Redakcja Bieganie.pl
Jeśli dziewczyny lubią brąz, to Wielka Brytania kocha Diamond League. W niedzielę 18 sierpnia najlepsza lekkoatletyczna liga świata wróciła do gry, po blisko miesięcznej przerwie. Zawody w Birmingham w przeciwieństwie do londyńskiej odsłony w lipcu, niestety nie zachwyciły. Wiele biegów stało na umiarkowanym poziomie. Jednym z jaśniejszych punktów był występ Konstanze Klosterhalfen, która pobiła rekord mitingu na milę. Ostatnie, trzynaste miejsce w tym samym biegu zajęła Sofia Ennaoui.
Meeting Grand Prix Birmingham nie przyciągnął wielu gwiazd. Jedynie biegi na 200 oraz 100 przez płotki pań, zostały naprawdę mocno obsadzone. Przez całe niedzielne popołudnie karty rozdawał wiatr, który nie mógł znaleźć sobie dobrego miejsca na płycie Alexader Stadium – co chwila zmieniając kierunek. O ile 19 stopni Celsjusza w powietrzu, sprzyjało długodystansowcom, o tyle sprinterzy mogli czuć się niekomfortowo. Do Wielkiej Brytanii wybrało się troje Polaków na czele z Sofią Ennaoui i oszczepnikiem Marcinem Krukowskim. Do pracy „zająca” na 800 metrów została natomiast zaangażowana Aneta Lemiesz. Nim zawody rozkręciły się na dobre, rozegrano biegi eliminacyjne na 100 metrów pań i panów, oraz 100 metrów przez płotki pań.
W biegu na 400 metrów mężczyzn wystąpił nasz stary znajomy, Vernon Norwood. To właśnie Amerykanina ścigał w roku 2018 Jakub Krzewina podczas Halowych Mistrzostw Świata w Birmingham. Ścigał skutecznie zapewniając Polakom zwycięstwo i rekord świata w sztafecie 4×400. W niedzielę Norwood nie odegrał jednak znaczącej roli, finiszując na przedostatnim miejscu. Wygrał Jamajczyk Bloomfield, jednak z przeciętnym 45.04.
Podobnie jak płaska czterysetka, bieg na jedno okrążenie przez płotki nie przyciągnął najlepszych na świecie. Ani Samba, ani Warholm, ani Rai Benjamin nie pofatygowali się do Birmingham. Wobec nieobecności liderów światowych list na faworyta wyrósł Yasmani Copello i podołał presji. Było to jednak zwycięstwo wydarte na kratach, a wynik 49.08… Cóż, dużo szybciej biegał podczas DME w Bydgoszczy Patryk Dobek, robiąc 48.80 w eliminacjach i 48.87 w finale.
Bieg na 100 metrów dla niektórych sprinterów ma jedną zasadniczą wadę. Jest to bieg na 100 metrów a nie na 80. W finale biegu na 100 metrów kobiet Dezerea Bryant do sześćdziesiątki prowadziła z ogromną przewagą, na osiemdziesiątce wciąż była pierwsza i w zasadzie mogła powoli unosić ręce do góry w geście triumfu. Mogła, gdyby nie ostatnia dwudziestka, która należała już zdecydowanie do Tatjany Pinto. Niemka zwyciężyła z wyraźną przewagą, ale też z dość przeciętnym czasem 11.15. Dla porównania najlepszy wynik światowych list należący do Elaine Thompson to 10.73.
U panów na setkę wcale nie było lepiej. 10.07 zwycięzcy przy biegu z korzystnym wiatrem (+2.0 m/s) nie sprawi, że komukolwiek zaczną stawiać pomniki przy głównej arterii rodzinnego miasta. Trzeba jednak przyznać, że wyścig miał swoją dramaturgię i trzymał w emocjach do samej kreski. Yohan Blake, niegdyś obdarzony przydomkiem „Bestią" finiszował grzecznie, wyprostowany, jakby miał na plecach „pajączka" do korekty postawy. Dużo bardziej aktywny na kratach był reprezentant gospodarzy Adam Gemili, którego agresywny pad prawie przyniósł wygraną. Prawie. Zabrakło tysięcznych części sekundy, a angielska publiczność mogłaby z radości odśpiewać jakiś skoczny przebój The Beatles.
