europie. Bardzo chciałbym pobiec w maratonie w Londynie, ale na przyszły rok nie ma już miejsc. Próbuję jeszcze przez Łukasza Fabiańskiego, który gra w Arsenalu Londyn, jakoś to obejść, ale z Arturem chcemy pod koniec sierpnia pobiec maraton w Reykjaviku na Islandii. W Warszawie biegałem u siebie, dobrze znam tę trasę i wiem, co to znaczy te ostatnie kilkanaście kilometrów z Wilanowa na Podwale, teraz chcę spróbować czegoś innego.
A pana przygotowania są teraz jakieś planowe czy bardziej spontaniczne?
Właściwie biegamy bardziej intuicyjnie, to jest bowiem mocno amatorski poziom, mój czas z maratonu to jest 3:50, jak na amatora, to niby przyzwoicie, ale chciałbym urwać z tego z kilkanaście minut, a złamanie 3:30 to moje marzenie. Bieganie ma jednak mnie przede wszystkim bawić, dlatego czasami jest to trening bardzo spontaniczny, czasami według planu. Nie wiem więc dzisiaj, jak będę się przygotowywał na przyszły rok, niewykluczone, że powtórzę plan z tego roku.
A jak to jest z czasem na trening? Jako dziennikarz ma go pan pewnie nie za wiele?
Przede wszystkim – biegam z samiusieńkiego rana, przed pracą. Poza tym dziennikarstwo to wolny zawód, mam więc ten komfort, że nie muszę być w pracy na określoną godzinę, dlatego zawsze znajdę tę godzinkę czy półtorej, żeby pobiegać. Zaś najdłuższy bieg mam w niedzielę, spotykamy się o ósmej rano i biegamy dobre dwie godziny, wtedy nie mam problemu z czasem.
Ulubione treningi?
Bardzo lubię treningi zadaniowe, takie akcenty, np. 10 x 2 minuty na dwuminutowej przerwie albo 8 x 3 minuty na 4 minutach przerwy. Tego treningi aż zachęcają do wykonania roboty, rozwijaj i przy okazji pomagają wejść na wyższe tętno, na wyższy poziom.
I gdzie pan biega w Warszawie?
Biegamy albo na fortach Bema albo na Wale Miedzeszyńskim po praskiej stronie Wisły, gdzie zawsze można spotkać jakiegoś biegacza. Nas się tam zbiera zawsze nawet 7-8 osób i biegamy wspólnie.
Ale jutro koło BUW-u nie będzie pan forsował tempa?
Absolutnie nie, jutro tempo będzie spacerowe, 6min/km lub wolniej. Dlatego zapraszam wszystkich, nawet tych, którzy jeszcze nie biegali, to tempo jest do wytrzymania dla każdego. I pozdrawiam czytelników bieganie.pl
Dziękujemy i do zobaczenia jutro.