Bartłomiej Falkowski
Biegacz o wyczynowych aspiracjach, nauczyciel wychowania fizycznego i wielbiciel ciastek. Lubi podglądać zagranicznych biegaczy i wplatać ich metody treningowe do własnego biegania.
Przełom wiosny i lata to dobry czas, by biegacz uliczny pobawił się w bieganie na bieżni. Mityczny zapas prędkości łatwiej będzie wypracować właśnie teraz, gdy pogoda sprzyja krótszemu, ale szybszemu bieganiu. Dziś przedstawimy Wam dlaczego warto biegać na bieżni i jak to robić bezpiecznie dla siebie i innych.
Większość zawodników jest już po swoich docelowych startach w wiosennej części sezonu. Zanim zaczniemy przygotowania do jesiennych zmagań, warto poświęcić kilka tygodni na trening, który pozwoli inaczej odczuwać nasze prędkości startowe, odświeży nasze bodźce, da wytchnienie głowie i zapewni dużo radości… bo biegacze, to taki dziwny rodzaj ludzi, których cieszy zalanie mleczanem i palenie w płucach.
Możemy pobawić się w biegacza bieżniowego, średniodystansowca, a może i sprintera. Maj i czerwiec to idealny moment by pobawić się treningiem i spróbować jednostek, które zaczerpnięte są z treningu biegaczy na 400 czy 1500 metrów. Poza wyżej wspomnianymi korzyściami ważna też będzie pogoda. Przy pierwszych, naprawdę wysokich temperaturach łatwiej będzie pobiegać bardzo szybkie, krótkie odcinki niż milionowy raz robić 10 kilometrów biegu ciągłego w intensywności maratońskiej. Złapiemy też zapas prędkości potrzebny nam do jesiennych startów na długich dystansach.
Odmieniany przez wszystkie przypadki „zapas prędkości” to po prostu umiejętność biegania na prędkościach szybszych niż docelowe tempa startowe na naszych głównych dystansach. Biegacz celujący w połamanie 40 minut na 10 kilometrów lepiej zniesie docelowe tempo 3:59 minut na kilometr, gdy będzie w stanie na krótszych dystansach biegać zdecydowanie szybciej.
Będzie się tak działo z kilku powodów. Po pierwsze poprawią się parametry wydolnościowe naszego organizmu. Będziemy pracować w okolicach swojego VO2max. Oczywiście kilkutygodniowe przejście na inny trening nie spowoduje, że nagle ten parametr drastycznie się zmieni, ale nawet drobna poprawa sprawi, że docelowe tempa na dłuższych dystansach będą dla nas dłużej w „akceptowalnym dyskomforcie”.
Innym czynnikiem będzie poprawa naszej biomechaniki. Im szybszy bieg, tym większe zakresy ruchu naszego biegowego kroku. Łatwiej nam też pracować nad utrzymaniem sztywności niezbędnej do szybkiego biegania. Krok będzie sprężysty, wahania poziomu środka ciężkości nie będą duże, a my po prostu będziemy efektywniej biegać. Poprawi się nasza sylwetka, o ile będziemy starać się o tym myśleć i nie będziemy biegać krańcowo wyczerpani. Wszystko to przeniesie się w teorii też na nieco wolniejsze tempa. Dzięki temu, jeśli obiegamy się na szybszych tempach, łatwiej będzie nam biec dobrze technicznie na przywołanym w przykładzie wyżej tempem 3:59.
Poprawi się działanie naszego układu nerwowego. Inny bieg, szybszy, w innych zakresach ruchu powoduje rekrutację innych grup mięśniowych, odmienne przewodzenie impulsów nerwowych. Sprawi to, że funkcjonowanie układu nerwowego, który zarządza naszym bieganiem, będzie bardziej skuteczne. Siła mięśnia wynika w dużej mierze z dwóch parametrów – jego przekroju poprzecznego i zdolności do rekrutacji wielu włókien mięśniowych. O ile biegaczom raczej nie zależy na przyroście masy mięśniowej to umiejętność zaprzęgania do pracy większej części mięśnia będzie na plus. Tak, niestety nasze mieśnie wcale nie potrafią same z siebie pracować angażując się w 100%, co z punktu widzenia sportu może jest złe, ale ewolucyjnie pomogło przetrwać gatunkowi.
Duży wpływ ma także subiektywne postrzeganie wysiłku. Gdy pobiegamy na dużo wyższych prędkościach po prostu nasze docelowe tempo na dyszkę będzie nam się wydawało na początku bardzo komfortowe.
UWAGA: jeśli już poczułeś uczucie przyjemnego łaskotania, a w myślach już widzisz siebie zdobywając niesamowite osiągnięcia to musze Cię uspokoić. Wyżej wymienione zalety będą oczywiście możliwe, ale nie przyjdą natychmiast i nie będą spektakularnie duże. Jednak trening po treningu, tydzień po tygodniu, sezon po sezonie – będzie coraz lepiej.
Ciągle te same treningi, podobne tempa, objętość. Nawet jak ktoś lubi rutynę to zmiana może okazać się bardzo korzystna. Nowe bodźce, treningi, które są nowością i trochę niewiadomą pozwolą na zaczerpniecie oddechu, złapanie większej frajdy z biegania. Przełamiemy schemat, który potrafi męczyć mentalnie.
To trochę jak w związku. Wkradająca się rutyna potrafi zabić miłość. Nie mówimy tu o szukaniu innej miłości, ale o odświeżeniu tej, którą już znacie, czyli biegania. Zabawa w odkrywaniu w sobie prędkości da nam radość i z większym animuszem wrócimy potem do naszych głównych przygotowań do sezonu jesiennego na ulicy.
Bieżnia lekkoatletyczna rządzi się swoimi prawami. Obowiązują na niej zasady, które pozwalają dbać o bezpieczeństwo i komfort nasz oraz innych użytkowników obiektu. Oto kilka z nich:
Na powyższej grafice w uproszczony sposób widać jak przesuwają się linie startu na 200 i 400 metrów z każdym kolejnym torem. Koniec tych odcinków znajduje się na lini oznaczonej jako „Finish All Races”
Grafika szczegółowa pokazuje także linie startu na 300 i 100 metrów z przesunięciem, a także linie startu na popularnych, stadionowych dystansach jak 1500, 3000 czy 5000 metrów.
Sezon na bieganie na bieżni dopiero startuje w kolejnych wpisach dowiesz się jakie przykładowe jednostki można wykonać na bieżni, jakie starty wybrać. Krótki poradnik pomoże Ci owocnie przejść przez ten okres sezonu.