FeleitonKubaWisniewskiNowe
2 marca 2020 Kuba Wiśniewski Sport

bez historii


Boli ciągle, boli na różne sposoby, boli już tak długo, że nie wiadomo, czy to boli jak bolało, czy inaczej, a może to się tylko już wydaje, a może coś idzie ku lepszemu, a może to inny rodzaj udręki, a może to się wyświetla w głowie, a może spróbować wreszcie, a nie… – boli nadal. Jak tak boli przez 3 lata i nie wiadomo od czego, to się ból odmienia przez wszystkie przypadki, nadzieje i porażki. Angelikę Cichocką może właśnie tak bolało, może dlatego taka ulga, że na hali w Toruniu towarzysz ból ucichł. Nie wiem tego oczywiście, bo ból nie jest przekładalny i nie jest do opowiedzenia, można sobie tylko wyobrażać, co się dzieje, gdy każdy krok to niepewność, czy imadła bólu nie zacisną się przypadkiem  ponownie.

A oprócz bólu zawirowania wokół i inne pytania, rozstania z trenerem, trzeba coś udowadniać innym, niby nie skreślili, a jednak czekają na potknięcie. Trzeba, trzeba potwierdzać formę, która mozolnie budowana chwieje się na wątłych, nadwrażliwych na tamten cholerny ból nogach. I do tego rok olimpijski i mało czasu, a inni się nie zatrzymają dla nas i nie zaczekają w trakcie wyścigu.

W dodatku przeziębienie i szklane oczy na starcie. W takim świecie jakby z oddali, a jednak z nerwami na wierzchu – bieg po medal mistrzostw Polski. I Angelice się to w sobotę na mistrzostwach Polski w Toruniu powiodło. Nie było za szybko, nikt by się nie zachwycał pięknem ruchu i rezultatem z kosmosu. Ale przecież obcęgi się nie zacisnęły na kręgosłupie, udało się utrzymać tempo, gorączka nie przygięła do tartanu, choć było do niego bliżej niż kiedyś.

Pierwsza.

Tylko ta noga postawiona pół stopy obok linii. DQ przy nazwisku zaraz po tym, jak ulga i wzruszenie wypisały się na twarzy. Czy to ludzki werdykt? Może i nie. Może kontekst i ten powrót po latach powinny zasłużyć na powtórne rozpatrzenie dyskwalifikacji. Sprawiedliwość ma zawiązane oczy i nie pyta o historię bólu.

Więc tej Angeliki na 1500 m w zasadzie w tym Toruniu mogło nie być. Tyle zachodu, a rezultat w sumie taki sam, jakby stchórzyła i nie przyjechała lub się spóźniła na pociąg lub zrezygnowała w trakcie lub ból by jej podciął nogę na treningu lub się dawno temu na bieganie obraziła. Kolejny raz to było wszystko na darmo, dla świata na zewnątrz.

Jak się mówi, że sportowiec walczy, to chyba walczy najbardziej o niedostrzegalny sens. I wie, że się opłacało, nawet jak złoty medal zawiśnie na innej szyi.

____________________

Kuba Wiśniewski jest redaktorem naczelnym bieganie.pl. Na razie brak mu czasu na wypisanie pełnej listy swoich osiągnięć. Swoje frustracje i niespełnione ambicje prezentuje między innymi na Instagramie.

Możliwość komentowania została wyłączona.

Kuba Wiśniewski
Kuba Wiśniewski

Pisząc coś o sobie zwykle popada w przesadę. Medalista mistrzostw Polski w biegach długich, specjalizujący się przez lata w biegu na 3000 m z przeszkodami, obecnie próbuje swoich sił w biegach ulicznych i ultra. Absolwent MISH oraz WDiNP UW, dziennikarz piszący, spiker, trener biegaczy i współtwórca Tatra Running.