Główne skrzypce w biegu na milę pań odegrały Konstanze Klosterhalfen i Gabriela Debues-Stafford. My liczyliśmy na dobry występ Sofii Ennaoui. Polka po optymistycznych występach w Londynie i Bydgoszczy, postanowiła sprawdzić się na dystansie 1609 metrów. Realizator relacji telewizyjnej podczas prezentacji ominął Sofię i wierzyliśmy, że świetny bieg Polki uzmysłowi Anglikom, jak wielki popełnili błąd. Niestety nasza zawodniczka słabła w oczach, notując jeden z wolniejszych startów w karierze. Po biegu przyznała na swoim Instagramie, że podobna niemoc – gdy ciało było gotowe, ale głowa nie chciała współpracować – zdarzyła się jej pierwszy raz w życiu.
Bieg należał do Klosterhalfen, która objęła prowadzenie, gdy tylko bieżnię opuściła pacemakerka Price. Na plecach Niemce „usiadła” Kanadyjka Debues-Stafford, jednak na końcówce nie była w stanie nawiązać walki. 4:21.11 to nowy rekord mitingu. Poprzedni – 4:24.27 – należał do Irlandki Sonii O’Sullivan i trzeba przyznać, że był to prawdziwy rekord z brodą – przetrwał 27 lat.
Na 3000 z przeszkodami kobiet ani przez moment nie było wątpliwości, kto rządzi na belkach. Pacemakerka Tuigong miała poprowadzić pierwszy kilometr w 2:57, ale chyba tak zestresowała się, że krok za nią podąża rekordzistka świata Beatrice Chepkoech, że nie podołała wyzwaniu. Pełniąca obowiązki „zająca" nie dość, że nie dotarła w ogóle do tysięcznego metra, to jeszcze zakończyła pracę zaskakująco stając na środku bieżni. Do kolizji co prawda nie doszło, ale zachowanie Tuigong można nazwać co najmniej oryginalnym. Chepkoech musiała biec sama i pobiegła, z gracją pokonując kolejne przeszkody. Pierwsze miejsce Kenijki zostało okraszone porządnie poprawionym rekordem mitingu, który od niedzieli wynosi 9:05.55 wobec 9:17.43 autorstwa Chemos z 2003 roku.
Duża dwunastoosobowa grupa pojawiła się na starcie męskiej osiemsetki. Tylko nieliczni zawodnicy dostąpili luksusu startu po torze w pojedynkę. Większość – podczas pierwszych stu metrów – musiała dzielić się ciasną bieżnią z rywalami. Pod nieobecność wielkich gwiazd trudno było wskazać zdecydowanego faworyta. Na ostatniej prostej Webb i Kipketer szli łeb w łeb… Wydawało się, że to właśnie między Brytyjczykiem a Kenijczykiem rozstrzygnie się pierwsze miejsce. Osiemset to jednak konkurencja, gdzie wygrywa ten kto najmniej zwalnia i tym najmniej zwalniającym okazał się Mark English, który na ostatniej setce wyprzedzał rywali hurtowo. Irlandczyk English atakował po czwartym torze efektownie i skutecznie, jako jedyny zatrzymując zegar poniżej 1:46.
Kobiece 100 metrów przez płotki, oraz dwusetka były zdecydowanie najlepiej obsadzonymi biegami zawodów. Na płotkach pojawiła się rekordzistka świata Kendra Harrison (słabiej w eliminacjach) wspierana przez inne mocne Amerykanki – Ali i McNeal. Jamajczycy liczyli natomiast na doskonałą w tym sezonie Daniele Williams, liderkę światowych tabel. Podczas prezentacji największe rywalki nie pokazywały większych emocji. Przeważało skupienie i koncentracja. Gdzieś na drugim biegunie była z kolei McReynolds, która pomachała kibicom jak rodziny w Familiadzie. Bieg zaczął się od mocnego wejścia w płotek Harrison, jednak Williams wcale nie wyglądała gorzej. W drugiej części dystansu przewaga Jamajki robiła się coraz większa, żeby na mecie dobić do równych 0.2 sekundy. Williams wynikiem 12.46 wyrównała rekord mitingu, który od roku 2016 należał do Harrison.
Jak wspominaliśmy przy okazji DL w Londynie, Williams miała zostać ukarana przez swoją federację – za niesportowe zachowanie podczas mistrzostw Jamajki – brakiem powołania na MŚ w Dosze. Ostatecznie najlepsza aktualnie płotkarka na 100 metrów pojawi się w Katarze i nie ma co ukrywać, że będzie główną faworytką do złota.
Diamentowa Liga w roku 2019 powoli dobiega końca. Przed nami zawody w Paryżu (24 sierpnia) a potem zostaną już tylko dwa mitingi finałowe w Zurychu i Brukseli.