Redakcja Bieganie.pl
Podobno HardRock otrzymało jakiś czas temu maila od Dyrektora UTMB, że Kilian Jornet chce wystartować w UTMB ale nie ma punktów kwalifikacyjnych i że jeśli HardRock zapłaci do ITRA (organizacji będącej zrzeszeniem organizatorów i biegaczy, którą w tym momencie kieruje ta sama osoba, czyli Catherine Poletti z UTMB) to Kilian punkty dostanie i będzie mógł wystartować.
Amerykanie napisali na koniec, że z powodów różnych federalnych i stanowych ograniczeń, amerykańscy ultrasi nie mają luksusu, możliwości puszczenia w góry dziesięciu tysięcy biegaczy jak ma to UTMB (trochę przesadzili, ale cały festiwal UTMB to jest pewnie z 7 tysięcy). Nawet gdyby chcieli to wielu nie zdecydowałoby sie na to, traktując to jako coś wbrew duchowi bieganiu ultra. "Zdajemy sobie sprawę z tego, że nasz sport się rozwija i pojawiają sie pokusy monetyzowania jego popularności i być może UTMB i Ironmanizacja naszego sportu są nieuniknioną przyszłością. Ale mimo, że rozumiemy dlaczego wielu biegaczy chce biegać UTMB, to nie są wartości w jakie wierzymy. Więc nie zapłacimy".
Kilka dni później ITRA wydało oświadczenie tłumaczące, że nie wysłali do Hardrock żadnego wezwania do zapłaty a jedynie chcieli z nimi porozmawiać przedstawiając system punktowy i namówic do dobrowolnego członkostwa, a Kilian (jak i tysiące innych biegaczy niezrzeszonych w ITRA) i tak punkty ma.
Zapytaliśmy sie Krzyśka Gajdzińskiego z komitetu wykonawczego ITRA za co tak naprawdę ITRA pobiera od organizatorów pieniądze i jakie są to kwoty:
"- ITRA bierze pieniądze za ewaluację przesłanego tracka, żeby potem można było wycenić wartość każdego wyniku jaki osiągnie startujący w danym biegu zawodnik. To jest kwota 100 EUR. Jeśli jakiś organizator chce, może zostać członkiem ITRA, opłata członkowska jest uzależniona od budżetu, od wielkości imprezy. W ramach tej opłaty organizator ma możliwość otrzymania ewaluacji dowolnej liczby tras, tracków. Myślę, że ważne jest, żeby oddzielic ITRA od UTMB. Faktycznie w tym momencie obydwiema organizacjami zarządza ta sama osoba, ale za chwile są wybory do Zarządu ITRA które jest organizacją demokratyczną i może zostać wybrany ktoś inny. A jeśli nawet znowu będzie to Dyrektor UTMB to dlatego, że wszyscy doceniają jakość imprezy jaką robi. Amerykanie nadal żyją w świecie, gdzie górskie ultra kojarzy się biegiem gościa bez koszulki z dwoma bidonami i chcą, żeby tak to pozostało."
O opinię w tej sprawie poprosiliśmy też Kubę Krause, który już dawno oddał duszę górkim biegom ultra i któremu amerykański duch jest chyba bliższy:
" – Ten konflikt wynika z fundamentalnych różnic między postrzeganiem biegania trailowego w Europie i Stanach. w Europie coraz bardziej przyjmuje się perspektywę dyscypliny sportowej z mistrzostwami, reprezentacjami, organizacją zarządzającą, rankingami, przepisami, sformalizowaniem, ustaleniem jednych zasad, odgórne działania promocyjne. W Stanach, trail jest działaniem oddolnym, każdy bieg jest organizowany przez kogoś z imienia i nazwiska, który wymyśla sobie własne zasady i stoi na ich straży. Między biegami są jakieś relacje i kontakty, ale wyznaje się inne wartości, większe poszanowanie dla terenów naturalnych, a więc kilkakrotnie mniejsze limity, więcej luzu, atmosfery nieformalnej, serdeczności, nieco takiej lokalnej antysystemowości. Trochę jak różnica między prawem stanowym a federalnym, że w trailu zasady "stanowe" zawsze stoją nad "federalnymi". A tu nagle pojawia się gość, który mówi, że jest z trailowego FBI, i co więcej, nawet nie z USA, tylko z Europy."
Historycznie, górskie ultra chyba rzeczywiście mają początek w USA. W 1955 roku Amerykanie zaczęli organizować konny górski rajd Western States, znad jeziora Tahoe na zachód, do Auburn. Potem, w 1974 roku jeden Amerykanin postanowił tę samą trasę pokonać na nogach, w 1977 roku zorganizowali już oficjalny 100 milowy wyścig (z 16 uczestników 3 dotarło do mety) i jakoś sie to potoczyło.
Nie znaczy, że w Europie nie było wcześniej górskich biegów, ale kończyły się raczej na dystansie 40-45 km. Western States był pierwszym, regularnym na tak długim dystansie (mowa o biegach górskich). I chyba UTMB było w Europie pierwszym tak długim górskim biegiem (proszę o poprawkę jeśli się mylę) i od razu w najbardziej spektakularnym rejonie Europejskich gór.
Wykres frekwencji (zawodników, którzy ukończyli bieg) pokazuje jak szybko frekwencyjnie UTMB przekroczyło amerykańskie poziomy. Trzeba jednak pamiętać, że w biegach amerykańskich są spore limity ograniczające maksymalną frekwencję, w przypadku Hard Rock jest to 140 zawodników a WesternStates 400.
Widać, że trwa nieformalna Europejsko-Amerykańska wojna o rząd dusz długodystansowych biegaczy górskich. Kto ją wygra? Podobno na UTMB jeszcze nigdy nie było tak mocnego składu jak będzie w tym roku, w dużej mierze za sprawą Amerykanów.