Bartłomiej Falkowski
Biegacz o wyczynowych aspiracjach, nauczyciel wychowania fizycznego i wielbiciel ciastek. Lubi podglądać zagranicznych biegaczy i wplatać ich metody treningowe do własnego biegania.
W Ras Al Khaimah Half Marathon 2025 wygrali Kenijczyk Alex Matata uzyskując 59:20 oraz Etiopka Ejgayehu Taye z czasem 65:52. Wcześniej spekulowano na temat rekordu świata i rekordu trasy, szczególnie w przypadku Taye, jednak zapowiedzi zawodniczki i jej managera nie pokryły się z rzeczywistością. Na przeszkodzie mógł stanąć wiatr i brak bezpośredniej rywalizacji z największą konkurentką.
Wiatr i odpowiedniego tempa już od początku biegu sprawiło, że wyścig mężczyzn rozpoczął się stosunkowo spokojnie, a grupa liderów była dosyć liczna. Pierwsze 10 kilometrów pokonano w czasie 28 minut i 34 sekund. Alex Matata był wyraźnie aktywny w grupie i wyróżniał się dosyć zabawnym szczegółem biegnąc z różową rękawiczką na prawej dłoni. „Żeby wytrzeć pot, to wszystko” – wyjaśnił później.
„Po 14 km zdałem sobie sprawę, że jestem silniejszy od pozostałych, więc pomyślałem, że mam duże szanse na wygraną” – powiedział. Jego zryw zadziałał też na innych i cała grupa prognozowany czas powyżej 60 minut zmieniła na wynik poniżej godziny na mecie. Matata poprawił rekord życiowy o 17 sekund wygrywając z 59:20.
Lasoi tuż przed metą wyglądał na pewnego do drugiego miejsca, ale na ostatnim fragmencie trasy długi finisz przypuścił Gemechu Dida i na ostatnich kilku krokach dopadł faworyta, przy okazji dając kibicom dużo emocji z zaciętego pojedynku do samej mety.
Matata jest w Kenii w pewnym stopniu wyjątkiem w kenijskim środowisku. Pochodzi z Nairobi, stolicy kraju, a nie z Iten czy innego ośrodka w okolicach słynnego Wielkiego Rowu. Przygodę z bieganiem na wysokim poziomie zaczął w stosunkowo późnym wieku, bo mając dwadzieścia kilka lat. W 2021 roku po półmaratonie w Nairobi z 1:01:03 postanowił przenieść się do Eldoret by tam trenować wśród najlepszy. Co ciekawe Matata na razie spokojnie podchodzi do opcji debiutu w maratonie i zamierza biegać półmaraton w okolicach 58 – 57 minut i dopiero potem zadebiutować na dwa razy dłuższym dystansie.
W biegu kobiet Etiopka Ejgayehu Taye była bardzo pewna siebie przed startem zapowiadając atak na rekord świata (1:02:52 Letesenbet Gidey z Walencji 2021). Taye miała do dyspozycji własnego pacemakera. Początek rywalizacji był zgodny z planem i 5 kilometrów Etiopka minała w 14:57, ale dosyć silny tego dnia wiatr, oraz kompletny brak konkurencji ze strony rywalek sprawił, że Taye miała utrudnioną walkę o czas poniżej 63 minut.
W jej debiucie w Walencji sytuacja wyglądała zupełnie inaczej, bo tam, Agnes Ngetich w zabójczym tempie pokonywała pierwszy 10 kilometrów, a Taye trzymała się za jej plecami. „Spodziewałem się, że będę biegał szybko, może nawet pobiję rekord świata, ale wiatr był zbyt silny. Poczułam, że mnie odepchnął. Ale cieszę się, że wygrałam.” Przy czołowym wietrze zawodnicze nie pomagał także pacemaker, który trzymał przez pewien czas przewagę około 5 metrów przed słabnącą zawodniczką.
Kolejny raz świetnie w biegu w Ras Al Chajma poradziła sobie mieszkająca na Półwyspie Arabskim Polka Emilia Mangilinan. Triathlonistka, w przeszłości startująca w kategorii juniorów m.in. na przeszkodach, a także w sztafecie 4 x 400, tym razem była 18. z 1:24:52. Dało jej to trzecie miejsce w zmaganiach zawodniczek spoza elity. Rok temu była pierwsza w tej kategorii i 15. w ogólnej klasyfikacji kobiet. Polka poprawiła też swój wynik. Rok temu pobiegła 1:25:00.
W Zjednoczonych Emiratach Arabskich była wysłanniczka naszej redakcji Kasia Zawistowska, a relacje z biegu można prześledzić na naszych social mediach.