Krzysztof Brągiel
Biega od 1999 roku i nadal niczego nie wygrał. Absolwent II LO im. Mikołaja Kopernika w Kędzierzynie-Koźlu. Mieszka na Warmii. Najbardziej lubi startować na 800 metrów i leżeć na mecie.
Ilona Łepkowska mogłaby uczyć się pisania scenariuszy od etiopskich działaczy. Przełożone po raz drugi trialsy w Etiopii, mają dojść do skutku w najbliższą sobotę (1 maja) nieopodal Addis Abeby. Wszystko wskazuje na to, że nie weźmie w nich udziału Kenenisa Bekele. Drugi maratończyk wszech czasów napisał list do związku, w którym krytykuje organizację próby przedolimpijskiej na 14 tygodni przed igrzyskami.
Etiopski system maratońskich kwalifikacji do igrzysk zazwyczaj niewiele różnił się od kenijskiego. Decydowały najlepsze wyniki osiągnięte przez biegaczy w wyznaczonym okienku czasowym. Tym razem jednak działacze w Etiopii niespodziewanie podjęli decyzję o zorganizowaniu „trialsów” Chodzi o specjalny, jednorazowy wyścig, który wyłoni olimpijski skład (najlepsze trójki kobiet i mężczyzn).
Wpływ na taką decyzję mogła mieć pandemia. W poprzednim roku większość biegaczy nie miała okazji, aby potwierdzić formę. Pauzował chociażby Kenenisa Bekele, którego ze startu w maratonie londyńskim w ostatniej chwili wykluczyła kontuzja. Pierwszy raz pomysł dodatkowego „przetestowania” maratończyków w sezonie 2021 pojawił się na początku marca. Na miejsce zawodów wytypowano miasto Awassa w Etiopii (na wysokości 1708 m n.p.m.), a start wyznaczono na 4 kwietnia.
Dwa tygodnie później było już po sprawie, bo trialsy odwołano. Nie minął jednak tydzień od wydania komunikatu zatytułowanego „Cancelled”, jak EAF (Ethopian Athletics Federation) ogłosiło, że próba przedolimpijska jednak się odbędzie. Różnica była taka, że bieg przeniesiono z Awassy, do szwajcarskiej Genewy, a termin przesunięto z 4 kwietnia, na 2 maja. Sytuacja na dzisiaj przedstawia się w ten sposób, że „trialsy” odbędą się w sobotę 1 maja, ale nie w Genewie, tylko w miejscowości Sebeta (około 25 km od Addis Abeby). Wąskie grono zawodników ma rywalizować o przepustkę do Sapporo na 35 km trasie, zlokalizowanej na wysokości ponad 2000 metrów nad poziomem morza.
Taki rozwój wypadków nie spodobał się Bekelemu. Zawodnik napisał działaczom list, w którym zapowiada, że nie weźmie udziału w trialsach. Były rekordzista świata na 5000 m i 10000 m twierdzi, że 14 tygodni przerwy między kwalifikacjami a maratonem olimpijskim to zdecydowanie za mało. Jednocześnie zaznacza, że wbrew wszelkim spekulacjom jest w 100 procentach zdrowy i gotowy, aby reprezentować kraj w Japonii.
Przypomnijmy, że Kenenisa Bekele pod koniec 2019 roku (gdy oficjalnie trwał okres zdobywania minimów olimpijskich) uzyskał w Berlinie drugi wynik ALL-TIME, meldując się na mecie w 2:01:41. Czyni to z niego zdecydowanego lidera swojej reprezentacji. Działacze uważają jednak, że przesunięcie igrzysk o rok, wymaga dodatkowego potwierdzenia się. Bekele odpowiada, że USA podtrzymuje wyniki uzyskane przez swoich reprezentantów podczas trialsów w Atlancie, mimo, że tamten bieg odbył się w lutym 2020 roku.
Czy Bekele blefuje odnośnie stanu zdrowia, a tak naprawdę chce zyskać czas, żeby zaleczyć urazy? A może jednak jest w 100 procentach zdrowy i powinien zostać dołączony do składu na specjalnych warunkach? Z jednej strony 14 tygodni odstępu między trialsami a igrzyskami to rzeczywiście niewiele. Z drugiej, nasi maratończycy będą mieli zaledwie dwa tygodnie więcej na przygotowania (większość Polaków uzyskała minima 18 kwietnia). Portal letsrun.com, który śledzi sprawę Bekelego, przypomina, że Eliud Kipchoge, kiedy w sięgał w Rio (2016) po olimpijskie złoto, był 17 tygodni po kwietniowym zwycięstwie w London Marathon (z czasem 2:03:05).
Działacze z EAF dążą do organizacji trialsów z niezwykłą konsekwencją. Kolejne przekładanie terminów i zmiany lokalizacji, zdają się zupełnie nie podcinać im skrzydeł. Czy ze zrozumieniem pochylą się nad sprawą swojej legendy? A może pozostaną zupełnie głusi na sprzeciw drugiego maratończyka wszech czasów? Jeśli Bekele ostatecznie znajdzie się poza kadrą na IO, etiopscy działacze śmiało będą mogli przypiąć sobie do tradycyjnych surdutów odznakę „leśnych dziadków”.
Zdjęcia: thelefty / Shutterstock.com