Amel Tuka: To wielka rzecz dla mojego kraju
Po biegu finałowym na 800 metrów podczas mistrzostw świata w Pekinie, z Amelem Tuką, pierwszym w historii medalistą z Bośni i Hercegowiny w LA na globalnym czempionacie, rozmawiał Tomasz Więcławski.
Jesteś zadowolony z brązowego medalu mistrzostw świata w Pekinie? Byłeś liderem tegorocznych tabel.
Jestem niesamowicie szczęśliwy. To niezwykła chwila. Pierwszy raz jestem na mistrzostwach świata i od razu zdobyłem medal. Poza tym, to pierwszy medal na mistrzostwach świata dla mojego kraju w historii. Nie mogę narzekać. Dałem z siebie wszystko w biegu finałowym. Na podium będę niezwykle wzruszony.
Dwóch Europejczyków stanęło na podium. Ty i Adam Kszczot.
Cieszę się z tego. Na naszym kontynencie też potrafimy biegać szybko na 800 metrów. Ale rekordzista świata Rudisha był dziś lepszy. To duże nazwisko. Rozegrał bieg pod siebie, po profesorsku.
Celem na następny rok jest medal Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro?
Dzisiejszy medal jest ogromną motywacją do dalszej, ciężkiej pracy. Za rok mamy mistrzostwa Europy i Igrzyska Olimpijskie – dwie duże i bardzo ważne imprezy. Teraz muszę ćwiczyć jeszcze ciężej, że by być w następnym sezonie jeszcze szybszy. Chciałbym być w szczytowej formie podczas Igrzysk Olimpijskich.
Wiesz co musisz poprawić?
Czuję, że mam jeszcze rezerwy. Można je wydobyć tylko ciężką pracą. Motywacji mi nie zabraknie.
Amel Tuka to objawienie tegorocznego sezonu. Przebojem wdarł się do czołówki światowej najpierw uzyskując w Madrycie czas 1:43.84, a następnie w Monako wygrywając mityng Diamentowej Ligi z najlepszym w tym roku wynikiem na świecie – 1:42.51.
Dotychczas największym sukcesem 24-latka był brązowy medal Młodzieżowych Mistrzostw Europy wywalczony w Tampere (2013) i szóste miejsce zajęte w ubiegłorocznym finale Mistrzostw Europy w Zurychu.
Do tego sezonu 800-metrowiec przystępował z rekordem życiowym 1:46.12.
W Pekinie reprezentant Bośni i Hercegowiny wywalczył brązowy medal kończąc finałowy bieg na 800 m jedynie za Davidem Rudishą i Adamem Kszczotem.